16 sty 2012

Gdy się urodziłam płakałam, a wszyscy się śmiali, umierając będę się śmiała, a wszyscy będą płakać.

Kiedyś mama opowiedziała mi, że dziadek miał starszego od siebie przyjaciela. Obiecali sobie, że który z nich pierwszy umrze opowie drugiemu jak jest w niebie. Tak się stało, że owy pan umarł i przyśnił się dziadkowi. W tym śnie siedzieli jak dawniej na łące, a dziadek pytał go" "jak tam jest u góry?",  on odpowiedział "spójrz na moją łąkę i białego konia", dziadek powiedział by ten opowiedział mu coś więcej. Uzyskał odpowiedz "za dużo byś chciał wiedzieć". Mężczyzna uśmiechnął się i sen się skończył. Dziadek zrozumiał, że jego przyjacielowi jest dobrze, miał wszystko o czym marzył. Nie mógł więcej powiedzieć ale dał znać, że wszystko u niego w porządku.

To zadziwiające. Byłam dwa razy na cmentarzu u Jarka i za każdym razem mi się przyśnił. Dziś miałam sen. Wiedziałam, że nie żyje, że jest duchem. Siedzieliśmy u mnie w kuchni i coś jedliśmy. Tak jak dawniej. On na krześle na którym zawsze siadał i ja na swoim ulubinym miejscu. Rozmawialiśmy. W pewnym momencie powiedziałąm "Jarek mogę Cię o coś zapytać?" Odpowiedział mi "oczywiście, pytaj". Więc zapytałam "jak Ci jest tam na górze", uśmiechnął się i odpowiedział "lepiej...". Miałam jeszcze tyle pytań ale sen się urwał, próbowałam zasnąć ponownie ale bezskutecznie.
Zastanawiam się czy to był on na prawdę czy tylko wytwór mojej wyobraźni....







Kolejna odsłona Słupska nocą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).