Tytuł: Tajemnica pod jemiołą
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Gatunek: obyczajowa / romans
Liczba stron: 288
Premiera: 14.11.2018 r.
Alex jest typem romantyka, nie ugania się za kobietami, a swej wybrance potrafi dać niemal wszystko, nawet gwiazdkę z nieba by dla niej ściągnął, gdyby mógł, ale gdy żona zostawia go dla innego mężczyzny, jego serce pęka na pół. Czuje się oszukany i naiwny. Mimo tego, że doskwiera mu samotność, boi się kolejny raz zaangażować. Pewnego dnia trafia na bloga kobiety, o której nic nie wie, ale jej wpisy sprawiają, że koniecznie chce ją odnaleźć. Nie znając jej nazwiska, nie wiedząc, jak wygląda, trafiając na ślad miasta, w którym mieszka i mając za wskazówkę jedynie trzy litery, którymi się podpisuje, wyrusza w podróż.
Gdzie są tacy mężczyźni? Też bym chciała, żeby ktoś wszedł na mojego bloga i zakochał się we mnie po przeczytaniu kilku moich postów, chociaż lepiej nie, bo mogłoby się to nie spodobać mojemu mężowi. W każdym razie ta historia jest jak z bajki, idzie się w niej rozmarzyć oraz zauroczyć w głównym bohaterze. Gdy dochodzi do tego zima w tle i zbliżające się Boże Narodzenia, książka ta odcina czytelnika od świata niczym wichura i potężna zamieć.
Richarda Paula Evansa dobrze znam. Miałam okazję czytać wiele jego powieści i wszystkie jednakowo mi się podobają. Mimo że jego książki są bardzo do siebie podobne pod względem fabuły, to i tak chce się ich więcej i więcej. Najbardziej kocham go za to, że wszystko, co wyjdzie spod jego pióra, jest z jednej strony urocze, rozczulające, a z drugiej nie jest przesłodzone, ani mdłe. Do tego zawsze wkomponowane są zabawne dialogi, które wywołują uśmiech na mojej twarzy. Każdorazowo można wyciągnąć z jego dzieł jakiś morał. Tym razem dowiadujemy się, że warto powalczyć o swoje szczęście, a do tego potrzeba odwagi.
„Tajemnica pod jemiołą” jest niezwykle nastrojową powieścią, w której króluje małomiasteczkowy klimat. Wszyscy wszystkich znają i wiedzą wszystko na swój temat. Gdy w ich strony trafia turysta, od razu go poznają. Nie brakuje wśród nich dziwaków, malkontentów, ale również życzliwych ludzi. Alex na swojej drodze, w tak krótkim czasie spotyka wielu skrajnie różnych obywateli, którzy sprawiają, że jego wyjazd stanie się niezapomniany.
Z całego serca polecam Wam tę pozycję, zwłaszcza teraz w okresie późnej jesieni. Wskakujcie pod koce, nie zapominając o winie lub gorącej herbacie i dajcie się porwać tej historii. Nie bez podstaw mówi się, że Evans jest lekarzem dusz i mistrzem świątecznych powieści.
Gdzie są tacy mężczyźni? Też bym chciała, żeby ktoś wszedł na mojego bloga i zakochał się we mnie po przeczytaniu kilku moich postów, chociaż lepiej nie, bo mogłoby się to nie spodobać mojemu mężowi. W każdym razie ta historia jest jak z bajki, idzie się w niej rozmarzyć oraz zauroczyć w głównym bohaterze. Gdy dochodzi do tego zima w tle i zbliżające się Boże Narodzenia, książka ta odcina czytelnika od świata niczym wichura i potężna zamieć.
Richarda Paula Evansa dobrze znam. Miałam okazję czytać wiele jego powieści i wszystkie jednakowo mi się podobają. Mimo że jego książki są bardzo do siebie podobne pod względem fabuły, to i tak chce się ich więcej i więcej. Najbardziej kocham go za to, że wszystko, co wyjdzie spod jego pióra, jest z jednej strony urocze, rozczulające, a z drugiej nie jest przesłodzone, ani mdłe. Do tego zawsze wkomponowane są zabawne dialogi, które wywołują uśmiech na mojej twarzy. Każdorazowo można wyciągnąć z jego dzieł jakiś morał. Tym razem dowiadujemy się, że warto powalczyć o swoje szczęście, a do tego potrzeba odwagi.
„Tajemnica pod jemiołą” jest niezwykle nastrojową powieścią, w której króluje małomiasteczkowy klimat. Wszyscy wszystkich znają i wiedzą wszystko na swój temat. Gdy w ich strony trafia turysta, od razu go poznają. Nie brakuje wśród nich dziwaków, malkontentów, ale również życzliwych ludzi. Alex na swojej drodze, w tak krótkim czasie spotyka wielu skrajnie różnych obywateli, którzy sprawiają, że jego wyjazd stanie się niezapomniany.
Z całego serca polecam Wam tę pozycję, zwłaszcza teraz w okresie późnej jesieni. Wskakujcie pod koce, nie zapominając o winie lub gorącej herbacie i dajcie się porwać tej historii. Nie bez podstaw mówi się, że Evans jest lekarzem dusz i mistrzem świątecznych powieści.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Ja jeszcze nie czytałam, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i na pewno ją przeczytam, ale nie jest to mój świąteczny priorytet, ponieważ w święta planuję czytać książkę pani Magdaleny Majcher. 😊
OdpowiedzUsuńNa świąteczny czas to lektura idealna.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdzie są tacy mężczyźni, którzy zakochują się w blogerkach? :) Autora tego jeszcze nie znam. Zapamiętam tytuł książki i może ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńWiele osób chwali powieści tego autora ale niestety mnie nie porywają, tak więc podziękują ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam w grudniu. Szukam świątecznych, lekkich, przyjemnych książek. :)
OdpowiedzUsuńczytałam kilka książek tegoż autora i są dla mnie za ckliwe i słitaśne;p
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie są przesłodzone, chyba słodkich książek nie widziałaś ;)
UsuńMam w planach, nawet tych bliższych niż dalszych :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak książki Evansa :)
OdpowiedzUsuńU Evansa wszystko jest takie bajkowe i chociaż bohaterowie są po przejściach, to historie dobrze się kończą... Dobrze czasem przeczytać coś takiego;)
OdpowiedzUsuń