Tytuł: Droga do przebaczenia
Autor: Katarzyna Łochowska
Wydawnictwo: Białe Pióro
Gatunek: komedia obyczajowa
Liczba stron: 238
Premiera: 09.2016
Na moim zegarze dochodzi północ, a ja nie mogę zaczekać choćby do rana by podzielić się z Wami moją opinią. Właśnie skończyłam czytać książkę i jestem niezwykle urzeczona. Sięgając po nią myślałam, że będzie ona piękną, romantyczną opowieścią z nutą melancholii i uroczymi krajobrazami w tle. Tym czasem dostałam to, co lubię najbardziej: przezabawną historię z wątkiem kryminalnym.
Moją największą miłością wśród tysięcy bohaterów, które poznałam w świecie literackim, są szajbnięte kobiety – niezdarne, pyskate, nieustannie pakujące się w kłopoty, ale jednocześnie posiadające na swój sposób urok osobisty. Julita dokładnie taka jest. Kiedy jej brat zakłóca jej spokojne, szare, poukładane życie, informując ją, że wpadł w kłopoty i prosząc o przechowanie ważnej dla niego koperty, kobieta nie wie jeszcze co ją czeka. Na jej progu staje zbir, który wzbudza w bohaterce sprzeczne emocje, przecież powinna się go strzec, a nie w nim zakochiwać. W Ukojeniu – zabitej deskami wiosce zaczyna się coś dziać. Tajemnice wychodzą na wierzch, a Julita porusza lawinę zdarzeń.
Autorka idealnie wyważyła humor, jednocześnie pamiętając o kryminalnym wątku, który w końcu jest głównym tematem powieści. Akcja mknie do przodu jak szalona i choć książka jest przewidywalna jak wynik polskiej reprezentacji piłki nożnej, to czyta się ją nad wyraz przyjemnie. Trzeba ją oczywiście brać z przymrużeniem oka, bo nie jest to typowy mrożący krew w żyłach dreszczowiec, a jedynie komedia obyczajowa. Jeśli ktoś czytał powieści Moniki Szwai, Sophie Kinseli czy Joanny Chmielewskiej, to doskonale wie o co chodzi.
Fabułę można nazwać pomieszaniem z poplątaniem, na szczęście jednak wszystkie elementy układanki wskakują na odpowiednie miejsca, a żaden wątek nie zostaje pominięty. Każda strona emanuje wulkanem emocji i galimatiasem rodem z kabaretu. Wielowątkowość i humorystyczne akcenty współgrają ze sobą tworząc idealną, spowitą lekko aurą całość. Dochodząc do ostatniej strony ma się ochotę krzyczeć „chcę jeszcze więcej!”.
Nie możemy zapomnieć również o różnorodnych, ponadprzeciętnych bohaterach drugoplanowych. Gdyby mieli mnie otaczać tacy pokręceni, sympatyczni ludzie, to chętnie spakowałabym kota oraz męża w walizkę i pognała do Ukojenia. Chętnie zwiedziłabym słynną stodołę, która ma w powieści swój udział i istotną rolę. Żałuję tylko, że nie miałam okazji do tej pory poznać poprzedniej części.
Muszę przyznać, że szata graficzna choć piękna, to może mylić. Zupełnie nie sugeruje charakteru książki. Nie dajcie się zwieźć pozorom, za tą niespecjalną okładką kryje się ciekawa pozycja, którą połknęłam w jeden wieczór. Gorąco polecam jako przyjemna ucieczka od coraz chłodniejszych jesiennych schyłków dnia.
Moją największą miłością wśród tysięcy bohaterów, które poznałam w świecie literackim, są szajbnięte kobiety – niezdarne, pyskate, nieustannie pakujące się w kłopoty, ale jednocześnie posiadające na swój sposób urok osobisty. Julita dokładnie taka jest. Kiedy jej brat zakłóca jej spokojne, szare, poukładane życie, informując ją, że wpadł w kłopoty i prosząc o przechowanie ważnej dla niego koperty, kobieta nie wie jeszcze co ją czeka. Na jej progu staje zbir, który wzbudza w bohaterce sprzeczne emocje, przecież powinna się go strzec, a nie w nim zakochiwać. W Ukojeniu – zabitej deskami wiosce zaczyna się coś dziać. Tajemnice wychodzą na wierzch, a Julita porusza lawinę zdarzeń.
