Tytuł: Morderstwo w hotelu
Autor: Merryn Allingham
Wydawnictwo: Mando
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 318
Premiera: 13.11.2024 r.
To już czwarty tom serii, lecz zupełnie nie przeszkadzało mi to w lekturze. Tak naprawdę dopiero w trakcie czytania, dowiedziałam się, że główni bohaterowie mieli okazję już wcześniej wcielić się w rolę detektywów. Tym razem Flora i Jack podczas uroczystego otwarcia hotelu, są świadkami śmierci wokalistki rock’n’rollowego zespołu. Na pozór zdarzenie to wygląda na śmierć z przyczyn naturalnych lub nieszczęśliwy wypadek, jednak szybko okazuje się, że komuś zależało na tym, by kobieta zniknęła i to dosłownie.
„Morderstwo w hotelu”, to retro kryminał, który swym stylem przypomina dzieła Agathy Christie. Dla miłośników klasycznych kryminałów ta pozycja na pewno będzie nie lada gratką. Śledztwa nie są skomplikowane, podejrzanych nie ma zbyt dużo, akcja toczy się raczej w stałym, dość wolnym tempie, nie ma wielkich zrywów, ani rozlewu krwi, ale jest coś, co ciekawi i sprawia, że chcemy czytać dalej.
Główni bohaterowie są sympatyczni. Od razu widać, że mają się ku sobie, choć oboje starają się odpędzić od siebie uczucie oraz nie spotykać się sam na sam, ale im to nie wychodzi, w końcu próbują rozwikłać zagadkę, a do tego potrzebne są spotkania, zwłaszcza w czasach, w których nie było internetu. Bardzo podobało mi się ich przekomarzanie. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję ich spotkać przy okazji pozostałych części serii.
Ubolewam jedynie nad tym, iż zakończenie nie było spektakularne. Co prawda nie wiedziałam, kto jest mordercą, ale rozwiązanie zagadki nie poruszyło mnie w żaden sposób. Zostało mu poświęcone mało czasu, tak jakby zostało napisane naprędce. Raptem kilka stron i jest po wszystkim, ale ja tak bardzo kocham kryminały, że jestem w stanie to przeboleć, ponieważ klimat angielskiej prowincji sprzed kilkudziesięciu lat był idealny.
Całość opiera się głównie na przemyśleniach, analizie, szukaniu dowodów. Zabójca nawet w jakiś szczególny sposób się nie chowa. Tak, jakby spokojnie sobie czekał, aż ktoś poukłada wszystkie puzzle i na niego trafi. W między czasie toczy się normalne życie, więc my – jako czytelnicy mamy okazję poznać bliżej wszystkich bohaterów.
Miło było na moment przenieść się w te odległe czasy, choć zdecydowanie wolę żyć w obecnych. Jeśli szukacie lekkiego kryminału, bez brutalnych scen, w klimacie klasycznych powieści detektywistycznych, to pozostaje mi polecić Wam tę pozycję :)
Post powstał przy współpracy z:
Cztery tomy, fajna lektura na długie zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuń