Tytuł: Cappuccino z cynamonem
Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 384
Premiera: 2015
7/10
Nikt nie chce być samotny, ani opuszczony. Człowiek z założenia jest istotą społeczną ponieważ potrzebuje kontaktu z innymi, dzielenia się swymi smutkami i radościami. Każdy chce iść przez życie mając u boku kogoś, kto będzie go akceptował, wspierał i bezgranicznie kochał. Większość z nas dąży do ułożenia sobie życia z drugą osobą. Odnoszę jednak wrażenie, obserwując otaczającą mnie rzeczywistość, że niektórzy robią to zbyt nachalnie i bez namysłu. Strach przed samotnością sprawia, że ludzie trwają w chorym związku, decydują się na romans byleby poczuć choć przez moment czyjąś bliskość lub rozpoczynają nową znajomość, która niekoniecznie jest dla nich odpowiednia. Tak jak w życiu bywa, również bohaterka „Cappuccino z cynamonem” po piętnastu latach niezbyt udanego pożycia zostaje sama. W związek Patrycji powoli lecz systematycznie wkradał się chłód. Małżeństwo oddalało się od siebie. Gdy Sebastian zaproponował żonie, by znalazła sobie kochanka, ta nie spodziewa się, że niebawem jej ukochany opuści ją pozostawiając samą z dorastającą córką.
Książka jest typowo kobiecą pozycją. Przedstawia codzienne perypetie kobiety w średnim wieku. Jej życie jest na pozór przeciętne: pracuje w biurze, użerając się tym samym ze zdziwaczałym kolegą, wychowuje dwunastoletnią Sarę, która przechodzi właśnie okres buntu, spotyka się z przyjaciółkami będącymi w większości zagorzałymi feministkami. Po rozstaniu z mężem, wokół niej zaczynają krążyć mężczyźni niczym sępy nad świeżym mięsem. Czytelnik ma okazję poznać Jacka – przystojnego boga seksu, tkwiącego w nieudanym małżeństwie, Klaudiusza – stomatologa-romantyka skrzywdzonego przez los oraz Bogdana – szwagra Patrycji, który pragnie zagrzać miejsce po swoim bracie. Z góry można domyśleć się, którego z nich ostatecznie wybierze Patrycja.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie, nie jest to zbyt wymagająca lektura. Nazwałabym ją raczej odpowiednim czytadłem na jesienne długie wieczory. W większości składa się z opisów i przemyśleń bohaterki. Momentami narracja przechodzi w obraz widziany oczami innych bohaterów, jednakże w głównej mierze pozostaje w prezentacji wydarzeń z punktu widzenia Patrycji. Dialogi występują w ilości minimalnej. Przeczytałam niemal wszystkie powieści pani Świętek. Znam jej styl na tyle, by stwierdzić, że pisze ona w sposób składny, ciekawy i lekki. Wszystkie jej pozycje są życiowe i niezwykle ciekawe. Autorka zawsze wprowadza w treść element zaskoczenia. Tym razem spodobał mi się pomysł przydzielenia epizodycznych ról bohaterkom z poprzednich książek oraz wprowadzenie postaci Teodora, która nadała powieści komiczny akcent. Całość oprawiona została w piękną szatę graficzną składającej się z okładki, na której znajduje się apetycznie wglądająca filiżanka z tytułową kawą.
Ogół oceniam pozytywnie, choć strasznie irytowało mnie to, że cała książka jest jednym wielkim poszukiwaniem mężczyzny. Tak jakby nic innego na świecie nie istniało. Patrycja nieustannie rozpamiętuje były związek lub zamiary jej potencjalnych kandydatów. Wciąż myśli albo o tym, że nienawidzi płci męskiej, albo że pragnie z kimś być. Mówi o tym, myśli o tym, kombinuje, rozdrapuje, a przy tym wszystkim jest niezdecydowana i naiwna. Została wykreowana na boginię piękności, za którą ogląda się każdy mężczyzna („Uszy też miała doskonale piękne: nieduże w sam raz do całowania”). Ja jako osoba pozostająca w stałym związku od pięciu lat, miałam ochotę wyciągnąć z powieści Patrycję i pokazać jej, że świat nie kręci się wyłącznie wokół facetów oraz że można funkcjonować bez nieustannego myślenia o nich. Drugą i ostatnia irytującą mnie sprawą nie tylko w literaturze, ale również w życiu codziennym, są nadmierne zdrobnienia imion. Tendencja ta jest bliższa kobietom. Akceptuję słowo „Pati”, ale „Patusia” albo jeszcze lepiej „Patunia” to dla mnie za wiele. Kto do dorosłego człowieka mówi w ten sposób?
