Tytuł: Porwani
Autor: Marcel Moss
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 400
Premiera: 14.02.2024 r.
2017 rok. W tym samym momencie dwoje ludzi znika bez śladu i wraca po czterech latach, w tych samych ubraniach, tak jakby nie minęło mnóstwo czasu od ich wyjścia z domu, tylko kilka godzin. Jedną z tych osób jest Michalina, która feralnego dania wyszła na spotkanie z przyjaciółką, drugą Tymon – brat prywatnego detektywa Igiego, którego już dobrze znamy z poprzednich części serii. Czy za ich zniknięciem stoi syn kontrowersyjnego biznesmena? Czy Ignacemu i Sandrze uda się rozwikłać zagadkę, która ma dla nich prywatne znaczenie?
Od jakiegoś czasu mam problem z twórczością Marcela Mossa, choć dawniej z otwartą buzią pochłaniałam jego książki. Po „Porwanych” sięgnęłam dlatego, że czytałam poprzednie tomy serii, gdyby to była inna historia, to raczej bym się na nią nie skusiła. Epilog był dla mnie obrzydliwy i chory. Mam dosyć gwałtów, makabrycznych okaleczeń narządów płciowych i tego typu tematów, które nieustannie autor funduje swoim czytelnikom. Tak, jakby kryminał nie mógł się opierać na innej tematyce. To już kolejny raz, kiedy poczułam obrzydzenie podczas czytania powieści autora.
Sandra i Igi mocno przypominają mi Chyłkę i Zordona. Ona waleczna, sarkastyczna, sprawiająca wrażenie zimnej, stroniącej od ludzi, on sympatyczny wesołek, który zmienia się w mężczyznę, kiedy trzeba. Jeśli oni nie będą kiedyś razem, to ja nie wierzę w miłość. Chociaż może lepiej nie, ponieważ jak nam Marcel Moss zafunduje ich miłosne uniesienia, to nie będę mogła tego znieść.
Nieco za mało się dzieje, lecz momentami nawet mnie ta książka ciekawiła. Głównie zastanawiało mnie to, jak można zniknąć na cztery lata i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Końcówka natomiast mocno przekombinowana. Nie lubię, gdy serie mają powyżej trzech tomów, ponieważ w kolejnych częściach historia wygląda często, jakby była ciągnięta na siłę. O ile wątek Tymona był jeszcze ok, to wątek Leny przebija nawet amerykańskie filmy sensacyjne. Zdecydowanie w mojej ocenie autor przedobrzył.
Zapewne sięgnę z ciekawości po kolejny tom, ponieważ czuję, że się pojawi. Jednak nie mam wobec niego większych oczekiwań, a po kolejne historie autora raczej nie sięgnę. Jeśli jednak znów będę zmuszona czytać o wyuzdanym seksie, znęcaniu się nad kobietami i obrzydliwych torturach, obiecuję wszem wobec, że książkę wyrzucę przez okno.
Post powstał przy współpracy z:
Ja chcę poznać tę serię.
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie ta książka
OdpowiedzUsuńWłaśnie z tych powodów nie sięgam po książki autora i kilku jemu podobnych. Nie tego szukam w książkach.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tak dosadnymi i brutalnymi opisami, zdecydowanie wolę skomplikowane i wciągające fabuły, niż po prostu mrożące krew w żyłach. Chyłki nie mogłam znieść i dałam radę przeczytać 1/3 pierwszego tomu z nią, więc to jednak nie mój typ bohaterek.
OdpowiedzUsuń