25 cze 2018

To czego nie widać - Agata Polte

 

Tytuł: To, czego nie widać
Autor: Agata Polte
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Gatunek: literatura młodzieżowa
Liczba stron: 304
Premiera: 28.05.2018 r.




Malwina pochodzi z bogatego domu, w którym pracuje gosposia, a rodzice często wychodzą lub organizują bankiety. Nie jest jednak szczęśliwa, ponieważ jej matka faworyzuje jej starszego brata, chwali za wszelkie osiągnięcia, jest dla niego miła. Dla niej natomiast jest zawsze zgryźliwa, nie pozwala jej na spotykanie się z przyjaciółmi, których nie wybierze jej sama. Wymaga od niej tego, by była wciąż najlepsza, posyła na mnóstwo zajęć dodatkowych, na każdym kroku daje jej do zrozumienia, że jest głupia, brzydka, nic niewarta, że jej się wstydzi. Bohaterka wmawia sobie, że wszystko to jest dla jej dobra, najbliżsi przecież nie chcieliby jej skrzywdzić, ale każdy ma swoje granice. Jak potoczą się losy Malwiny?

Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wiedziałam już, że jest to prosta historia, przeznaczona raczej dla młodszych czytelników. Początkowo byłam zaciekawiona, jak potoczą się losy bohaterki, jaką kobietą jest jej matka, jakie podejście do tematu ma jej ojciec i brat oraz ogólnie jak wygląda jej życie. O ile na początku byłam wszystkiego ciekawa, o tyle dobijając do połowy, miałam już dosyć czytania w kółko o ambicjach matki, o ciągłych pretensjach, o tym, że Malwina czuje się gorsza  od swojej rodziny. Miałam wrażenie, że nic się nie dzieje, a ja w kółko czytam o tym samym, przez co zaczęłam się nudzić.

Poruszony przez autorkę temat jest bardzo ciekawy. Jest wielu rodziców, którzy przekładają ambicje na swoje dzieci, oczekują od nich, że będą one wygrywać konkursy, zdawać egzaminy na piątki, wybierać prestiżowe studia, otaczać się ludźmi z wyższych sfer, tym samym unieszczęśliwiając swoje pociechy. Nie rozumiem, po co posyłać dziecko na lekcje tańca, gry na instrumencie czy basen, jeśli ono tego nie chce i jest nieszczęśliwe. Oczywiście „To, czego nie widać” jest wymyśloną historią, ale takie rzeczy niestety zdarzają się w realnym życiu. Irytujące jest to, że często taki rodzic sam w życiu niczego nie osiągnął, a córce lub synowi stawia wysoko poprzeczkę, każąc go za najdrobniejsze potknięcie.

Debiut Agaty Polte jest książką na jeden wieczór, raczej umieściłabym go w kategorii średniej. Co prawda czyta się go dosyć szybko, język jest prosty, a fabuła nie wymaga od czytelnika nadmiernego skupienia, ale jednocześnie czegoś mi zabrakło. Niczym mnie ta pozycja nie zaskoczyła, zakończenie jest przewidywalne, a dialogom brakuje ekspresji. Mam jednak nadzieję, że kolejne powieści, które wyjdą spod pióra autorki, będą coraz lepsze i trzymam mocno za nią kciuki. 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i sk-a

http://www.zysk.com.pl/

8 komentarzy:

  1. Może kiedyś się skuszę, ale nie mogę obiecać.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mówię tej książce 'nie', kiedyś może przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno temat będzie bliski nie jednej osobie i możliwe, że taka książka mimo, że średnio przez Ciebie oceniona trafi do serc innych osób :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kilkanaście lat temu by mnie wciągnęło, ale raczej nie teraz ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że jeszcze parę lat temu, może nawet w liceum ta książka by mnie porwała, ale teraz szukam w książkach czegoś innego. Poza tym, nie znoszę niesprawiedliwego traktowania i pewnie mocno irytowałaby mnie postawa matki głównej bohaterki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że pozostawia pewien niedosyt, ale na letni wieczór może okazać się dobrym pomysłem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe fabula, ale chyba tez juz wyroslam z takich książek :-)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).