Tytuł: Morderca w naszej rodzinie
Autor: Cara Hunter
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 472
Premiera: 14.08.2024 r.
W 2003 roku w niewyjaśnionych okolicznościach życie traci Luke Ryder. Jego ciało na podwórku znajduje jedna z jego pasierbic, która wraz z siostrą wróciła do domu, w którym nie było nikogo, poza ich młodszym bratem, który już spał. Nikt niczego nie wie, a sprawa stanęła w martwym punkcie. Wszystkie dowody i wspomnienia wracają ponownie na tapet, przy okazji kręcenia dokumentalnego serialu pod tytułem „Niegodziwi”. Czy zagadkę tajemniczej śmierci, uda się po latach rozwiązać ekspertom?
Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, że ta książka będzie miała formę scenariusza. Gdybym to wiedziała i tak bym pewnie po nią sięgnęła z ciekawości, aczkolwiek zupełnie nie przypadł mi do gustu ten zabieg. Ciężko było mi się wgryźć w tę pozycję. Występuje tu bardzo dużo postaci, a cała powieść wygląda, jak jeden wielki dialog, poprzeplatany wycinkami z gazet oraz innymi istotnymi dla sprawy kwestiami. Pomiędzy wypowiedziami są opisy, jak dana osoba wygląda, co jest widoczne na kamerze itd. Według mnie w całość wkradł się chaos, a ja łapałam się na tym, że albo się gubię, albo odbiegam myślami. Jako że jestem jednak uparta, postanowiłam przeczytać ją do końca, choć nie była to dla mnie przyjemna lektura, a kocham czytać dreszczowce.
Na pewno forma jest oryginalna. Ostatni raz na coś podobnego trafiłam przy okazji czytania kilka lat temu „Nocnego filmu”, jednak tamta książka mimo swej obszernej objętości mnie wciągnęła. Tu męczyłam się bardzo, a czytałam „Kto chce ich śmierci?” autorki i moje pierwsze spotkanie z nią wspominam bardzo dobrze.
Co do samej intrygi, również nie czuję się ukontentowana. Początkowo samo śledztwo i zarys fabuły, wydawały mi się ciekawe, jednak w pewnym momencie to wszystko poszło w dziwnym kierunku. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że było mało realistyczne. Druga połowa w mojej ocenie, wypadła delikatnie lepiej od pierwszej, ale utwierdzam się w tym, że jednak wolę tradycyjną formę książek. Niektórzy na portalach czytelniczych uważają, że czyta się ją szybko, jednak ja jestem zupełnie innego zdania. Tekstu wydaje się mało, jednak czcionka również jest w małym, niezbyt komfortowym do czytania formacie.
Myślę, że autorka włożyła dużo pracy w stworzenie tej pozycji. Te wszystkie wykresy, smsy, wycinki, maile, mapki i inne dodatki robią wrażenie, możliwe, że Wam taka forma przypadnie do gustu, dlatego jestem ciekawa Waszej opinii.
Post powstał przy współpracy z:
Ja chyba jednak tradycyjną formę książki - taka powieść napisana w formie scenariusza raczej nie przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam książki napisanej w formie scenariusza. Szkoda, że pojawia się tu chaos i że nie do końca Ci się spodobała. Może właśnie dam jej szansę, żeby sprawdzić jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest tytuł, po który chcę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńHmm pomysł scenariuszowy to z pewnością ciekawy zabieg. Może taka forma znalazłaby i moje uznanie.
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko sięgnę, bo znam autorkę z kilku książek i nie była zła :)
OdpowiedzUsuńojeju nie cierpię książek w formie scenariusza, nie mogę takiej formy ograrnąć xd
OdpowiedzUsuńOryginalna. NIe miałam do tej pory do czynienia z takimi książkiami
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale dziękuję za recenzję :)
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, ale chyba na tę się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze takie formy, ale chyba na tę chwilę podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńtytuł ciekawy, przyciąga uwagę. Ale po Twojej recenzji chyba się nie skuszę:(
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZ ciekawości formy z chęcią przejrzałabym tę książkę w księgarni lub bibliotece, ale czy zabierałabym się za czytanie nie wiem.
OdpowiedzUsuńNo brzmi intrygująco :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wydarzenia są mało realistyczne.
OdpowiedzUsuńTaka mieszanka chyba nie jest dla mnie . Przypuszczam ,ze mialabym podobne odczucia ;-)
OdpowiedzUsuń