Tytuł: Kapsuła
Autor: Wojciech Wójcik
Wydawnictwo: Zysk i Sk-a
Gatunek: thriller/kryminał
Liczba stron: 536
Premiera: 28.10.2025 r.
Na szkolnej uroczystości zostają pokazane slajdy z kapsuły czasu, którą zakopali kilkadziesiąt lat wcześniej uczniowie z tamtych czasów. Jeden z nich ukazuje woźnego w ośmieszający sposób, a drugi przedstawia nagą kobietę. Z wydarzenia robi się afera, w międzyczasie jedna z uczennic znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a nauczyciel ginie w pożarze. Tajemnice zaczynają wypływać na światło dzienne.
Zdecydowałam się na przeczytanie tej książki, ponieważ lubię thrillery i zainteresował mnie zarys fabuły. Nie skojarzyłam nazwiska autora, dopiero po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zorientowałam się, że znam ten styl. Miałam okazję czytać dwa inne tytuły Wojciecha Wójcika i przy trzecim podejściu już wiem na pewno, że nie po drodze mi z jego twórczością. To, że książka jest gruba, nie jest wadą, o ile jest w stanie zaciekawić czytelnika, porwać akcją, dobrą intrygą lub mieć w sobie po prostu „to coś”. Dla mnie niestety książki autora są po prostu przegadane, maksymalnie rozciągnięte i w zasadzie przez całą długość nic się w nich nie dzieje. Dowiadujemy się tego, o czym możemy przeczytać na okładce i tyle. Pół książki z nic nieznaczącymi wątkami można byłoby wyrwać. Może jakby treści byłoby mniej, ta powieść miałaby w moich oczach lepszą ocenę, ale niestety kolejny raz otrzymałam to samo.
Za każdym razem Wojciech Wójcik przywołuje we mnie wspomnienia klasy maturalnej i mnie pomijającej opisy przyrody w lekturze „Nad Niemnem”. Tu na szczęście oszczędzono nam krajobrazów, ale jest dużo bohaterów, którzy są dla mnie na tyle nijacy, że ciężko mi się w ogóle przy którymś zatrzymać i opisać go jakoś konkretniej, jest też dużo wątków pobocznych, jałowych dialogów, ale pomysł jak zawsze fajny, tylko wykonanie dla mnie średnie. Ale to ja, Wam może się spodobać. Zachęcam do zapoznania się z książką oraz przekonania się, czy zgadzacie się z moją opinią, czy wręcz przeciwnie.
Podsumowując, „Kapsuła” miała w sobie potencjał na trzymający w napięciu thriller. Sam pomysł z kapsułą czasu, skandalicznymi slajdami i serią niewyjaśnionych zdarzeń naprawdę zapowiadał się dobrze. Niestety, dla mnie ponownie zawiódł sposób prowadzenia historii. Zamiast rosnącego napięcia dostałam długie rozmowy, poboczne tropy, które donikąd nie prowadziły i bohaterów, których równie dobrze mogłoby nie być, bo niewiele wnosili do fabuły. Całość sprawiła na mnie wrażenie powieści „napompowanej” objętościowo, bez wyraźnego rytmu i bez tej iskry, która powinna napędzać thriller.
Jednocześnie wiem, że wiele osób ceni twórczość Wójcika właśnie za powolne budowanie atmosfery, liczne wątki i rozbudowaną warstwę obyczajową, dlatego wierzę, że książka znajdzie swoich odbiorców. Jeśli lubicie wolniejsze, bardziej rozlewne historie z elementami tajemnicy i szkolnych sekretów, być może odbierzecie ją zupełnie inaczej niż ja.
Dla mnie jednak była to kolejna szansa dana autorowi, która niestety potwierdziła, że po prostu nie trafiamy na tych samych falach. Mimo to cieszę się, że ją przeczytałam, bo przynajmniej wiem już na pewno, czego mogę się spodziewać po jego stylu.
Post powstał przy współpracy z:


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).