Tytuł: Wschody i zachody słońca
Autor: Aleksandra Tyl
Wydawnictwo: Prozami
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba strony: 464
Premiera: 5.06.2019 r.
Małgosia, po tym, jak straciła pracę w szkole, postanawia podjąć się opieki nad starszą panią. W tym celu przeprowadza się z Warszawy do Sopotu, ale gra jest warta świeczki, ponieważ za każdy miesiąc ma otrzymywać cztery tysiące wynagrodzenia, do tego nie musi ani gotować, ani sprzątać, jej zadaniem jest zapewnianie ponad dziewięćdziesięcioletniej kobiecie towarzystwa. Hanka jest trochę zdziwaczała, ma swoje przyzwyczajenia i uparty charakter, ale kiedy poznajemy jej przeszłość, jesteśmy w stanie zrozumieć jej zachowanie.
To jest najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Nie wiem, dlaczego jej lekturę wciąż odkładałam na później. Jestem miłośniczkom mocniejszej literatury, wolę książki z dreszczykiem, ale „Wschody i zachody słońca” skradły moje serce, dogłębnie mnie wzruszyły, a po przeczytaniu ostatniej strony, zupełnie nie wiem, co ze sobą zrobić i jak po czymś tak dobrym, sięgnąć po coś innego. Jestem dumna, że ta pozycja stworzona została przez polską autorkę.
Akcja powieści toczy się naprzemiennie. Poznajemy czasy teraźniejsze oraz te sięgające okresu tuż przed pierwszą wojną światową. Mamy okazję przyjrzeć się Hance, która była dzieckiem pełnym marzeń, chciała ona zostać primabaleriną, w tym czasie poznała ona również miłość swojego życia, choć miała dopiero dziesięć lat i tak naprawdę jeszcze fiu-bździu w głowie. Aleksandra Tyl w płynny sposób połączyła całość w jedną spójną powieść, powoli dozując czytelnikom informacje z przeszłości. Od tej książki naprawdę trudno się oderwać.
Małgosię polubiłam, choć ma ona cechy, które mnie w niej denerwowały. Czasami wykazywała zazdrość w stosunku do posiadanych przez Hankę pieniędzy, wychodziła z niej dusza materialistki, która chciałaby coś ugrać na majątku starszej pani, choć jest ona jedynie jej opiekunką. Z drugiej strony wykazała się ona również wielkim sercem, cierpliwością, pomocną dłonią i myślę, że w którymś momencie przywiązała się do specyficznej staruszki.
Ta historia opowiada o niespełnionej miłości, fałszywych ludziach, gotowych grać przyjaciół, tylko po to, by zostać uwzględnionym w testamencie, ciężkich czasach wojennych, w których wszelkie marzenia odchodzą na dalszy plan, a każdy dzień jest walką o przetrwanie, a jej zakończenie wzrusza, szokuje, pozostawia po sobie milion myśli. Ja jestem całkowicie zakochana w tej powieści i z całego serca Wam ją polecam, nawet jeśli nie jest to gatunek, który lubicie najbardziej, wszak ja też na co dzień sięgam po inne książki, a ta historia podbiła moje serce bardziej niż jakakolwiek inna z ulubionej dziedziny. Polecam!
To jest najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Nie wiem, dlaczego jej lekturę wciąż odkładałam na później. Jestem miłośniczkom mocniejszej literatury, wolę książki z dreszczykiem, ale „Wschody i zachody słońca” skradły moje serce, dogłębnie mnie wzruszyły, a po przeczytaniu ostatniej strony, zupełnie nie wiem, co ze sobą zrobić i jak po czymś tak dobrym, sięgnąć po coś innego. Jestem dumna, że ta pozycja stworzona została przez polską autorkę.
Akcja powieści toczy się naprzemiennie. Poznajemy czasy teraźniejsze oraz te sięgające okresu tuż przed pierwszą wojną światową. Mamy okazję przyjrzeć się Hance, która była dzieckiem pełnym marzeń, chciała ona zostać primabaleriną, w tym czasie poznała ona również miłość swojego życia, choć miała dopiero dziesięć lat i tak naprawdę jeszcze fiu-bździu w głowie. Aleksandra Tyl w płynny sposób połączyła całość w jedną spójną powieść, powoli dozując czytelnikom informacje z przeszłości. Od tej książki naprawdę trudno się oderwać.
Małgosię polubiłam, choć ma ona cechy, które mnie w niej denerwowały. Czasami wykazywała zazdrość w stosunku do posiadanych przez Hankę pieniędzy, wychodziła z niej dusza materialistki, która chciałaby coś ugrać na majątku starszej pani, choć jest ona jedynie jej opiekunką. Z drugiej strony wykazała się ona również wielkim sercem, cierpliwością, pomocną dłonią i myślę, że w którymś momencie przywiązała się do specyficznej staruszki.
Ta historia opowiada o niespełnionej miłości, fałszywych ludziach, gotowych grać przyjaciół, tylko po to, by zostać uwzględnionym w testamencie, ciężkich czasach wojennych, w których wszelkie marzenia odchodzą na dalszy plan, a każdy dzień jest walką o przetrwanie, a jej zakończenie wzrusza, szokuje, pozostawia po sobie milion myśli. Ja jestem całkowicie zakochana w tej powieści i z całego serca Wam ją polecam, nawet jeśli nie jest to gatunek, który lubicie najbardziej, wszak ja też na co dzień sięgam po inne książki, a ta historia podbiła moje serce bardziej niż jakakolwiek inna z ulubionej dziedziny. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Zauroczyło mnie Twoje zdjęcie.. jestem nim zauroczona i zachwycona... ujęłaś moment, świetny kadr ;)
OdpowiedzUsuńMam presyt tego typu książek ale zajrze z ciekawości :)
Będę miała na uwadze ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńInteresujące... ale czy nie jest tak, że to po prostu normalne, że człowiek jako gatunek chce przetrwać, więc jeśli jest okazja dostania w testamencie majątku to się stara o to... Lubię książki o nauczycielkach, może wcisnę na listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTakie przeplatane ze sobą historie polubiłam ostatnio, więc może kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie mogę przejść obojętnie obok tej książki. Skoro jest tak dobra to na pewno po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, Twoja pozytywna recenzja bardzo mocno przekonuje mnie do sięgnięcia po tę książkę.
OdpowiedzUsuńFabuła interesująca i jeszcze jak piszesz ,że to najlepsza przezcytana w tym roku przez Ciebie książka to musi coś w niej być
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie jestem wielką fanką obyczajówek, ale Twoja recenzja jest tak pozytywna, że aż zapiszę sobie tą książkę
OdpowiedzUsuńBędę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobała ta książka, ale raczej nie dla mnie :).
OdpowiedzUsuńDługo mnie u Ciebie nie było, wracam a tu taka recenzja! Już nie mogę się doczekać przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńCiekawe, co jeszcze znajdę interesującego nadrabiając wakacyjne zaległości. Pozdrawiam serdecznie :)
Nie słyszałam o tej pozycji, ale brzmi zachęcająco.
OdpowiedzUsuńtytuł piękny ale sama fabuła niekoniecznie do mnie przemawia;)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, że tak bardzo Ci się spodobała :) Dla mnie mistrzostwem jest to zdjęcie <3 Cudne :)
OdpowiedzUsuńCzęsto czytam coś o fałszywych ludziach.. :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością ciekawa książka. :)
OdpowiedzUsuńAleż jestem do tyłu z tymi książkami polskich autorek :O nawet o takiej pozycji nie słyszałam..
OdpowiedzUsuń