Tytuł: Troje na huśtawce
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 320
Premiera: 31.01.2018 r.
„Troje na huśtawce”, jak sama nazwa wskazuje, jest historią dotyczącą trójki osób. Kiedy Koraia była nastolatką, na świat przyszedł syn jej sześć lat starszej przyjaciółki. Tytus na zawsze odmienił życie ich obu. Kiedy jego matka pracowała, opiekowała się nim Koralia. Była przy nim, gdy był niemowlęciem, gdy wchodził w nastoletnie życie i kiedy dorósł. Bohaterka sama nie wie, w którym momencie zaczęły się rodzić w niej uczucia do tego osiemnaście lat młodszego mężczyzny. Czy każdy prawo do miłości? Czy przyjaźń przetrwa tę próbę?
Bardzo lubię powieści Nataszy Sochy, niestety tym razem nieco się zawiodłam. Książka dłużyła mi się w nieskończoność, nic się w niej nie działo i właściwie od połowy czekałam już tylko na jej koniec. Tematyka jest ciekawa, chyba do tej pory nie miałam jeszcze okazji czytać pozycji o romansie kobiety ze sporo młodszym mężczyzną, ale na interesującym pomyśle kończy się mój entuzjazm.
Czy polubiłam główną bohaterkę? Zdecydowanie nie i nie dlatego, że zakochała się ona w chłopaku, który mogłaby być jej synem, ale dlatego, że jest on dzieckiem jej przyjaciółki. Opiekowała się nim od najmłodszych lat, kiedy jego matka pracowała. Wychował się przy niej, a ona snuła o nim miłosne mrzonki. Zdecydowanie jej zachowanie nie jest w porządku. Gdzieś na początku książki Koralia zadaje sobie pytanie: czy ważniejsza jest miłość czy przyjaźń. W tym przypadku zdecydowanie wybrałabym drugą opcję. Czytając jej zapiski widać, że bije się z myślami i próbuje wyprzeć z siebie uczucia do Tytusa, ale na litość boską, jest tyle mężczyzn na świecie, dlaczego kobiety tak często (również w prawdziwym życiu) wybierają tego nieodpowiedniego lub niedostępnego. Z drugiej strony, tyle się mówi o „wychowaniu sobie faceta”, w przypadku Koralii ma to dosłowne znaczenie. Dobrze, że mam męża, bo gdybym była na jej miejscu, mój potencjalny partner miałby teraz jedenaście lat.
Powieść napisana została w formie pamiętnika i jest bardzo chaotyczna, autorka bowiem prowadzi losy, skacząc między różnymi momentami życia bohaterki, nie podając konkretnych dat. Wiadomo jest, że raz Koralia jest nastolatką, raz opisuje teraźniejsze życie, a jeszcze innym razem podaje fakty odnoszące się do lat pomiędzy tymi okresami. Akurat taka forma mi nie przeszkadza zupełnie, wręcz przeciwnie, jest to coś innego wśród książek pisanych w formie raptularza.
Nie uważam, by ta pozycja była zła, ale jest zdecydowanie nie w moim klimacie. Znam osoby, którym się na pewno ona spodoba, więc poślę ją w świat, by cieszyła innych. Nie zniechęcam Was również do jej lektury, być może Wy akurat będziecie się przy niej dobrze bawić.
Bardzo lubię powieści Nataszy Sochy, niestety tym razem nieco się zawiodłam. Książka dłużyła mi się w nieskończoność, nic się w niej nie działo i właściwie od połowy czekałam już tylko na jej koniec. Tematyka jest ciekawa, chyba do tej pory nie miałam jeszcze okazji czytać pozycji o romansie kobiety ze sporo młodszym mężczyzną, ale na interesującym pomyśle kończy się mój entuzjazm.
Czy polubiłam główną bohaterkę? Zdecydowanie nie i nie dlatego, że zakochała się ona w chłopaku, który mogłaby być jej synem, ale dlatego, że jest on dzieckiem jej przyjaciółki. Opiekowała się nim od najmłodszych lat, kiedy jego matka pracowała. Wychował się przy niej, a ona snuła o nim miłosne mrzonki. Zdecydowanie jej zachowanie nie jest w porządku. Gdzieś na początku książki Koralia zadaje sobie pytanie: czy ważniejsza jest miłość czy przyjaźń. W tym przypadku zdecydowanie wybrałabym drugą opcję. Czytając jej zapiski widać, że bije się z myślami i próbuje wyprzeć z siebie uczucia do Tytusa, ale na litość boską, jest tyle mężczyzn na świecie, dlaczego kobiety tak często (również w prawdziwym życiu) wybierają tego nieodpowiedniego lub niedostępnego. Z drugiej strony, tyle się mówi o „wychowaniu sobie faceta”, w przypadku Koralii ma to dosłowne znaczenie. Dobrze, że mam męża, bo gdybym była na jej miejscu, mój potencjalny partner miałby teraz jedenaście lat.
Powieść napisana została w formie pamiętnika i jest bardzo chaotyczna, autorka bowiem prowadzi losy, skacząc między różnymi momentami życia bohaterki, nie podając konkretnych dat. Wiadomo jest, że raz Koralia jest nastolatką, raz opisuje teraźniejsze życie, a jeszcze innym razem podaje fakty odnoszące się do lat pomiędzy tymi okresami. Akurat taka forma mi nie przeszkadza zupełnie, wręcz przeciwnie, jest to coś innego wśród książek pisanych w formie raptularza.
Nie uważam, by ta pozycja była zła, ale jest zdecydowanie nie w moim klimacie. Znam osoby, którym się na pewno ona spodoba, więc poślę ją w świat, by cieszyła innych. Nie zniechęcam Was również do jej lektury, być może Wy akurat będziecie się przy niej dobrze bawić.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Edipresse Książki
Szkoda, że książka nie spełniła spełni Twoich oczekiwań. Ja czytałam i bardzo mi się podobała jednak jak wiadomo, ilu czytelników w tyle samo opinii.
OdpowiedzUsuńSamo imię Koralia mi się nie podoba, no po prostu nie ;)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka skłoniła do głębokich refleksji w temacie lojalności i granic przyjaźni.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę żeby wyrobić sobie własne zdanie o tej książce, nie mówię jej 'nie'. :)
OdpowiedzUsuńchaos owej pozycji by mnie denerwował;p
OdpowiedzUsuńTak najpierw to... zdjęcie jest piękne awwww!
OdpowiedzUsuńA co do ksiażki to nie jestem pewna czy to dla mnie, bo wolę mniej chaotyczne dzieła :))
http://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Czyli trochę inaczej odebrałyśmy te ksiazke:) mnie się podobała, chociaż miłość między koralią a Tytusem była jak dla mnie na tyle ciężką do oceny, że do tej pory nie mam wyrobionego zdania.
OdpowiedzUsuńSporo dobrego czytałam o tej książce i mam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńCiekawy temat ale szkoda, że potencjał nie został wykorzystany.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i niestety mnie kompletnie nie ciekawi. Takie historie są nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńPlanuję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMoże innym razem,czuję,że miałabym podobną opinię jak Ty :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;D Ale tytuł intrygujący.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, czy to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam książkę "Biuro przesyłek niedoręczonych" tej autorki. Planowałam przeczytać coś innego, ale trudno mi się do tego zabrać.
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuń