23 sty 2017

Kiedy będziemy deszczem - Dominika van Eijkelenborg



Tytuł: Kiedy będziemy deszczem
Autor: Dominika van Eijkelenborg
Wydawnictwo: Kobiece
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 431
Premiera: 20.01.2017




Inga jest żoną oraz matką dwójki dzieci. Pochodzi z Polski, ale z powodu małżeństwa przenosi się do Holandii. Pewnego dnia wychodzi z domu z psem i już nie wraca. Akcja powieści przenosi nas do czasu sprzed jej zaginięcia. Czytelnik poznaje jej myśli oraz emaile pisywane do przyjaciółki. Okazuje się, że w jej życiu pojawił się pewien młody chłopak, który porządnie namieszał w jej na pozór poukładanym świecie.

Bardzo zawiodłam się na tej książce. Miałam nadzieję na trzymający w napięciu thriller, ze stopniowo rozwijającą się akcją oraz enigmatyczną zagadką, a dostałam obyczajówkę z niekończącymi się opisami oraz przemyśleniami kobiety, która nie radzi sobie w roli matki i żony w obcym dla niej kraju. Praktycznie cała książka jest o jej życiu przed zaginięciem, z małą domieszką maili, które pisywała do swojej przyjaciółki i pracy policji nad jej odnalezieniem. Mimo, iż powieść mnie nudziła, to czytałam ją do samego końca, ponieważ byłam ciekawa, co tak właściwie się stało oraz dlaczego powieść zyskała miano thrillera. Dopiero ostatnie sto stron zaciekawiło mnie i nieco podniosło mą ocenę na jej temat.

Historia jest bardzo ciekawa, ale została według mnie źle poprowadzona. Brakuje w niej akcji i emocji. Główna bohaterka jest irytująca, nie potrafi poradzić sobie z problemami, wręcz ucieka przed nimi. Zamiast ratować swój związek, rozmawiać z mężem, wiecznie naburmuszona spędzała czas poza domem z nowym przyjacielem. Nie wie czego chce, wkurzając wszystkich dookoła. O wiele bardziej spodobał mi się Robin – ekstrawertyczny, wyróżniający się z tłumu młody człowiek, z sercem na dłoni i głową pełną pomysłów.

Jestem wymagająca, jeśli chodzi o thrillery, kryminały i horrory. Oczekuję od tego typu pozycji dawki adrenaliny, stopniowo budowanego napięcia, tajemniczości, ciekawych bohaterów. Tego wszystkiego zabrakło mi w tej pozycji, choć nie można jej zarzucić braku akcentu psychologicznego. Być może nastawiając się na książkę obyczajową, oceniłabym ją lepiej. Czytałam poprzednią książkę autorki i pamiętam, że w jej przypadku bardzo podobał mi się początek, za to druga połowa zepsuła tę pozycję, w „Kiedy będziemy deszczem” było zupełnie odwrotnie. Być może, jeśli będę miała możliwość przeczytać trzecią powieść autorki spodoba mi się ona w całości. Kto wie, w końcu do trzech razy sztuka.

Podsumowując, według mnie książkę można przeczytać, ale nie jest to pozycja, do której wróciłabym ponownie i która to utkwi mi na długo w pamięci. Podliczając zaobserwowane  przeze mnie plusy i minusy jej bilans wypada średnio, przeciętnie.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

http://www.wydawnictwokobiece.pl/

9 komentarzy:

  1. Interesuje mnie ta książka, a okładka jest obłędna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że dostałaś nie to, czego się spodziewałaś. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj to będę stroniła od tej powieści. Też jestem wymagająca jeśli chodzi o wymienione przez Ciebie gatunki i naprawdę mało co mnie zachwyca.
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Holandia sama w sobie jest dla mnie dość interesująca ale pewnie zanudzilabym się przy tych opisach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze a tytuł jest wspaniały! spodziewałam się czegoś WOW...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawiła mnie, ale jak napisałaś, że bez szału to trochę mam mniejszą ochotę żeby przeczytać :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. przechodze na zwolneinie lekarskie i...już dzisiaj zapisałam się do biblioteki...kocham czytać a teraz będę miała na to czas.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam już trochę styl pisania autorki :) z chęcią się zapoznam z tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, bo faktycznie po przeczytaniu wstępu miałam wizję fajnej książki.
    Szybko mi tę wizję rozmyłaś :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).