Tytuł: Jak Winston uratował święta
Autor: Alex T. Smith
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 176
Premiera: 14.11.2018 r.
Zakochałam się w tej książce! Ogłaszam wszem wobec, że jest to najpiękniejsza świąteczna książka dla dzieci tego roku. Przepięknie wydana, począwszy od prostej okładki z pięknymi wytłaczanymi gwiazdkami i błyszczącym tytułem, poprzez cudowne ilustracje, aż po najdrobniejsze detale. Wydawnictwo Zielona Sowa zawsze dokłada wszelkich starań, by ich książki były piękne.
Pozycja ta została podzielona na dwadzieścia cztery i pół rozdziału oraz działa tak jak kalendarz adwentowy. Zaleca się, by każdą część historyjki czytać danego dnia grudnia, począwszy od pierwszego, aż do świąt Bożego Narodzenia. Autor zaleca, by najlepiej robić to w większym gronie i z ciastkami, bo czy jest coś lepszego niż piękna opowieść i przekąska?
O czym jest ta historia? O myszce, a właściwie o myszku imieniem Winston, który mimo swoich małych gabarytów, ma wielkie serce i koniecznie chce dostarczyć list Świętemu Mikołajowi. Nie jest to jednak jego przesyłka, to korespondencja chłopca, który nie zauważył, że jego list wypadł ze skrzynki. Na Winstona czeka wiele przygód, niespodzianek i niebezpieczeństwa po drodze. Czy uda mu się osiągnąć swój cel?
Prócz opowieści, w książeczce znajduje się sporo zadań do wykonania (po jednym na każdy dzień). Niektóre są łatwiejsze, inne trudniejsze, jednak w ich realizacji powinni pomóc dzieciom dorośli. Można tu znaleźć przepisy na ciasteczka, pomysły na ozdoby świąteczne, sposoby pakowania prezentów oraz wiele innych rzeczy związanych ze świętami Bożego Narodzenia.
Takie właśnie powinny być książki dla dzieci: piękne, kreatywne, niosące za sobą morał, bez przemocy, ale za to uczące empatii, miłości do zwierząt, pomocy innym, z bohaterami zapadającymi głęboko w pamięci. Winston podbił moje serce swą wolą walki, samozaparciem, wielkim sercem, sprytem i urokiem osobistym. A tak na marginesie dodam, że jest jeszcze jeden powód, dla którego zapałałam sympatią do głównego bohatera „Jak Winston uratował święta”, mam na nazwisko Myszke, a my myszki musimy trzymać się razem! :)
Książka skierowana jest dla dzieci powyżej szóstego roku życia. Myślę, że wiek ma tu wpływ na zadania, które zostały umieszczone w tej pozycji, ale sama opowieść może być przeznaczona spokojnie dla młodszych milusińskich. Z całego serca polecam Wam tę pozycję, ja co prawda nie mam dzieci, ale zdecydowanie będzie ona czekać na nasze małe myszki, które w przyszłości chcemy mieć :)
Pozycja ta została podzielona na dwadzieścia cztery i pół rozdziału oraz działa tak jak kalendarz adwentowy. Zaleca się, by każdą część historyjki czytać danego dnia grudnia, począwszy od pierwszego, aż do świąt Bożego Narodzenia. Autor zaleca, by najlepiej robić to w większym gronie i z ciastkami, bo czy jest coś lepszego niż piękna opowieść i przekąska?
O czym jest ta historia? O myszce, a właściwie o myszku imieniem Winston, który mimo swoich małych gabarytów, ma wielkie serce i koniecznie chce dostarczyć list Świętemu Mikołajowi. Nie jest to jednak jego przesyłka, to korespondencja chłopca, który nie zauważył, że jego list wypadł ze skrzynki. Na Winstona czeka wiele przygód, niespodzianek i niebezpieczeństwa po drodze. Czy uda mu się osiągnąć swój cel?
Prócz opowieści, w książeczce znajduje się sporo zadań do wykonania (po jednym na każdy dzień). Niektóre są łatwiejsze, inne trudniejsze, jednak w ich realizacji powinni pomóc dzieciom dorośli. Można tu znaleźć przepisy na ciasteczka, pomysły na ozdoby świąteczne, sposoby pakowania prezentów oraz wiele innych rzeczy związanych ze świętami Bożego Narodzenia.
Takie właśnie powinny być książki dla dzieci: piękne, kreatywne, niosące za sobą morał, bez przemocy, ale za to uczące empatii, miłości do zwierząt, pomocy innym, z bohaterami zapadającymi głęboko w pamięci. Winston podbił moje serce swą wolą walki, samozaparciem, wielkim sercem, sprytem i urokiem osobistym. A tak na marginesie dodam, że jest jeszcze jeden powód, dla którego zapałałam sympatią do głównego bohatera „Jak Winston uratował święta”, mam na nazwisko Myszke, a my myszki musimy trzymać się razem! :)
Książka skierowana jest dla dzieci powyżej szóstego roku życia. Myślę, że wiek ma tu wpływ na zadania, które zostały umieszczone w tej pozycji, ale sama opowieść może być przeznaczona spokojnie dla młodszych milusińskich. Z całego serca polecam Wam tę pozycję, ja co prawda nie mam dzieci, ale zdecydowanie będzie ona czekać na nasze małe myszki, które w przyszłości chcemy mieć :)
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Myślę, że będzie to idealny Mikołajkowy prezent. 😊
OdpowiedzUsuńchyba jestem za stara na taka pozycję:) a dzieci w rodzinie brak
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na książkowy prezent :)
OdpowiedzUsuńTa okładka mnie urzekła i zauroczyła... Moja Bratanica z pewnoscią byłaby zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie mam dzieci, ale polecę mojej kuzynce.
OdpowiedzUsuńJuż wiem co sprezentuje chrześnicy ;))
OdpowiedzUsuńJaka piękna okładka! Książka będzie idealna na prezent. :)
OdpowiedzUsuńCos dla mnie i mojej coreczki ❤ 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńWidzę że już świąteczne klimaty ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wśród moich bliskich nie ma dzieci.
OdpowiedzUsuńDzieci tak szybko rosną....poczytałoby się, ale nie ma komu ;))
OdpowiedzUsuńBrzmi słodko.
OdpowiedzUsuńI to chyba książka, która może się nam spodobać :)
OdpowiedzUsuńAh, uwielbiam takie książki :) Jestem takim dużym dzieckiem :P
OdpowiedzUsuń