31 lip 2025

Jakby jutra miało nie być - Monika Wilgocka


 

Tytuł: Jakby jutra miało nie być 

Autor: Monika Wilgocka

Wydawnictwo: Filia

Gatunek: literatura obyczajowa

Liczba stron: 384

Premiera: 30.07.2025 r.

 


Alicja po dziecięciu latach budzi się ze śpiączki, choć nikt nie dawał jej na to najmniejszych szans. Jest w pełni sprawna umysłowo, a fizycznie szybko dochodzi do siebie. Życie nie jest już jednak takie, jak dawniej. Jej kilkuletnie dzieci są już nastolatkami, mąż znalazł sobie inną partnerkę, przyjaciele jakby o niej zapomnieli, a ona została bez mieszkania i środków do życia. Musi na nowo poukładać swoje życie i stawić czoła wyzwaniom.

Jak mnie drażniła główna bohaterka, za jej zachowanie miałam ochotę zmienić treść i wpakować ją na kolejne lata w śpiączkę. Po pierwsze ta kobieta ma mniemanie o sobie, jak stąd do wieczności, po drugie nie było jej dziesięć lat, a zachowuje się, jakby przybyła z innej epoki. Tak, jakby w 2009 roku ludzie nie chodzili w dziurawych jeansach, ani nie mieli kolorowych włosów. Mieli owszem, sama w tamtym okresie dokładnie tak wyglądałam. Po trzecie po przebudzeniu dowiaduje się, że jej rodzice nie żyją, przyjęła to do wiadomości, uroniła jakąś łzę, ale większych emocji po niej w związku z tym nie zauważyłam. Poza tym, według niej byli podeszłym wieku i był czas na nich. To ile oni mieli lat? Mam tyle lat, co ona, a moi rodzice nie są staruszkami.

Ta fabuła wydała mi się tak nierealna, że miałam wrażenie, że zaraz zaczną tam latać smoki. Niemożliwe by człowiek leżał dziesięć lat w śpiączce i w tak ekspresowym tempie dochodził do siebie, mając jeszcze ochotę na figle z mężczyznami. Do tego pomysł, skąd jej mąż ma pieniądze, też zasługuje na Oscara. O ile jeszcze początek był według mnie obiecujący, to im dalej w las, tym było coraz gorzej. Finał pozostał otwarty. Nie wiem, czy autorka ma plan na kolejną część, czy taki był po prostu jej zamysł, ale według mnie, nie ma tu nic więcej do dodania. Można było pójść albo w jedną, albo w drugą stronę, a nie tak, jak możemy przeczytać w książce.

Kolejną irytującą kwestią są według mnie powtórzenia, w kółko czytamy o tym, że Alicja nie powinna żyć, a jednak żyje, że życie się zmieniło i ona nie może się w nim odnaleźć, że musi sobie wszystko poukładać na nowo. Ok, to zrozumiałe w jej sytuacji, ale bohaterka wpadła w jakieś zapętlenie, w którym jej myśli kręcą się w kółko. Moglibyśmy wyrwać połowę książki, a i tak byśmy się nie pogubili.

Ostatecznie „Jakby jutra miało nie być” Moniki Wilgockiej to powieść z potencjałem, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Autorka porusza ciekawy, emocjonalnie nośny temat – powrót do życia po latach śpiączki, ale sposób jego realizacji pozostawia wiele do życzenia. Niewiarygodna fabuła, schematyczność i irytująca główna bohaterka sprawiają, że lektura z czasem staje się nużąca, a zamiast współczucia pojawia się zniecierpliwienie. Zakończenie pozostawione bez jednoznacznego rozwiązania tylko pogłębia uczucie niedosytu. To książka, która miała szansę poruszyć, ale ostatecznie rozczarowuje.

Post powstał przy współpracy z:

5 komentarzy:

  1. Szkoda, że potencjał książki nie został do końca wykorzystany. Jednak mimo to, ja chcę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest zachęcająca, ale widać, że nie zawsze idzie to w parze z fabułą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że potencjał tej książki nie został do końca wykorzystany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka mnie zaciekawiła. Zapisuję sobie tytuł ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też ostatnio trafiłam na książkę, która miała potencjał, ale z realizacją poszło coś nie tak.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).