Tytuł: Strażnicy światła
Autor: Abby Geni
Wydawnictwo: Kobiece
Gatunek: thriler
Liczba stron: 320
Premiera: 17.03.2017
Dzika przyroda, nieujarzmione zwierzęta i tajemnicza wyspa. Takie otoczenie czeka na Mirandę – zawodową panią fotograf, która przybywa na otoczoną mistyczną historią ziemię. Wyspy Farallońskie, to niewielki skalisty archipelag położony na Pacyfiku, niedaleko wybrzeża kalifornijskiego. To miejsce przez rok ma być jej domem, a jedynym towarzystwem ma być szóstka nieco dziwnych, ekscentrycznych naukowców. Pierwsze miesiące mijają bohaterce spokojnie, do czasu aż jeden z jej towarzyszy atakuje ją, a niedługo później ponosi śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach.
Wow, opisy przyrody wręcz hipnotyzują, nie do końca odkryte, odcięte od reszty świata czterysta metrów kwadratowych jest idealnym miejscem na ulokowanie tej historii. Dzika sceneria, garstka ludzi, rekiny, mała chatka, strome skały i… duch. To wszystko zamknięte w trzystu dwudziestu stronach niezwykle wciągającego thrillera.
Fotografia jest moją pasją, więc nie miałam problemu z polubieniem głównej bohaterki, wręcz zrobiłam to w ciemno. Miranda opisuje więź między nią, a jej aparatami. Naciśnięcie przycisku wyzwalającego migawkę zdaje się być misternym czynem. Zrozumieją to jedynie osoby, które traktują robienie zdjęć jako coś więcej niż zwykłe pstrykniecie. Uchwycenie trwającej chwili, to coś pięknego i za co najbardziej lubię wiek, w którym żyję. Bohaterka jest twardą kobietą, a takie właśnie postacie lubię najbardziej, choć dziwi mnie, że nie przerażają ją opowieści o zjawie w jej pokoju, za to panicznie boi się ośmiornicy przyniesionej do domu przez jedną z jej współlokatorek.
Akcja powieści rozwija się stopniowo. Jest połączeniem przemyśleń Mirandy oraz opisów wydarzeń, które podaje w listach do swej zmarłej matki. Połączenie to daje ciekawy efekt. Z pewnością spodoba się bardziej osobom lubiącym długie opisy z minimalną ilością dialogów. Autorka postawiła bardziej na budowanie napięcia niż na szybki bieg fabuły, co nie uważam w żaden sposób za jej wadę, wręcz przeciwnie, niektóre książki pisane w ten sposób zyskują na swej atrakcyjności.
Miło było przez moment poczuć dreszczyk emocji towarzyszący mi podczas lektury „Strażników światła”. Niepewność, domysły, tajemnice – czego jeszcze można chcieć od dobrego dreszczowca? Zaskakującego zakończenia. W tym przypadku zszokowana byłam, ale pozostał we mnie jakiś niedosyt.
Wow, opisy przyrody wręcz hipnotyzują, nie do końca odkryte, odcięte od reszty świata czterysta metrów kwadratowych jest idealnym miejscem na ulokowanie tej historii. Dzika sceneria, garstka ludzi, rekiny, mała chatka, strome skały i… duch. To wszystko zamknięte w trzystu dwudziestu stronach niezwykle wciągającego thrillera.
Fotografia jest moją pasją, więc nie miałam problemu z polubieniem głównej bohaterki, wręcz zrobiłam to w ciemno. Miranda opisuje więź między nią, a jej aparatami. Naciśnięcie przycisku wyzwalającego migawkę zdaje się być misternym czynem. Zrozumieją to jedynie osoby, które traktują robienie zdjęć jako coś więcej niż zwykłe pstrykniecie. Uchwycenie trwającej chwili, to coś pięknego i za co najbardziej lubię wiek, w którym żyję. Bohaterka jest twardą kobietą, a takie właśnie postacie lubię najbardziej, choć dziwi mnie, że nie przerażają ją opowieści o zjawie w jej pokoju, za to panicznie boi się ośmiornicy przyniesionej do domu przez jedną z jej współlokatorek.
