Tytuł: Gram w filmie o tobie
Autor: Anna Apple Tree
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek: sci-fi, thriller psychologiczny
Liczba stron: 230
Rok: 2014
2/10
Anat jest filmowcem i scenarzystą, który jest świadkiem dziwnych zjawisk atmosferycznych. Niespodziewanie znika jego przyjaciel, co ma związek z niespotykanymi zdarzeniami. Pewnego dnia na jego drodze staje tajemniczy przemysłowiec filmowy, który zdradza mu sekrety dotyczące branży filmowej. Cienka granica między rzeczywistością, a fikcją zaczyna się zacierać. Czy zbliżające wydarzenia symbolizują koniec świata?
Książka podzielona została tak jak podczas reżyserowania filmu. Rozpoczyna się intrem, później następuje przedstawienie postaci, po czym przechodzimy do kolejnych scen, by w końcu koniec uwieńczyć outrem i zapowiedzią (o zgrozo!) dalszego ciągu.
Nie rozumiem dlaczego słowa „Cię”, „Tobie” zostały napisane wielką literą, jest to przecież forma grzecznościowa , używana w listach i innych formach korespondencji. Pisząc dialogi, które odbywają się między bohaterami, spotykającymi się twarzą w twarz lub rozmawiającymi przez telefon, słowa te powinny rozpoczynać się z małej litery. Co innego gdyby były to wiadomości mailowe lub smsy. Nie wiem czy książka miała obrać formę jakiegoś thrillera psychologicznego, ale na mnie nie wywarła wrażenia. Przyznam szczerze, że wynudziłam się i momentami gubiłam w tym, o co właściwie chodzi w fabule i co autorka miała na myśli. Zwroty typu „Pytam tak sobie, bo mam przedokresową potrzebę zadawania pytań, choć jestem facetem i okresu nie mam!”, „pieprzerzy”, „zwaliło Cię całkiem?” nie są ani zabawne, ani wnoszące coś do treści, są raczej irytujące. Zastanawia mnie również co to jest „mokry śmiech”? Wydaje mi się, że będę potrzebowała tłumacza by przełożył mi powieść na język polski. Książka przepełniona jest wyrazami, które nawet nie istnieją w słowniku. Do tego dochodzą beznadziejne, nieskładne dialogi. „Uśmiechnął się. Ona nie. Potem tak.”, „Bo to czujesz, a tego, co się czuje, nie należy wyjaśniać. Bo jest takie ryzyko, że jak to wyjaśnisz, tego już nie będzie. A wszystko dlatego, że wyjdzie na jaw cała prawda. Taka prawda, że nie było to prawdziwe.”– może to tylko mój wymysł, ale tego typu zestawienie zdań nie jest dla mnie zbyt inteligentne. Mam wrażenie jakbym czytała o niczym. Kilka stron na temat owsianki, kilka o jakimś scenariuszu, jeszcze kilka o czymś tam. Jeden wielki chaos. Czytając każdą kolejną stronę czułam narastające rozdrażnienie. Żałuję bo tytuł książki i zarys fabuły niezmiernie mnie zaciekawił. Uważam, że sam pomysł był niezły, z wykonaniem już niestety drastycznie gorzej. Dziwie się, że coś takiego w ogóle zostało wydane. Na tym zakończę swoją recenzję ponieważ musiałabym przepisać całą książkę, co do joty by ukazać wszystkie błędy merytoryczne i stylistyczne. Napiszę jeszcze tylko, że nie znalazłam żadnych informacji na temat autorki, a szkoda bo jestem bardzo ciekawa wieku kobiety. Wydaje mi się, że jest bardzo młoda lub niezwykle niedoświadczona w tym rodzaju literatury. Życzę jej by w przyszłości z pod jej pióra wychodziły lepsze rzeczy. Tymczasem „Gram w filmie o tobie” nie polecam.
Wyzwania czytelnicze:
przeczytam tyle ile mam wzrostu (łącznie: 17,9 cm na 161)
Polacy nie Gęsi
Wyzwania czytelnicze:
przeczytam tyle ile mam wzrostu (łącznie: 17,9 cm na 161)
Polacy nie Gęsi
Za egzemplarze recenzencki dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej
___________________________________________________________________
Czytajac tę recenzję też właśnie sobie pomyślalam - jakim cudem udalo się tej kobiecie wydać swoją ksiażkę... Może sama była swoim wydawnictwem? A mokry śmiech to wtedy, kiedy ktoś je i parsknie śmiechem, a ty dostajesz w twarz paćką z jego buzi (interpretacja własna oczywiście) ;-)
OdpowiedzUsuńMokry śmiech... jako polonistka stwierdzam, że to brednie :)
OdpowiedzUsuńdziwie sie, ze została wydana
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post ♥ Pozdrawiam!
Cieszę się, że nie mam jej na półce, bo chyba bym jej nie zniosła i rzuciła nią w kąt po kilku stronach.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie... Niezbyt dobra. Ale odnoszę wrażenie, żę WFW w ogóle chętnie sięga po takich twórców, nowych, nawet nie przeciętnych. Nie wiem zupełnie po co
OdpowiedzUsuńCzyli nic ciekawego, w takim razie odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńksiążkowyromans.pl
I oto rodzi sie pytanie do jakiego czytelnika ma trafic owa owsianka?
OdpowiedzUsuńI w jakim celu?
Mokry smiech to: ktos smieje i salwa wpluwa drobinki sliny opluwajac siarczyscie otoczenie- tak mi sie kojarzy jedynie.
Tak, zapowiedz ksiazki wydaje sie byc bardzo ciekawa. Szkoda, ze wyszlo tak a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńSkoro nie polecasz to muszę sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńChyba nie warta przeczytania... ;)
OdpowiedzUsuńtak już bywa jak za dużo kombinuje autor z dzieckiem swym...
OdpowiedzUsuńNiestety praktyczni wszystkie książki jakie wydaje wfw to klapa.
OdpowiedzUsuńA fabuła zapowiadała się naprawdę ciekawie. Szkoda, że autor, bądź tłumacz tak zawalił sprawę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to taki zmarnowany potencjał. Na pewno nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńNa pewno dla autora dialogi, sformułowania, przenośnie i nieistniejące słowa mają jakieś głębokie przesłanie :P Sądząc po cytatach miałybyśmy podobne odczucia podczas czytania tej lektury.
OdpowiedzUsuńMokry śmiech? GENIALNE xP
Słabiutko...nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńhahah rzeczywiście zapowiada się tragicznie :D zastanawia mnie, skąd ten pomysł, żeby pisać "Cię" w dialogach.. nieważne.
OdpowiedzUsuńDrogie czytelniczki. Z tego co się orientowałem to książka nie posiada ani błędów stylistycznych ani merytorycznych. Tak się sklada, że udało mi się porozmawiać z Panią, która robiła korektę. Zwroty pisane z dużej litery są zamierzone, aby podkreślić ważność rozmówcy, o czym również zostałem poinformowany. Ponadto z tego co wiem to sama autorka jest dziennikarką, także musi znać podstawowe zasady pisowni języka polskiego. Wasze zarzuty dotyczące "nieumiejętnego" i pełnego błedow pióra są więc bezpodstawne. Poza tym czy któraś z Was zna się choć troszkę na astrofizyce? Hmm, jeśli nie to radzę nie zabierać się za czytanie. Z tego co widzę to większość z was jest bardzo młoda i nawet wszystkie tej samej płci. To raczej literatura nie dla Was, chyba że lubicie Pulp Fiction i wierzycie w świat macierzowy, no i że żyjemy jednocześnie w kilku wymiarach. Ale w to akurat trudno będzie mi uwierzyć.
