Tytuł: Wygrywa pierwsze kłamstwo
Autor: Ashley Elston
Wydawnictwo: Zysk i Sk-a
Gatunek: thriller
Liczba stron: 368
Premiera: 15.04.2025 r.
Evie Porter nie jest tym, za kogo się podaje, dziś nazywa się tak, a po skończonym zleceniu może wcielić się w kolejną postać. Od kilku lat, czyli od czasu kiedy jej tajemniczy szef, pan Smith wyciągnął ją z tarapatów, pracuje dla niego, wykonując różne zlecenia. Nic o nim nie wie i kontaktuje się z nim jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Gdy na jej drodze pojawia się kobieta, która do złudzenia przypomina ją, a do tego przybiera jej prawdziwe dane, Evie zaczyna czuć niepokój.
Pomysł na fabułę mi się spodobał i nawet wciągnęłam się w lekturę tej książki. Niestety z czasem zaczęłam się najzwyczajniej w świecie nudzić. Zabrakło mi tego, co jest kluczowe w tego typu pozycjach: napięcia i zwrotów akcji. W tej pozycji nic się nie dzieje. Dostajemy kilometry opisów, skoki w czasie, rozważania, niezbyt zajmujące dialogi i to tyle. W połowie zmęczyłam się, lecz toczyłam walkę do samego końca i ostatecznie się nie poddałam.
Liczyłam na to, że po tym rozwlekłym środku nadejdzie jakiś mocny finał, który wynagrodzi wcześniejsze braki, ale niestety – zakończenie było tak samo rozczarowujące jak reszta. Brak napięcia, nijaka atmosfera i bohaterowie, z którymi trudno się zżyć, sprawiły, że ta historia po prostu mi się rozmyła. Nawet relacja Evie z jej tajemniczym szefem, która mogłaby być ciekawa, została potraktowana powierzchownie, a przecież aż się prosiło, żeby rozwinąć ten wątek i wprowadzić nieco więcej mroku czy niepewności.
Szkoda. Bo w tym pomyśle naprawdę tkwił potencjał. Można było z tej historii wycisnąć coś znacznie bardziej emocjonującego i dynamicznego. A tak? Pozostało mi jedynie lekkie rozczarowanie i poczucie zmarnowanej szansy. Dla mnie to książka, która nie zostanie ze mną na dłużej.
Mimo to, warto docenić samą koncepcję historii. Pomysł na bohaterkę, która funkcjonuje pod fałszywą tożsamością i nagle musi zmierzyć się z kimś, kto przejmuje jej prawdziwe dane, był naprawdę ciekawy oraz miał potencjał na solidny psychologiczny thriller. Czuć też było, że autorka próbowała stworzyć coś bardziej złożonego, co nie ogranicza się do typowej gonitwy i strzelanin, a bardziej zagląda w psychikę postaci. Doceniam również to, że nie była to typowa, schematyczna opowieść — autorka starała się wyjść poza utarte ścieżki, choć moim zdaniem nie do końca jej się to udało.
Post powstał przy współpracy z:
Szkoda, że czujesz się rozczarowana. Ja chciałabym się przekonać, jak odbiorę tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty na lekturę, teraz czytam ciekawsze książki (przynajmniej takie się wydają) ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Szkoda, że zakończenie nie przynosi satysfakcji.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i mnie ona się podobała, co wyraziłam też u siebie :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, bo nawet z recenzji czuć, że pomysł i potencjał były ogromne.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka rozczarowała.
OdpowiedzUsuń:) hm dobrze, że ostrzegasz, bo tyle jest książek, że szkoda czasu na takie średnie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że wytrwałaś do końca. Jeśli o mnie chodzi, nie mam tyle cierpliwości. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja mimo wszystko bym przeczytała jestem ciekawa odbioru z mojej perspektywy
OdpowiedzUsuń