W ostatnim czasie doszłam do wniosku, że moje posty są monotematyczne, albo pojawiają się recenzje, albo przepisy, albo zestawienie zdjęć z całego miesiąca. Przecież nikt mnie nie zabije, jeśli odbiegnę od tematu (choć nie do końca!). Wydawnictwo obejdzie się bez recenzji jeden dzień, a ja obędę się bez pisania opinii o książce. Chciałam dziś zaprezentować Wam postacie, z którymi się utożsamiam. Jestem również ciekawa Waszej listy.
1. Bridget Jones
Na pierwszym miejscu nie mogło oczywiście zabraknąć królowej. Jest to niewątpliwie najbliższa memu sercu postać. Nawet mój mąż twierdzi, że jestem jej polskim odpowiednikiem. Niezdarna, humorzasta, kapryśna, apodyktyczna, marudna, roztrzepana, zagubiona, posiadająca na swój sposób urok osobisty osoba – to ja! …podobnie jak Bridget! Kocham powieści i filmy z moją „bliźniaczką” w roli głównej. Proszę Pani Fielding, twórz dalej dla mnie! …a Was zapraszam, na najnowszy film. To najlepiej wydane przeze mnie pieniądze na kino w ostatnich latach! P.S: Widzę duże niezgodności między książką, a filmem. Czuję, że to nie koniec.
Na pierwszym miejscu nie mogło oczywiście zabraknąć królowej. Jest to niewątpliwie najbliższa memu sercu postać. Nawet mój mąż twierdzi, że jestem jej polskim odpowiednikiem. Niezdarna, humorzasta, kapryśna, apodyktyczna, marudna, roztrzepana, zagubiona, posiadająca na swój sposób urok osobisty osoba – to ja! …podobnie jak Bridget! Kocham powieści i filmy z moją „bliźniaczką” w roli głównej. Proszę Pani Fielding, twórz dalej dla mnie! …a Was zapraszam, na najnowszy film. To najlepiej wydane przeze mnie pieniądze na kino w ostatnich latach! P.S: Widzę duże niezgodności między książką, a filmem. Czuję, że to nie koniec.
2. Wszystkie główne bohaterki z książek Sophie Kinselli
Bez względu na to czy mam właśnie na imię Poppy i jestem niedoszłą mężatką, Lara i nawiedza mnie duch zmarłej ciotki, Emma i nieopacznie zdradzam najwstydliwsze sekrety niewłaściwemu mężczyźnie, Lottie i próbuję wyjść za mąż za byłego chłopaka, Lexi i straciłam pamięć, Samantha i z prawniczki staję się gosposią, wszystkie te bohaterki są szajbnięte (….jak ja!). Gorąco polecam Wam tę autorkę. Znalazłam ją przypadkowo i nie potrafię już bez niej żyć. Jest jedną z moich ulubionych pisarek. Przy każdej powieści bawię się doskonale, ubolewając, że to już koniec, gdy dochodzę do ostatniej strony. Możecie ją znać z „Zakupoholiczki”, która akurat według mnie, jako jedyna wyszła słabo. P.S: Niedługo będę miała na imię Audrey.
Bez względu na to czy mam właśnie na imię Poppy i jestem niedoszłą mężatką, Lara i nawiedza mnie duch zmarłej ciotki, Emma i nieopacznie zdradzam najwstydliwsze sekrety niewłaściwemu mężczyźnie, Lottie i próbuję wyjść za mąż za byłego chłopaka, Lexi i straciłam pamięć, Samantha i z prawniczki staję się gosposią, wszystkie te bohaterki są szajbnięte (….jak ja!). Gorąco polecam Wam tę autorkę. Znalazłam ją przypadkowo i nie potrafię już bez niej żyć. Jest jedną z moich ulubionych pisarek. Przy każdej powieści bawię się doskonale, ubolewając, że to już koniec, gdy dochodzę do ostatniej strony. Możecie ją znać z „Zakupoholiczki”, która akurat według mnie, jako jedyna wyszła słabo. P.S: Niedługo będę miała na imię Audrey.
