Tytuł: Nie spotka cię nic złego
Autor: Agata Zamarska
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: thriller
Liczba stron: 320
Premiera: 20.08.2025 r.
Iwona i Marek z okazji rocznicy ślubu pojechali do Paryża tylko we dwoje, żeby odpocząć i odbudować małżeństwo, w którym dochodzi do pewnych zgrzytów. Ich czteroletni syn został pod opieką matki Iwony. Kobieta nie jest zadowolona z tej sytuacji, wolałaby zostać w domu ze Stasiem. Nie ufa swojej matce. Okazuje się, że jej złe przeczucia nie są bezpodstawne. Podczas gdy z mężem znajduje się ponad tysiąc kilometrów od domu. Chłopiec wraz z babcią znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, a oni dostają zdjęcia śpiącego Stasia. Mijają dwa lata, a śledztwo stoi w miejscu.
Zacznę od tego, co mnie najbardziej podczas lektury gniotło. Sztampowi, irytujący bohaterowie. Marek jest prawnikiem, który względem kobiet jest apodyktyczny. Jego partnerka powinna być mu podporządkowana i gotowa spełniać wszystkie jego zachcianki. To, że ma kochanki, jest w jego oczach wyłącznie jej winą, ponieważ musi sobie jakoś przecież radzić. Iwona jest jakaś taka nijaka, oderwana od rzeczywistości, nie zachowuje się, jakby jej zależało na odnalezieniu własnego dziecka. Sylwia – kochanka, jest wredna, uszczypliwa, aż ma się ochotę jej zamknąć usta pięścią. Basia, babcia dziecka – typowa „matka dobra rada”, która bazuje swoim doświadczeniem sprzed kilkudziesięciu lat, w celu uświadamiania własnej córki, jaką ma być matką, żoną (i kochanką). Wszyscy siebie warci. Tylko chłopca w tym wszystkim szkoda.
Akcja momentami zwalnia, momentami przyspiesza. Narracja prowadzona jest z perspektywy Iwony i Marka naprzemiennie, dzięki czemu mamy okazje poznać myśli każdego z nich. Przyznam, że czułam się szczerze zaintrygowana tym, co się wydarzyło. Z jakiego powodu dwójka ludzi przepadła, jak kamień w wodę i nikt nie może ich znaleźć, a od początku wiadomo, że nie było to przypadkowe porwanie. Każdy z bohaterów ma coś na sumieniu. Zakończenie nie było jakoś spektakularnie zaskakujące, ale uważam, że było ok. i pasowało do całości historii. Choć szczerze wątpię, by coś takiego mogłoby się naprawdę wydarzyć.
„Nie spotka cię nic złego” Agaty Zamarskiej to książka, która ma swoje słabsze i mocniejsze strony. Choć bohaterowie bywają irytujący, a niektóre ich zachowania trudno zrozumieć, sam pomysł fabularny naprawdę intryguje i sprawia, że chce się dotrzeć do końca historii. Autorka potrafi zasiać niepokój i zaintrygować czytelnika tajemnicą zaginięcia, a finał – choć może nie zaskakuje – daje poczucie domknięcia. To lektura, po którą można sięgnąć, jeśli ma się ochotę na niezbyt wymagający thriller z rodzinnym tłem i nutą mrocznej zagadki.
Post powstał przy współpracy z:

Dobrze, że chociaż sam pomysł na fabułę jest intrygujący.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery osadzone w takim klimacie, więc to jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przeczytała mimo tych irytujących bohaterów 😊
OdpowiedzUsuńLubię thrillery, ale akurat do tego tytułu mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńhmm, akurat jestem dzień po rocznicy ślubu, więc nawet chętnie bym przeczytała!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca spełniła oczekiwania.
OdpowiedzUsuńdobrze że choć pomysł fabularny jest spoko, ale bohaterów, zwłaszcza tego Marka to bym nie zdzierżyła xd
OdpowiedzUsuńNajgorzej, jak bohaterowie okazują się sztampowi albo - tak jak piszesz - nijacy. Czasem to potrafi położyć nawet najbardziej intrygującą fabułę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam za to , że okładka jest bardzo klimatyczna.