6 mar 2019

Riverdale. Dzień wcześniej - Micol Ostow


Tytuł: Riverdale. Dzień wcześniej
Autor: Micol Ostow
Wydawnictwo: Feeria Young
Gatunek: literatura młodzieżowa
Liczba stron: 304
Premiera: 26.12.2018 r.




Jestem ogromną fanką serialu „Riverdale”, podobnie zresztą jak cała masa ludzi na świecie. Z zapartym tchem śledzę losy Betty, Veroniki, Archiego i Jugheada, choć przyznam szczerze, że trzeci sezon jest nieco słabszy od poprzednich. Produkcja zaczyna się w momencie, gdy w spokojnym dotąd miasteczku ginie nastolatek pochodzący z wpływowej rodziny. Wymienieni przeze mnie bohaterowie próbują rozwikłać tajemniczą zagadkę jego morderstwa.

Kiedy widzę książki, które wychodzą na temat jednego z moich ulubionych seriali, serce bije mi szybciej. Jak sama nazwa wskazuje, w moje ręce wpadła powieść, opowiadająca losy na dzień przed rozpętaniem się „Armagedonu” w dotąd spokojnym miasteczku Riverdale. Betty znajduje się w Los Angeles, gdzie mieszka u cioci oraz pracuje w redakcji, Jughead czuje się nieco samotny, gdyż jego najlepszy przyjaciel się od niego oddalił, dlatego też coraz więcej czasu poświęca na pisanie powieści, Veronika zaczęła pracę dla „Vogue’a”, a Archie pracuje u swego ojca, a wolny czas spędza na romansowaniu z seksowną nauczycielką muzyki. Ot zwykłe wakacje młodych ludzi. Tak jest tylko do czasu.

Niestety tak jak się spodziewałam, książka w żaden sposób nie dorównuje serialowi. Jej styl jest infantylny oraz nieco męczący. Nie wciągnęłam się w dzieło Micol Ostow, ale tego się właśnie spodziewałam. Mam wrażenie, że autorka nie miała zbytnio pomysłu, jak przedstawić losy nastolatków. Sceptycznie podchodzę do tego typu publikacji i szczerze powiedziawszy, intuicja mnie nie myli. Nie dowiedziałam się niczego ciekawego, ale i tak chętnie przeczytam pozostałe dwa tomy tej trylogii.

Narracja poprowadzona została z punktu widzenia czwórki głównych bohaterów. Wśród skrawków ich życia znaleźć możemy również wydruki, fragmenty rozmów prowadzonych przez smsy oraz maile. Powieść podzielona została na czy części: rano, południe i wieczór, liczy nieco ponad trzysta stron i czyta się ją całkiem szybko. Myślę, że raczej zainteresuje osoby, które oglądają serial, jeśli tego nie robią, ani nie mają takiego zamiaru, raczej zawiodą się treścią, nie znając spraw, które mają nastąpić po opisywanym przez autorkę dniu. Nie jest to też pozycja obowiązkowa dla fanów. Raczej bym się bez niej obeszła, zwłaszcza że jej treść nie jest zbyt wciągająca.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:

http://wydawnictwofeeria.pl/pl/images/logo.png

12 komentarzy:

  1. A ja w ogóle nie znam tego serialu. Szkoda, że mam tak mało czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko się zdarza, żeby serial był lepszy od książki. :) Zastanawiałam się już nad tym serialem i tyle dobrego już o nim słyszałam, że chcę go zobaczyć. Wtedy też (albo jeszcze przed obejrzeniem) sięgnę po książkę, żeby sobie później porównać. Szkoda tylko, że nie wypadła lepiej. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie są to zupełnie moje klimaty. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię serial, ale po książkę raczej nie sięgnę. Ta infantylność, o której wspomniałaś zapewne bardzo by mnie męczyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. NIe znam tego serialu - zerknęłam na jeden odcinek ale to nie mój gatunek. Książka raczej mnie nie wciągnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię serial, więc chętnie sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przeczytam, tym bardziej, że nie znam serialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądam serial, ale książki raczej nie przeczytam skoro jest napisana w infantylnym stylu.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie zna serialu więc książka mnie nie korci:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie poznałam jeszcze ani serialu ani książki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam jeszcze tej historii, ale chyba muszę się zainteresować (może najpierw serialem?!):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż, nie znam ani serialu ani książki...;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).