Podsumowując „Cappuccino z cynamonem” to pozycja napisana przez kobietę, z myślą o innych kobietach. Przedstawia trudne relacje damsko-męskie, samotność i rodzicielstwo. Stanowi ciekawe połączenie powieści obyczajowej z dozą literatury pięknej. Polecam, ale wyłącznie damskiej części czytelników.
Edyta Świętek, choć z wykształcenia jest ekonomistką, jej pasją jest literatura kobieca. Chce by jej powieści były tak dobre, jak te po które sama chętnie sięga. Poza pisaniem stawia na wypoczynek fizyczny. Uwielbia bieganie i spacery na łonie natury. Na swoim konie ma między innymi pozycje takie jak „Cienie przeszłości” czy „Tam, gdzie rodzi się miłość”.
Książka jest typowo kobiecą pozycją. Przedstawia codzienne perypetie kobiety w średnim wieku. Jej życie jest na pozór przeciętne: pracuje w biurze, użerając się tym samym ze zdziwaczałym kolegą, wychowuje dwunastoletnią Sarę, która przechodzi właśnie okres buntu, spotyka się z przyjaciółkami będącymi w większości zagorzałymi feministkami. Po rozstaniu z mężem, wokół niej zaczynają krążyć mężczyźni niczym sępy nad świeżym mięsem. Czytelnik ma okazję poznać Jacka – przystojnego boga seksu, tkwiącego w nieudanym małżeństwie, Klaudiusza – stomatologa-romantyka skrzywdzonego przez los oraz Bogdana – szwagra Patrycji, który pragnie zagrzać miejsce po swoim bracie. Z góry można domyśleć się, którego z nich ostatecznie wybierze Patrycja.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie, nie jest to zbyt wymagająca lektura. Nazwałabym ją raczej odpowiednim czytadłem na jesienne długie wieczory. W większości składa się z opisów i przemyśleń bohaterki. Momentami narracja przechodzi w obraz widziany oczami innych bohaterów, jednakże w głównej mierze pozostaje w prezentacji wydarzeń z punktu widzenia Patrycji. Dialogi występują w ilości minimalnej. Przeczytałam niemal wszystkie powieści pani Świętek. Znam jej styl na tyle, by stwierdzić, że pisze ona w sposób składny, ciekawy i lekki. Wszystkie jej pozycje są życiowe i niezwykle ciekawe. Autorka zawsze wprowadza w treść element zaskoczenia. Tym razem spodobał mi się pomysł przydzielenia epizodycznych ról bohaterkom z poprzednich książek oraz wprowadzenie postaci Teodora, która nadała powieści komiczny akcent. Całość oprawiona została w piękną szatę graficzną składającej się z okładki, na której znajduje się apetycznie wglądająca filiżanka z tytułową kawą.
Ogół oceniam pozytywnie, choć strasznie irytowało mnie to, że cała książka jest jednym wielkim poszukiwaniem mężczyzny. Tak jakby nic innego na świecie nie istniało. Patrycja nieustannie rozpamiętuje były związek lub zamiary jej potencjalnych kandydatów. Wciąż myśli albo o tym, że nienawidzi płci męskiej, albo że pragnie z kimś być. Mówi o tym, myśli o tym, kombinuje, rozdrapuje, a przy tym wszystkim jest niezdecydowana i naiwna. Została wykreowana na boginię piękności, za którą ogląda się każdy mężczyzna („Uszy też miała doskonale piękne: nieduże w sam raz do całowania”). Ja jako osoba pozostająca w stałym związku od pięciu lat, miałam ochotę wyciągnąć z powieści Patrycję i pokazać jej, że świat nie kręci się wyłącznie wokół facetów oraz że można funkcjonować bez nieustannego myślenia o nich. Drugą i ostatnia irytującą mnie sprawą nie tylko w literaturze, ale również w życiu codziennym, są nadmierne zdrobnienia imion. Tendencja ta jest bliższa kobietom. Akceptuję słowo „Pati”, ale „Patusia” albo jeszcze lepiej „Patunia” to dla mnie za wiele. Kto do dorosłego człowieka mówi w ten sposób?