3. Aurora Teagarden
Tym razem postać wykreowana przez Charlaine Harris. Kobieta jest bohaterką serii lekkich, kobiecych kryminałów w stylu retro, które oczywiście goszczą na mojej półce w honorowym miejscu. Kończąc ostatnią powieść, niemal płakałam, że to już koniec. Roe ładuje się z gracją w kolejne tarapaty niczym ja, dzieli nas jedynie to, że ja nie natykam się na trupów, morderców, zbrodnie, ale z równym wdziękiem wpadam w kłopoty. Mało tego, że charakterami jesteśmy klonami, autorka opisuje nas tak samo (niski, kudłaty mol książkowy w okularach), to grafik postanowił zaprojektować na okładce postać wyglądającą tak jak ja (ktoś mi nawet to kiedyś powiedział). Ja jestem jednak ruda, ona jest brunetką. Niech nikt mi wiec nie zarzuca, że kradnę jej image ;)
Tym razem postać wykreowana przez Charlaine Harris. Kobieta jest bohaterką serii lekkich, kobiecych kryminałów w stylu retro, które oczywiście goszczą na mojej półce w honorowym miejscu. Kończąc ostatnią powieść, niemal płakałam, że to już koniec. Roe ładuje się z gracją w kolejne tarapaty niczym ja, dzieli nas jedynie to, że ja nie natykam się na trupów, morderców, zbrodnie, ale z równym wdziękiem wpadam w kłopoty. Mało tego, że charakterami jesteśmy klonami, autorka opisuje nas tak samo (niski, kudłaty mol książkowy w okularach), to grafik postanowił zaprojektować na okładce postać wyglądającą tak jak ja (ktoś mi nawet to kiedyś powiedział). Ja jestem jednak ruda, ona jest brunetką. Niech nikt mi wiec nie zarzuca, że kradnę jej image ;)
4. Bohaterki, które wyszły z pod pióra Moniki Szwai.
Wiecie co? Ja chyba utożsamiam się z każdą świruską :p Co zrobić, skoro taki mały ze mnie głuptas. Nie wstydzę się tego, wręcz przeciwnie. Pięć dni temu skończyłam dwadzieścia siedem lat, a mentalnie czuję się dwie dekady młodsza. Na mojej liście nie mogło zabraknąć naszej rodzimej autorki. Świętej Pamięci Pani Monika, kilkanaście lat temu, nieświadomie przyczyniła się do wzmocnienia mojej czytelniczej miłości. Jej postacie pozwoliły mi uciec od świata, który mnie prześladował, krzywdził, ranił. Dziękuję Pani za Wiktorię, Zosię, Marię, Agatę! Te kobiety towarzyszyły mi, gdy przekształcałam się niczym larwa w motyla, z dziewczyny w kobietę.
Wiecie co? Ja chyba utożsamiam się z każdą świruską :p Co zrobić, skoro taki mały ze mnie głuptas. Nie wstydzę się tego, wręcz przeciwnie. Pięć dni temu skończyłam dwadzieścia siedem lat, a mentalnie czuję się dwie dekady młodsza. Na mojej liście nie mogło zabraknąć naszej rodzimej autorki. Świętej Pamięci Pani Monika, kilkanaście lat temu, nieświadomie przyczyniła się do wzmocnienia mojej czytelniczej miłości. Jej postacie pozwoliły mi uciec od świata, który mnie prześladował, krzywdził, ranił. Dziękuję Pani za Wiktorię, Zosię, Marię, Agatę! Te kobiety towarzyszyły mi, gdy przekształcałam się niczym larwa w motyla, z dziewczyny w kobietę.
5. Martynka
W moim domu rodzinnym znajdują się trzy książki z serii o przygodach mojej imienniczki. Dwadzieścia lat temu nie wiedziałam, że będzie ona tak popularna, jak jest teraz. Moje imię nie było kiedyś tak rozpowszechnione. Dawne wydania miały inną grafikę, inny klimat, inne rysunki. Za każdym razem, gdy biorę je do ręki i z czułością dotykam, doskonale pamiętam, gdy robiłam to w wieku pięciu lat. Szybko nauczyłam się czytać (czyżbym już w tedy wiedziała, że będę molem książkowym?), szkoda, że równie szybko nie nauczyłam się gotować. Pamiętam jak pod nieobecność rodziców postanowiłam zrobić pierniki z przepisu, który znalazłam w przygodach Martynki, zamiast miodu dodałam więcej wody, resztę składników pozamieniałam , a moja mama, nie chcąc robić mi przykrości, po powrocie z pracy, młotkiem stukała w foremki by udało się (jakimś cudem!) wykrawać mikołajki, renifery, choinki, które później zawisły na świątecznym drzewku, Hmm… Szybko znikały, a nigdy nie widziałam, by ktoś je jadł…