Akcja powieści rozwija się stopniowo. Jest połączeniem przemyśleń Mirandy oraz opisów wydarzeń, które podaje w listach do swej zmarłej matki. Połączenie to daje ciekawy efekt. Z pewnością spodoba się bardziej osobom lubiącym długie opisy z minimalną ilością dialogów. Autorka postawiła bardziej na budowanie napięcia niż na szybki bieg fabuły, co nie uważam w żaden sposób za jej wadę, wręcz przeciwnie, niektóre książki pisane w ten sposób zyskują na swej atrakcyjności.
Miło było przez moment poczuć dreszczyk emocji towarzyszący mi podczas lektury „Strażników światła”. Niepewność, domysły, tajemnice – czego jeszcze można chcieć od dobrego dreszczowca? Zaskakującego zakończenia. W tym przypadku zszokowana byłam, ale pozostał we mnie jakiś niedosyt.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
Przepiękna okładka! Gdybym gustowała w tym gatunku, z pewnością bym sięgnęła. Niepewność, domysły, tajemnice to faktycznie wszystko, czego można wymagać od tego typu książki.
OdpowiedzUsuńHm... sama nie wiem. Jakoś nie czuję się Twoją recenzją przekonana, chociaż książkę bardzo mam ochotę przeczytać.
OdpowiedzUsuńjak Ciebie tak ujęło to mi się zdaje że i ja bym była oczarowana:D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że pozostał pewien niedosyt, jednak i tak jestem bardzo ciekawa tej książki ;)
OdpowiedzUsuńJak na razie spotkałam same zachwyty nad książką. I chyba już nie mogę się jej oprzeć!
OdpowiedzUsuńThrillery lubię. Nie identyfikowałabym się z bohaterką jak Ty, bo robienie zdjęć nie jest moją pasją. Do tego jakiś duch w pokoju... Chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńLubię tajemnicę, niedowierzanie. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej spodobałyby mi się opisy przyrody, która na co dzień jest dla mnie bardzo ważna i daje wiele radości.
OdpowiedzUsuńDreszczyk emocji? To ja się piszę na tę książkę :) Już dawno czegoś takie nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Już sama okładka niesamowicie intryguje i przyciąga :) Mam w planach lekturę tej książki i liczę bardzo na to, że również i ja nie będę czuć się zawiedziona :)
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam przeczytać tę książkę, strasznie spodobała mi się okładka:) Może trochę poczekam ale na pewno po nią sięgnę;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
mnie opisy przyrody kojarzą się tylko z beznadziejnym ''nad Niemnem'', mam jakiś uraz teraz :P
OdpowiedzUsuńTajemnice i nieprzewidywalność przyciągają mnie do tej książki. Zamierzam ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie jest to pierwsza recenzja tej książki jaką czytałam, szkoda, że pozostał niedosyt. Poczytam jeszcze inne recenzje i może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę dialogi... choć te opisy przyrody bardzo kuszą. :)
OdpowiedzUsuńKsiążką mnie bardzo zainteresowałaś.Szkoda tylko,że czułaś pewien niedosyt po przeczytaniu..
OdpowiedzUsuńTa książka mogłaby mnie zainteresować, zapisuję sobie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Do końca przekonana nie jestem, ale kto wie, może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa a z tą czekoladą to już w ogóle musi super "smakować" :P
OdpowiedzUsuńThriller, który w porywający sposób prowadzi nas po swojej fabule, dałam mu się skusić także swoim wyspiarskim klimatem. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Zabierając się za tę książkę spodziewałam się zupełnie innych klimatów. Nie mówię, że się zawiodłam, ponieważ znalazły się i momenty grozy rodem z najlepszych thrillerów, intrygujące portrety psychologiczne, które znacznie wpłynęły na odbiór fabuły i zapierające dech w piersiach opisy przyrody, której niedostępność wywoływała ciarki :)
OdpowiedzUsuńNie oczekiwałam, że Strażnicy światła poruszą mnie w taki sposób, dlatego polecam tę książkę każdemu, kto ma ochotę na drobne zaskoczenie i odpoczynek od konwencjonalnej literatury!
www.favouread.blogspot.com