Autorka idealnie wyważyła humor, jednocześnie pamiętając o kryminalnym wątku, który w końcu jest głównym tematem powieści. Akcja mknie do przodu jak szalona i choć książka jest przewidywalna jak wynik polskiej reprezentacji piłki nożnej, to czyta się ją nad wyraz przyjemnie. Trzeba ją oczywiście brać z przymrużeniem oka, bo nie jest to typowy mrożący krew w żyłach dreszczowiec, a jedynie komedia obyczajowa. Jeśli ktoś czytał powieści Moniki Szwai, Sophie Kinseli czy Joanny Chmielewskiej, to doskonale wie o co chodzi.
Fabułę można nazwać pomieszaniem z poplątaniem, na szczęście jednak wszystkie elementy układanki wskakują na odpowiednie miejsca, a żaden wątek nie zostaje pominięty. Każda strona emanuje wulkanem emocji i galimatiasem rodem z kabaretu. Wielowątkowość i humorystyczne akcenty współgrają ze sobą tworząc idealną, spowitą lekko aurą całość. Dochodząc do ostatniej strony ma się ochotę krzyczeć „chcę jeszcze więcej!”.
Nie możemy zapomnieć również o różnorodnych, ponadprzeciętnych bohaterach drugoplanowych. Gdyby mieli mnie otaczać tacy pokręceni, sympatyczni ludzie, to chętnie spakowałabym kota oraz męża w walizkę i pognała do Ukojenia. Chętnie zwiedziłabym słynną stodołę, która ma w powieści swój udział i istotną rolę. Żałuję tylko, że nie miałam okazji do tej pory poznać poprzedniej części.
Muszę przyznać, że szata graficzna choć piękna, to może mylić. Zupełnie nie sugeruje charakteru książki. Nie dajcie się zwieźć pozorom, za tą niespecjalną okładką kryje się ciekawa pozycja, którą połknęłam w jeden wieczór. Gorąco polecam jako przyjemna ucieczka od coraz chłodniejszych jesiennych schyłków dnia.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi eKulturalni
Zachęciłaś mnie. Poszukam tej książki. Lubie 'szurnięte' bohaterki.
OdpowiedzUsuńjak dużo akcentu humorystycznego i poza tym doza przerysowanej kryminalnej szybkiej akcji to super:D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie główna bohaterka, więc chętnie zajrzałabym do tej książki.
OdpowiedzUsuńObydwie części są świetne.Uwielbiam Ukojenie.
OdpowiedzUsuńWygląda na ciekawą książkę, ale jednak to nie moja bajka - nie przepadam za książkami hihi :)
OdpowiedzUsuńNa razie muszę zakończyć swoje lektury :)
OdpowiedzUsuńLubię pomieszanie z poplątaniem, wielowątkowość i ogólny chaos, który z czasemklaruje się w przejrzystą całość. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńP0ozdrawiam
Podziwiam Cię! Jak Ty znajdujesz czas na te wszystkie książki i ich recenzje? :) Jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńDzięki, oj tam, czytam kiedy gotują mi się ziemniaki, kiedy jadę autobusem, kiedy mój mąż ogląda filmy, których nie lubię, przed spaniem i kiedy tylko mam czas i ochotę :) Nie zapominajmy, że literatura nie jest moja jedyną pasją :) Czytam na ogół około 8/9 książek miesięcznie, a niektóre blogerki z tego co widzę mają po 20 książek miesięcznie na koncie ;) Te to dopiero są niesamowite :D
UsuńZapisze ją sobie i poszukam w bibliotece :) o ja też lubię takie szalone bohaterki ^^
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa... chyba wezmę ze sobą do szpitala :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Musze sobie zapisać :D
OdpowiedzUsuńŻebym ja miała tyle czasu na czytanie :)
OdpowiedzUsuńJak się chce, to czas się znajdzie :)
UsuńTaka euforia po przeczytaniu książki to coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie tytuł, ale nie wiem kiedy przeczytam, bo przez pracę czytam tak z doskoku kiedy mam czas, a nie zawsze to wychodzi ;) Póki co mam kilka książek, które muszę w pierwszej kolejności przeczytać, więc ta musi trochę poczekać :)
OdpowiedzUsuńbrzmi jak miła pozycja na coraz chłodniejsze wieczory, jak sama napisałaś :) mimo wszystko nazwanie wioski "Ukojenie" to dla mnie absurd :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że po ślubie nadal potrafisz zachęcić do książki :P
OdpowiedzUsuń