Podsumowując „Cappuccino z cynamonem” to pozycja napisana przez kobietę, z myślą o innych kobietach. Przedstawia trudne relacje damsko-męskie, samotność i rodzicielstwo. Stanowi ciekawe połączenie powieści obyczajowej z dozą literatury pięknej. Polecam, ale wyłącznie damskiej części czytelników.
Edyta Świętek, choć z wykształcenia jest ekonomistką, jej pasją jest literatura kobieca. Chce by jej powieści były tak dobre, jak te po które sama chętnie sięga. Poza pisaniem stawia na wypoczynek fizyczny. Uwielbia bieganie i spacery na łonie natury. Na swoim konie ma między innymi pozycje takie jak „Cienie przeszłości” czy „Tam, gdzie rodzi się miłość”.
Wyzwania czytelnicze:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu: (łącznie 189 cm i 4 mm na 161cm)
Polacy nie gęsi
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika
Bardzo lubię książki Edyty Świętek. Czasem mam ochotę na takie czytadło :). "Cappuccino z cynamonem" czeka na mnie na półce, więc pewnie niebawem przeczytam. Mam nadzieję że i moje odczucia będą pozytywne ;).
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam pewnego leniwego wieczoru, ale nie obiecuję. Nie wiem czy nie denerwowałby mnie to poszukiwanie mężczyzny, pewnie tak :)
OdpowiedzUsuńO, mamy to przeczytać na najbliższe spotkanie klubu książki i byłam ciekawa :D
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, co do tej powieści. Chyba po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Hm, cały świat kręcący się wokół znalezienia męża? Znam to od moich koleżanek :D naprawdę istnieją tacy ludzie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ja też takie dziewczyny znam :D
UsuńZ kim my się zadajemy? :D
UsuńPoznałam już, przy okazji innych książek, prozę autorki i mam w planach tę książkę. Jaka smakowita nazwa :)
OdpowiedzUsuńCzyli coś lekkiego i życiowego, jak wpadnie mi w ręce to na pewno przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie. Jeżeli wpadnie mi ta książka w ręce, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPyszny tytuł - bardzo lubię kawę :). Słyszałam już o tej książce i chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńnie mój klimat nie lubię takich czytadeł wole krwiście coś czytnąć)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie :) Lubię akie połączenie kobiecych tematów, więc chętnie sięgnę po tą pozycję w wolnym czasie :)
OdpowiedzUsuńJa niestety do obyczajówek nie zaglądam, ale dobrze, że dla Ciebie to była miła lektura:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki p.Edyty Świątek, choć słyszałam o nich wiele dobrego, więc muszę w końcu po jakąś sięgnąć;)
OdpowiedzUsuńksiążek p. Świątek również nie czytałam, ale prozę pani Świętek polecam :):):)
UsuńPo obyczajówki czasami sięgam, ale jakoś odstrasza mnie ta ogromna chęć znalezienia faceta...
OdpowiedzUsuńJuż wiele słyszałam o tej książce i czuje się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie, ale teraz dużo innych "kuszących" powieści z półki na mnie czeka :)
OdpowiedzUsuń"Cappucino z cynmonem" kiedyś poszukam ;)
Nie czytałam tej książki, no i ta autorka nie jest mi znana, jednak kiedyś chciałam sięgnąć po ksiązkę tego typu, może by mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńJak na razie z twórczości pani Edyty Świętek czytałam jedynie "Tam, gdzie rodzi się miłość" (♥) W najbliższym czasie mam zamiar zaopatrzyć się w "Tam gdzie rodzi się zazdrość" i, kto wie, może "Cappucino z cynamonem"? :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak nie mój klimat. Czasami sięgam po obyczajówki jeśli mi się jakaś tania trafi, ale ta mnie nie przekonała do siebie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Latające książki
Interesująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie sięgnę, ostatnio jakoś mi nie podchodzą lekkie książki..
OdpowiedzUsuńP. S. Organizuję u siebie wymiankę świąteczną z akcentem książkowym. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz do zabawy. W tamtym roku było super! :)
Chyba nie mamy obecnie czasu na powieście, które zbyt wiele nie wnoszą do życia :D Sięgniemy zdecydowani po coś mocniejszego :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że mnie też rytowałoby to usilne poszukiwanie faceta. Ale cóż - nie brakuje takich kobiet, dla których znalezienie tego jedynego jest najważniejszym celem w życiu. ;)
OdpowiedzUsuńTematyka ciekawa, ale już "przebieg" mniej mnie pociąga.
OdpowiedzUsuń