Tytuł: Pitbul
Autor: Anne Mette Hancock
Wydawnictwo: Mova
Gatunek: kryminał
liczba stron: 390
Premiera: 17.11.2021 r.
Heloise pracuje jako dziennikarka śledcza, obecnie zajmuje się reportażem na temat wolontariatu hospicyjnego, prowadzonego przez Czerwony Krzyż. Podczas zbierania materiałów zostaje wolontariuszką i zaprzyjaźnia się z Janem Fischhofem – starszym mężczyzną, chorym na raka, któremu nie zostało zbyt wiele czasu. W przebłyskach, kiedy na moment odzyskuje świadomość, zdradza bohaterce coś ze swojej przeszłości. Jan boi się, czy dostanie rozgrzeszenie, po tym co kiedyś zrobił. Trop prowadzi Heloise do incydentu widniejącego w kartotekach jako wypadek, w którym zginął tytułowy Pitbul oraz do kilku zaginionych dziewczyn. Czy kobiecie uda się rozwikłać sprawę, zanim Fischhof odejdzie?
„Pitbul” to ostatni tom trylogii. Pierwszej części pt. „Ostrze” nie miałam okazji czyta, lecz druga pt. „Cięcie” bardzo mi się spodobała, dlatego kiedy nadarzyła się sposobność do przeczytania prezentowanej przeze mnie powieści, nie wahałam się ani przez chwilę. Pozycje te można czytać osobno, ponieważ każda z nich dotyczy innej sprawy, a łączy je Heloise oraz jej przyjaciel z policji Erik Schafer, którzy wspólnymi siłami starają się rozwikłać zagadki.
Przyznam, że ciężko mi było się wczytać w tę powieść, szło mi opornie i czułam się znudzona. Po poprzednim tomie spodziewałam się czegoś równie wciągającego, ale niestety pierwsza połowa mnie zawiodła. Nie mogłam się do końca odnaleźć we wszystkich podanych informacjach i z całych sił starałam się nie odbiegać od książki myślami. Druga poła natomiast mnie zaskoczyła, ponieważ nareszcie nastąpił zwrot akcji i zaczęło się coś dziać. Poczułam znajomy dreszczy emocji, który towarzyszył mi przy „Cięciu”, a zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. Po tym, gdy myślałam, że już wszystko wiem oraz że to już koniec, autorka nagle zafundowała mi coś, czego totalnie się nie spodziewałam.
Bardzo podobał mi się duet Heloise i Erika. Mężczyzna jest od niej dużo starszy i poniekąd traktuje ją jak swoją przybraną córkę. Nie podoba mu się, kiedy pakuje się w kłopoty, ale też nigdy nie pozwala na to, by była w nich sama. Uwielbiam ich przekomarzanki. Teraz żałuję, że ta seria ma jedynie trzy części, ale chętnie wrócę do pierwszej, której jeszcze nie przeczytałam. Zawsze powtarzam, że Skandynawowie mają dryg do pisania kryminałów i dalej to podtrzymuje, mimo iż ten początek mnie zawiódł. Autorka wynagrodziła mi to drugą połową.
„Pitbul” to historia o tym, że grzebiąc w przeszłości, możemy dokopać się do zaskakujących rzeczy, które ukazują mroczną prawdę, ale możemy również dowiedzieć się o faktach, które niekoniecznie chcielibyśmy znać, a tym samym wplątać się w coś, co może zagrażać naszemu życiu. Ciekawe ile podobnych tajemnic, co w Pitbulu, kryje się w realnym świecie.
Post powstał przy współpracy z:
z jednej strony mam ochotę na całą serię, ale z drugiej nie lubię jak jakaś część odstaje poziomem od innych;/
OdpowiedzUsuńJa wolałabym zacząć od początku tę serię.
OdpowiedzUsuńNa pewno przyjrzę się bliżej tej serii.
OdpowiedzUsuńJa również lubię skandynawskie kryminały o Thrillery, także chciałabym spróbować te serię:)
OdpowiedzUsuńNie znam wcześniejszych części, więc musiałabym to nadrobić, chociaż czasami trafia mi się jakiś tom, który jest na przykład ostatnim z serii i odnajduję się mimo to w historii, :) Może teraz też by tak było.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale myślę, że dam jej szansę i spróbuję. Może akurat mi się spodoba i odkryję coś nowego.
OdpowiedzUsuńnie kojarzę tej serii
OdpowiedzUsuńPrzeszłość jest pełna tajemnic ❤
OdpowiedzUsuńKryminały dla mnie zawsze chętnie.... :)
OdpowiedzUsuń