Tytuł: Spójrz mi w oczy Audrey
Autor: Sophie Kinsella
Wydawnictwo: Media Rodzina
Gatunek: literatura młodzieżowa
Liczba stron: 320
Premiera: 6.10.2016 r.
Sophie Kinsella jest moją ulubioną pisarką. Przeczytałam wszystkie jej książki, prócz tych dotyczących „Zakupocholiczki”. Moja przygoda z nią zaczęła się przypadkowo, gdy szukałam dla siebie jakiegoś lekkiego ebooka. Pokochałam ją całym sercem, zwłaszcza za to, że pomogła mi przetrwać najgorszy okres w moim życiu. Nie wiem, dlaczego jej dzieła są tak nisko oceniane na portalach czytelniczych, dobrze, że sięgając po jej powieści, nie sugerowałam się opiniami innych, tak jak to zawsze robię.
W „Spójrz mi w oczy, Audrey” mamy do czynienia z rodziną składającą się ze sfiksowanej mamy, nieco wyizolowanego taty, córki z problemami i normalnego syna, który dorasta i lubi gry komputerowe. Z całej ekipy do gustu przypadła mi najbardziej postać mamy. Jest tak niedorzeczna w swym zachowaniu, że aż śmieszna. Stara się wychować swoje dzieci zgodnie z poradnikami i programami telewizyjnymi, co chwilę wprowadza w życie inny pomysł, a dialogi między nią, a jej synem są mistrzowskie. Śmiałam się, czytając te nonsensowne wymiany zdań.
Narratorką jest tytułowa Audrey. Czytelnik ma okazję zajrzeć w głąb czternastoletniej dziewczynki, która przez nękające ją koleżanki zachorowała na depresję. Najmniejszy kontakt z obcym człowiekiem budzi w niej paniczny lęk. Nie wychodzi z domu i przez cały czas nosi okulary przeciwsłoneczne. Dopiero spotkanie z Linusem – kolegą jej brata sprawia, że nastolatka powoli zaczyna wracać do zdrowia. Czy uda jej się zapanować nad demonami przeszłości i zatrzymać swój „gadzi mózg”?
Powieść czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, jednak nie zachwyciła mnie ta książka, tak jak inne pozycje autorki. Mam wrażenie, że została napisana w zupełnie innym stylu, być może dlatego. że do tej pory głównymi bohaterkami były młode kobiety, a tym razem mamy do czynienia z nastolatką, która ma problemy. Nie jest to typowa komedia, z jakich słynie pisarka. Niemniej jednak uważam, że przedstawiona historia jest ciekawa.
„Spójrz mi w oczy Audrey” jest ciepłą, barwną powieścią, której bohaterowie są różnorodni. Książka momentami śmieszy do łez, a momentami zmusza do refleksji. To smutne, że w realnym świecie naprawdę istnieją osoby, które poprzez sprawianie przykrości innym odczuwają przyjemność i radość. Myślę, że owe osoby powinny zapoznać się z tą pozycją. Polecam ją wszystkim bez względu na wiek. Nie bójcie się, nie jest to trudna, przytłaczająca historia, to lekka opowieść o cudownej rodzinie z problemami.
W „Spójrz mi w oczy, Audrey” mamy do czynienia z rodziną składającą się ze sfiksowanej mamy, nieco wyizolowanego taty, córki z problemami i normalnego syna, który dorasta i lubi gry komputerowe. Z całej ekipy do gustu przypadła mi najbardziej postać mamy. Jest tak niedorzeczna w swym zachowaniu, że aż śmieszna. Stara się wychować swoje dzieci zgodnie z poradnikami i programami telewizyjnymi, co chwilę wprowadza w życie inny pomysł, a dialogi między nią, a jej synem są mistrzowskie. Śmiałam się, czytając te nonsensowne wymiany zdań.
Narratorką jest tytułowa Audrey. Czytelnik ma okazję zajrzeć w głąb czternastoletniej dziewczynki, która przez nękające ją koleżanki zachorowała na depresję. Najmniejszy kontakt z obcym człowiekiem budzi w niej paniczny lęk. Nie wychodzi z domu i przez cały czas nosi okulary przeciwsłoneczne. Dopiero spotkanie z Linusem – kolegą jej brata sprawia, że nastolatka powoli zaczyna wracać do zdrowia. Czy uda jej się zapanować nad demonami przeszłości i zatrzymać swój „gadzi mózg”?
Powieść czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, jednak nie zachwyciła mnie ta książka, tak jak inne pozycje autorki. Mam wrażenie, że została napisana w zupełnie innym stylu, być może dlatego. że do tej pory głównymi bohaterkami były młode kobiety, a tym razem mamy do czynienia z nastolatką, która ma problemy. Nie jest to typowa komedia, z jakich słynie pisarka. Niemniej jednak uważam, że przedstawiona historia jest ciekawa.
„Spójrz mi w oczy Audrey” jest ciepłą, barwną powieścią, której bohaterowie są różnorodni. Książka momentami śmieszy do łez, a momentami zmusza do refleksji. To smutne, że w realnym świecie naprawdę istnieją osoby, które poprzez sprawianie przykrości innym odczuwają przyjemność i radość. Myślę, że owe osoby powinny zapoznać się z tą pozycją. Polecam ją wszystkim bez względu na wiek. Nie bójcie się, nie jest to trudna, przytłaczająca historia, to lekka opowieść o cudownej rodzinie z problemami.
O jest już u Ciebie? :) a mam wrażenie, że dopiero co ją czytałam :) mi się bardzo podobała !
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki! :)
OdpowiedzUsuńCiepłe, idealna na wiosenny relaks na balkonie popołudniu.
Pozdrowionka cieplutkie :)
Nie słyszałam nigdy o tej autorce a tym bardziej o jej książkach - skoro polecasz, to muszę się im bliżej przyjrzeć, choć nie wiem czy akurat od tej zacznę, skoro twierdzisz, że inne są lepsze :)
OdpowiedzUsuńTakie książki czasem przyjemnie umilają czas :)
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę tej autorki i miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńNie znam się z autorką :) ale po Twojej rekomendacji szybko to zmienię :)
OdpowiedzUsuńSkoro porusza problem depresji u nastolatków, to pewnie warta jest przeczytania :) no i ta ciekawa mama i jej metody wychowawcze :)
OdpowiedzUsuńTakie lekkie historie także lubię poznawać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, ale tematyka wydaje się być interesująca. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, czasem potrzeba takiej książki, która skłoni człowieka do refleksji :)
OdpowiedzUsuń