Tytuł: 48 godzin
Autor: Alex Walendziuk
Wydawnictwo: WasPos
Gatunek: młodzieżowa
Liczba stron: 330
Premiera: 22.02.2022 r.
Nela, wraz z trzynastoma innymi nastolatkami zostaje porwana i zamknięta w szkole, gdzie wraz z nimi ma zagrać w tajemniczej grze, o nazwie „48 godzin”. Do wykonania mają oni trzynaście zadań, o czym informuje ich ktoś tytułujący się jako dyrektor. Nie jest to zwykła zabawa, grupa nastolatków z supermocami walczy o przetrwanie, a ich bliscy nie mają pojęcia, co się z nimi dzieje.
Okładka oraz opis wręcz zachęcają fanów thrillerów, dlatego też skusiłam się na tę powieść, mało tego, zapragnęłam zostać jej patronatem medialnym. Niestety nie była to dobra decyzja i pierwszy raz w życiu żałuję tego, że moje logo znalazło się na książce. Nie powinnam była tego robić w ciemno, wtedy uniknęłabym tej poniekąd niezręcznej sytuacji. Mogłabym Wam, mówiąc kolokwialnie „nawijać makaron na uszy” i zachwalać tę pozycję pod niebiosa, ale to nie byłabym ja. Zawsze przede wszystkim stawiam na szczerość, dlatego chcę być uczciwa wobec Was, ale również przede wszystkim wobec siebie.
Nie wiem, kto sklasyfikował tę powieść, jako thriller, ale na pewno nim nie jest. Jest to powieść młodzieżowa z domieszką fantasy. Już od pierwszych stron czytanie jej szło mi opornie. Moim największym zarzutem są słabe, płytkie dialogi, które wypełniają większą część tej pozycji. Panuje tam czysty chaos i z całych sił próbowałam utrzymać myśli przy bieżących wydarzeniach, lecz nudziłam się do tego stopnia, że miałam ochotę myśleć o czymkolwiek, tylko nie o bandzie dzieciaków z supermocami, którzy zostali zamknięci w szkole. Szczerze powiedziawszy, gdyby była to książka, którą pożyczyłam lub kupiłam, a nie zobowiązałam się do jej zrecenzowania, to dawno bym ją porzuciła, zamiast męczyć się do końca.
Bohaterów jest dużo, ciężko się tam połapać, kto jest kim. Autorka nie poświęca żadnemu z nich dużo miejsca, na jego przedstawienie. Fabuła jest prosta, postacie są prostolinijne: poszli gdzieś, coś zrobili, coś powiedzieli, nagle znajdują się gdzieś indziej… Praktycznie całkowicie brakuje tu jakichkolwiek opisów, które składają się z zaledwie dwóch, trzech zdań pomiędzy kolejnymi dialogami. Momentami miałam wrażenie, że nic w tej książce nie trzyma się kupy. Styl oraz język autorki pozostawiają wiele do życzenia.
Czytając „48 godzin”, nie czułam nic. Nie byłam zaciekawiona, nie biegł mi po plecach dreszczyk emocji, zastanawiam się, jakie odczucia miałabym, gdybym była nastolatką. Zdarza mi się sięgać po ten gatunek i książki skierowane do młodzieży potrafią być naprawdę wciągające, dobrze napisane, interesujące, niestety „48 godzin” w mojej opinii takie nie było. Zachęcam Wam do wyrobienia swojej opinii, ja tymczasem pragnę zapomnieć o tym, że moje logo znajduje się na jej okładce.
Post powstał przy współpracy z:
Bardzo mi przykro kochana, że patronat i tak Cię mocno rozczarował. Nie mam czasu na tak słabe książki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie było dreszczyku emocji.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej i wątpię, że po nią sięgnę. Ja przymierzam się do "Bundy" ponoć to naprawdę dobry thriller młodzieżowy.
OdpowiedzUsuńja coraz mniej rozumiem te młodzieżowe książki :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że piszesz szczerze, bo przynajmniej wiem czy warto sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że piszesz szczerze, bo przynajmniej wiem czy warto sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńkojarzę książkę, moja kuzynka dostała i nie polecała mi :D więc chyba nie ona jedna miała do niej takie uczucia
OdpowiedzUsuńOj dobrze, że uprzedzasz, bo miałam tytuł na oku, a tak sięgnę po coś innego. Na szczęście jest w czym wybierać.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia życzę!
Powieść młodzieżowa z domieszką fantasy... to nie są moje typowe klimaty, ale może polecę ten tytuł koleżance, która chętnie sięga po podobne książki. Bardziej udanej kolejnej lektury! ;)
OdpowiedzUsuńoj nie, miałabym klasyczne wtf o co chodzi kto gdzie z kim. Jak za dużo bohaterów to ciężko się połapać ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że coś poszło nie tak, bo sam pomysł na fabułę niezły.
OdpowiedzUsuńPo mojej recenzji do tego doszłaś?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka okazała się tak rozczarowująca.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka jest słaba i nudna, bo muszę przyznać, że opis naprawdę mnie zaintrygował. Zapowiadało się nieźle, a wyszło jak wyszło... ;)
OdpowiedzUsuńA nie można zrezygnować z patronatu? I trochę dziwne, że przed przeczytaniem, jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Zawsze dostawałam pdf, bo jak patronować samej zapowiedzi? Niepoważne jakoś.
OdpowiedzUsuńNo jak już logo jest na książce, to przecież go nie zdrapkę 🙈 Na ogół też dostaję pdf, no ale wyszło, jak wyszło i przyznałam się do błędu.
UsuńNajgorzej nie czuć żadnych emocji podczas czytania książki...
OdpowiedzUsuń