W moim domu rodzinnym znajdują się trzy książki z serii o przygodach mojej imienniczki. Dwadzieścia lat temu nie wiedziałam, że będzie ona tak popularna, jak jest teraz. Moje imię nie było kiedyś tak rozpowszechnione. Dawne wydania miały inną grafikę, inny klimat, inne rysunki. Za każdym razem, gdy biorę je do ręki i z czułością dotykam, doskonale pamiętam, gdy robiłam to w wieku pięciu lat. Szybko nauczyłam się czytać (czyżbym już w tedy wiedziała, że będę molem książkowym?), szkoda, że równie szybko nie nauczyłam się gotować. Pamiętam jak pod nieobecność rodziców postanowiłam zrobić pierniki z przepisu, który znalazłam w przygodach Martynki, zamiast miodu dodałam więcej wody, resztę składników pozamieniałam , a moja mama, nie chcąc robić mi przykrości, po powrocie z pracy, młotkiem stukała w foremki by udało się (jakimś cudem!) wykrawać mikołajki, renifery, choinki, które później zawisły na świątecznym drzewku, Hmm… Szybko znikały, a nigdy nie widziałam, by ktoś je jadł…
Jestem wdzięczna za wymienione przeze mnie pozycje. Mimo, iż wśród ulubionych pozycji znalazło się i znajdzie jeszcze więcej książek, to te, wyżej wymienione, wpłynęły na moje życie niesamowicie. Mam nadzieję, że za dwadzieścia lat zaktualizuję tę listę o kolejne bohaterki. Tymczasem zachęcam Was, do stworzenia własnej listy „bohaterów-sobowtórow” :)
Bridget Jones - jak najbardziej zasłużone pierwsze miejsce:)
OdpowiedzUsuń____________________________
http://bit.ly/2evt5D1
Sophie Kinselli czytałąm tylko "Nie powiesz nikomu", bohaterka tej ksiązki to taka mieszanka przygłupiej dziewczynki z inteligentną kobietą, płakałam ze śmiechu na tej ksiażce, musze koniecznie zagłębić styl tej autorki, bo widzę, że pisze lekko. Z Martynką jestem ostatnio na bieżąco, czytam mojej córce, obie jesteśmy nią zachwycone :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Moniki Szwai, jej bohaterki są fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńO ja też kocham Bridget Jones i też widzę w niej podobieństwo do siebie - ale głównie z powodu niezdarności i mówienia nieodpowiednich rzeczy w nieodpowiednim momencie. W kinie na filmie nie byłam, bo mój S. zastrajkował i powiedział że nie pójdzie i koniec - faceci. Czekam na wydanie DVD. Książki Sophie Kinselli mam w planach :)
OdpowiedzUsuńJa tez lubię Bridget Jones. Z książek Moniki Szwai czytałam "Jestem nudziarą", Powtórka z morderstwa" "Stateczna i postrzelona"(dwa tomy). Inne nie zaciekawiły mnie opisem na okładce i sugerowały przewidywalność.
OdpowiedzUsuńBridget, ah Bridget! I jej wielgaśne majtasy :) Ostatnio zaraziłam przyjaciółkę miłością do niej :)
OdpowiedzUsuńZnam jedną taką Bridget :P Nie jest łatwo z taką, ha ha :D
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie. Może podpatrzę pomysł, oznaczę Cię i sama coś takiego skombinuję? :D
Bohaterki z powieści Moniki Szwai - zgadzam się!
OdpowiedzUsuńByłam na najnowszej Bridget i wg. mnie to najlepszy film z tej serii! :)
OdpowiedzUsuńLista bardzo fajna i jak dla mnie to mozesz czasem odbiec od tematów.
Pozdrawiam serdecznie!
Ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńMoja siostra też uwielbiała książki Martynki, w końcu tak samo ma na imię :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Sophie Kinselli. Co prawda nie przeczytałam jeszcze wszystkich, ale na pewno sięgnę po nie! :)
OdpowiedzUsuńCzytam za mało kobiecej literatury, bo oprócz Bridget nie znam żadnej bohaterki :p
OdpowiedzUsuńWidzę, że zupełnie inne klimaty niż moje ;)
OdpowiedzUsuńMartynkę bardzo lubiłam:D taka słodka ziomka;)
OdpowiedzUsuńBridget jest świetna! :D Taka roztrzepana, ale nie da się jej nie lubić! Z chęcią pooglądam najnowszy film i z niecierpliwością czekam na nową ksiązkę ;d
OdpowiedzUsuńByłam w czwartek na Bridget więc potwierdzam wszystko, co piszesz o najlepiej wydanych pieniądzach na kino :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMartynka to numer jeden moich córek :) uwielbiają ją :)
OdpowiedzUsuńPierwsze miejsce zasłużone, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńA ja nie znam większości Twoich bohaterek, oprócz Bridget, której osobiście nie lubię :]
OdpowiedzUsuń