29 paź 2018

Tęcza nad jeziorem - Magdalena Kołosowska


Tytuł: Tęcza nad jeziorem 
Autor: Magdalena Kołosowska
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 304
Premiera: 2.10.2018 r.




Bardzo rzadko sięgam po polskie książki obyczajowe, nie dlatego, że bardziej lubię thrillery, choć oczywiście jest to prawdą, ale dlatego, że wszystkie są do siebie podobne, a ich główne bohaterki są niezwykle irytujące. Tak było i tym razem. O ile zarys fabuły bardzo mi się podobał, o tyle postać Ewy niemalże wytrąciła mnie z równowagi. Miałam kilka podejść do tej powieści, wciąż sięgałam po nią i ją odkładałam, aż w końcu udało mi się dobrnąć do końca. Rozumiem, że ta kobieta nie miała w życiu lekko, wiele przeszła i cierpi, ale jej infantylne zachowanie w stosunku do wszystkich wokół sprawiało, że w głowie miałam tylko jedną myśl, a mianowicie taką, że pogoniłabym ją, gdzie pieprz rośnie, gdyby miała taką postawę w stosunku do mnie.

Ewa wyjechała do Londynu, za miłością swojego życia, jak jej się wtedy wydawało. Niestety związek się rozpadł, a ona po pewnym czasie postanowiła odwiedzić swą rodzinną miejscowość. Jakież było jej rozczarowanie, gdy dotarłszy do dawnego domu babci, odkrywała, że urzęduje tam inny lokator – jej kolega z dzieciństwa, którego na początku nie poznała. Nie była to jedyna niespodzianka.  Gdy dowiedziała się, że jej matka kupiła stary młyn, w którym ujrzała ją wraz z obcym mężczyzną, jej nerwy sięgnęły zenitu.

Mimo iż matka Ewy nie należy do najbardziej wylewnych osób, to stara się nadrobić stracony czas. Bardzo zależy jej na tym, by córka została i zgodziła się odbudować wzajemne relacje. Ewa natomiast bez przerwy ma do wszystkich pretensje, myśli tylko o sobie, nieustannie się obraża, nie da sobie nic przetłumaczyć, jest uparta oraz niemiła, aż ma się ochotę potrząsnąć tą dziewuchą. Przyznam szczerze, że to właśnie ona wpłynęła na moją ocenę, gdyby umiała spojrzeć na swoje błędy, zamiast wyłącznie oceniać innych, byłaby ona znacznie wyższa.

Doceniam to, że historia nie została przesłodzona. Jest motyw romansu, jest ukazana relacja córki z rodzicami, są różnego rodzaju problemy, ale na szczęście zostały one odpowiednio wyważone. Na plus jest również lekki styl autorki, który sprawia, że książkę czyta się szybko. Powieści nie brakuje uroku i klimatu. Postać Bruna, który uparcie dąży do tego, by zdobyć serce Ewy, wprowadza miły, optymistyczny charakter. Bardzo polubiłam fragmenty, których brał udział.

„Tęcza nad jeziorem”, to niezwykle życiowa powieść, do której przeczytania zachęcam damską część czytelników, która lubi czytać pozycje skupiające się na prawdziwym życiu, w którym nie ma barwnych opisów przygód bohaterów, ale jest oparta na czynnikach społecznych opowieść o grupie ludzi.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:

http://www.replika.eu/

9 komentarzy:

  1. Jeśli książka porusza życiowe tematy, to jasne, że muszę ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej autorce i książce ale nie miała m możliwości przeczytać. W sumie nie wiem czy chcę - przynajmniej na ten moment. Na plus, ze nie jest zbyt cukierkowata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam takie książki. Jestem jak najbardziej za.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka bardzo mi się podoba więc jestem na tak!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonałam się już jakiś czas temu do polskich obyczajówek i tę książkę też chcę przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no cóż, ale chyba nikt nie lubi osób co mają wiecznie pretensje o wszystko i do wszystkich.
    Przyznam się iż poza lekturami, których nie licze :D przeczytałam 1 książkę polskiej autorki Ewy Białołęckiej "Tkacz iluzji" i byłam nią zachwycona. Zresztą była to fantasy, więc nie mogło być inaczej :D
    Na chwile obecną mam na kolejce 2 lub 3 książki polskich autorek i jestem ich bardzo ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za propozycję :) na pewno kupię do biblioteki, mam nadzieję, że i sama przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba mimo wszystko nie sięgnę. Jakoś irytujących bohaterek w ostatnim czasie mam dość. ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).