OdpowiedzUsuńA może Panie Anonimie przedstawisz się, to sobie pogawędzimy o Panu i Pana wieku? A może jest Pan autorką, która dla niepoznaki przybrała rodzaj męski? Patrząc po portalach literackich (np. Lubimy Czytać) nie ma zbyt chętnych na tę książkę, o ocenie już nie wspominając. Gdybym jej nie dodała na LC, to wątpię, by zrobił to ktoś inny. Dla mnie to jedna z najgorszych książek jakie w życiu przeczytałam, a czytam dużo i niekoniecznie o tematyce, na której się znam, niemniej jednak żadna z nich nie była tak zła, nudna i niedopracowana. Każdy ma swoje zdanie, a takie jest moje. Z wydawnictwem też dawno zakończyłam współpracę, bo to śmiechu warte. Na książce nie ma żadnej informacji, że jest ona o astrofizyce. To, że główny bohater jest świadkiem niewytłumaczalnych zjawisk atmosferycznych niczego nie zmienia. Takie informacje mogą być podane nawet w romansie. P.S. Pulp Fiction, to fajny film, ale wątpię by miał Pan go na myśli, a nic innego na ten temat nie znalazłam.
UsuńJa nie jestem w stanie sobie wyobrazić kto zaproponował Pani jakąkolwiek współpracę literacką. Przecież Pani nawet nie wie o czym pisze. W książce są cytowane fragmenty z tego filmu, a także innyc Pani chyba w ogóle tej książki nie przeczytała w takim wypadku. Nie jestem drogą Pani autorką, tylko czterdziestoletim mężczyzna, pracującym dla jednego z wydawnictw, ale nie ujawniam się dlatego, że byłoby to dla Pani aż nazbyt kompromitujące.
OdpowiedzUsuńNie jestem autorką moja droga tylko 40 letnim mężczyzną, natomiast jako anonim widnieje tu tylko dlatego, że wstyd byłoby mi przyznać się przed kimkolwiek, że zdecydowałem się wystawić opinie na takim dziecinnym blogu. Czytałem kilka Pani recenzji i jestem przerażony jaki panuje brak wiedzy i kunsztu wśród młodego pokolenia. Poza tym dla Pani też lepiej, że się nie ujawniam. A pisząc, że film Pulp Fiction jest fajny wykazuje niski poziom zrozumienia tego obrazu. Moja polonistka jeszcze w szkole podstawowej mówiła, że najgorszą krzywdą, jaką można wyrazić dowolnemu dziełu jest określić je jako "fajne". Proponowałbym podnieść poziom języka w Pani recenzjach.
OdpowiedzUsuńŁatwo jest oceniać czyjąś pracę pisząc jako anonim, aż chce mi się zacytować młodzież "chojrak w necie, frajer w świecie". Współpracuję z wieloma wydawnictwami, jestem nawet ambasadorką, więc moje recenzje nie są na poziomie, na jakim je Pan określił. Jest Pan starszy ode mnie jedynie o kilkanaście lat, a nazywa mnie młodym pokoleniem? W takim razie Pan chyba przechodzi już kryzys wieku średniego. "jako anonim widnieje tu tylko dlatego, że wstyd byłoby mi przyznać się przed kimkolwiek, że zdecydowałem się wystawić opinie na takim dziecinnym blogu" w życiu nie czytałam bardziej niedorzecznej rzeczy. Jak można wstydzić się zostawiając niepochlebny komentarz? Można się chyba wstydzić jedynie swojego nagannego zachowania w tym przypadku. Dla mnie krępujące? Ależ proszę bardzo, niech się Pan ujawni, myślę że jakoś to "udźwignę" i serce mi nie pęknie ze wstydu i żalu. Ależ ma Pan mniemanie o sobie. Najzwyczajniej w świecie się Pan boi. Pracuje Pan zapewne dla Warszawskiej Firmy Wydawniczej (o ile jeszcze ona zipie), bo nie uwierzę, że któreś wydawnictwo, z którym współpracuję przyjęło takiego zgorzkniałego prymitywa.
UsuńCo do książki czytałam ją prawie dwa lata temu, po drodze wpadło mi w ręce kilkaset innych książek, które były bardziej wartościowe, więc już nawet nie pamiętam dokładnie co w niej było.
Jak ktoś się Pana pyta czy podobał się Panu film, to mówi Pan np. "tak, był fajny" czy może wyskakuje Pan z jego recenzją? Proszę wrócić do szkolnej ławki, bo na tym poziomie Pan został. Ja już z Panem jako anonimem skończyłam, do póki się Pan nie przedstawi, nie mamy o czym rozmawiać.