Tytuł: Atmosfera
Autor: Taylor Jenkins Reid
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Gatunek: literatura obyczajowa/romans
Liczba stron: 352
Premiera: 24.09.2025 r.
Jest rok 1980, astrofizyczka Joan pod wpływem zrządzenia losu zaczyna szkolić się na astronautkę w Centrum Lotów Kosmicznych. Nie jest to typowe zajęcie kobiet, więc tym bardziej próbuje udowodnić, że się do tego nadaje. W tym miejscu poznaje grupę ciekawych ludzi, a w niej budzi się uczucie do jednego z nich. Zupełnie nie spodziewała się tego po sobie, do tej pory uważała, że nie jest osobą, której powołaniem jest miłość oraz związek. Wygląda na to, że kosmos otworzył jej oczy. Niestety cztery lata później, podczas misji, wszystko nagle się zmienia.
Myślę sobie, że kosmos, to nie do końca moja tematyka. Przekonałam się, że nie za bardzo jest to mój target i nie do końca mi pasuje, jako tło powieści, ale musiałam sięgnąć po tę książkę, by się o tym przekonać. Jest to czysto subiektywne, więc akurat tej części nie powinniście brać sobie do serca, to tak, jakby ktoś nie lubił psów, a wziął się za powieść, której głównym bohaterem jest to zwierzę.
Niestety prócz tego, nie zachwyciła mnie ta powieść, jako romans. Miałam okazję czytać książkę „Jedyne prawdziwe miłości” autorki i do dziś pamiętam moje zafascynowanie tamtą historią, wspominam ją z wielkimi emocjami, tym razem „Atmosfery” nie darzę żadnymi głębszymi uczuciami. Powiedziałabym, że było ok., ale nie zostanie w mojej pamięci na długo.
Historię poznajemy na dwóch płaszczyznach czasowych. Jedna ukazuje stawianie pierwszych kroków Joan w Centrum Lotów Kosmicznych, ćwiczenia i jej starania o stanowisko, a także rozkwit nowych przyjaźni oraz miłości. Druga opisuje tragiczny wypadek podczas misji w kosmosie, który mną wstrząsnął. Nie wyobrażam sobie, bym miała doświadczyć czegoś takiego. Na samą myśl dopada mnie astrofobia i lęk przestrzenny.
Muszę przyznać, że temat jest oryginalny. W końcu ile romansów czytaliście z kosmosem w tle? Ja ani jednego. Gdzieś tam przewinęły mi się powieści o tej tematyce, np. „Marsjanin”, ale nigdy nie był to romans. Choć doceniam pomysł autorki i to, że chciała spróbować czegoś nietypowego, dla mnie „Atmosfera” nie dorównała jej wcześniejszym powieściom. Brakowało mi tego magnetyzmu, emocjonalnego ciężaru i intensywności uczuć, które ostatnim razem wywołała u mnie Taylor Jenkins Reid. Sama Joan to bohaterka ciekawa i odważna, ale nie udało mi się zbudować z nią takiej więzi, jak z postaciami z jej innych historii.
Podsumowując – „Atmosfera” to książka z oryginalnym tłem i niebanalnym pomysłem, która pewnie znajdzie swoich odbiorców, szczególnie wśród osób lubiących nietypowe scenerie i połączenie romansu z dramatem. Ja jednak pozostanę wierna innym tytułom tej autorki, które mocniej trafiły w moje serce.
Post powstał przy współpracy z:
Na ten moment nie planuję czytać tej książki. Teraz bardziej pociągają mnie thrillery i mroczne klimaty, ale będę o niej pamiętała.Może kiedyś trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuń