Tytuł: Listy niezapomniane II
Autor: Shaun Usher
Wydawnictwo: SQN
Gatunek: Zbiór listów/korespondencja
Liczba stron: 416
Premiera: 18.05.2016 r.
Autor: Shaun Usher
Wydawnictwo: SQN
Gatunek: Zbiór listów/korespondencja
Liczba stron: 416
Premiera: 18.05.2016 r.
Ten wyjątkowy zbiór listów niezwykle oddziałuje na moje uczucia. Nie można oceniać go pod kątem stylistyki, błędów czy powtórzeń, ponieważ nie jest to książka. Jest to dzieło złożone z ludzkich przemyśleń, emocji oraz uczuć. Każdy z listów jest osobisty i został przetłumaczony dokładnie, tak jak został napisany. Momentami czułam się jak gdyby moje zachowanie było niestosowne, ponieważ nie wypada czytać cudzej korespondencji, jednak z drugiej strony można z niej dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, mających wpływ na bieg historii.
To zadziwiające jak wielką siłę ma (wydawać by się mogło) zwykły list. W II tomie „Listów niezapomnianych” znaleźć można wiele wzruszających, zabawnych, chaotycznych, mądrych, wymownych, smutnych i radosnych wiadomości przelanych na papier. Wśród stu dwudziestu czterech listów znalazł się między innymi list matki do nienarodzonego dziecka, obrazkowa historyjka, pocieszająca korespondencja Abrahama Lincolna do córki przyjaciela, który zginął na polu bitwy, list od animowanej Marge Simpson do Barbary Bush, która stwierdziła, że Simpsonowie, to najgłupsza rzecz jaką w życiu widziała i wiele, wiele innych pism. Najbardziej poruszyły mnie zapiski pasażerów lotu nr 123, na krótko przed katastrofą. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co działo się w ich głowach w momencie kiedy dotarło do nich, że zginą. Nie wszystkie zapiski są smutne, podczas lektury parokrotnie uśmiechnęłam się do siebie. Rozbawił mnie list Mozarta do swojej kuzynki. Jest to chyba najbardziej zagmatwana pozycja w całym zbiorze, przepełniona zabawnymi rymowankami typu: „ja dłonią po mej ukochanej skórze wiodę i sram na Twój nos, tak aby spłynęło CI na brodę”. Z wielką ciekawością oczekiwałam listu naszego rodaka Karola Wojtyły, który również znalazł się wśród zapisków. Najstarsze z pism sięga 2000 r. p.n.e. Zostało wykonane na misie, którą napełniono jedzeniem i umieszono przed grobowcem wierząc, że nieboszczyk po otrzymaniu posiłku odczyta wiadomość. Najnowszy zaś napisany został w 2014 r. przez Roberta Crumba.
Podobnie jak w przypadku I tomu jestem dogłębnie poruszona. Uważam, że obie książki są jednymi z najważniejszych pozycji, które do tej pory powstały. Przez kilka dni, które poświeciłam na lekturę, mogłam na moment wcielić się w różne postacie. Raz byłam sprzedanym niewolnikiem, raz uznanym muzykiem, a jeszcze innym razem córką ateisty z ważnym pytaniem do Boga. Wielki szacunek należy się każdemu, kto przyczynił się do powstania tej pozycji. Największy jednak, przysługuje samemu Shaunowi Uskerowi i Jakubowi Małeckiemu, który przetłumaczył dla nas „Listy niezapomniane”. Całość opiewa w piękną szatę graficzną. Poza uroczą okładką, w środku można znaleźć wiele ilustracji, zdjęć, rysunków i kserokopii korespondencji. Ponadto, każda z pozycji uwieńczona została krótką notatką dotyczącą aktualnie czytanego listu. Taka oprawa zachęca do zapoznania się z książką.
To przykre, że w dobie XXI wieku elektronika wypiera tradycyjne sposoby komunikacji. Skrzynka e-mailowa prędzej czy później się zapełni i trzeba będzie usunąć wirtualne wiadomości. Pamiętam swe oczekiwanie na odpowiedź od przyjaciół, gdy jeszcze nie posiadałam telefonu ani komputera. Towarzyszyła temu swego rodzaju ekscytacja. Dziś odpowiedź otrzymuję wciągu paru sekund na znanym wszystkim portalu społecznościowym. Niespecjalnie wywołuje ona we mnie jakiekolwiek emocje. Boję się, że gdy będę miała dziecko i znajdzie ono list w kopercie, zapyta mnie co to, a ja odpowiem: „dawniej ludzie porozumiewali się w ten sposób” i zobaczę w jego oczach zaskoczenie.
Słowem podsumowania muszę powiedzieć, że ciężko wybrać ulubiony fragment ponieważ wszystkie są niezwykle ciekawe. Musicie sami zapoznać się tym tytułem i poczuć to, co poczułam ja podczas lektury. Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się również III tom.
To zadziwiające jak wielką siłę ma (wydawać by się mogło) zwykły list. W II tomie „Listów niezapomnianych” znaleźć można wiele wzruszających, zabawnych, chaotycznych, mądrych, wymownych, smutnych i radosnych wiadomości przelanych na papier. Wśród stu dwudziestu czterech listów znalazł się między innymi list matki do nienarodzonego dziecka, obrazkowa historyjka, pocieszająca korespondencja Abrahama Lincolna do córki przyjaciela, który zginął na polu bitwy, list od animowanej Marge Simpson do Barbary Bush, która stwierdziła, że Simpsonowie, to najgłupsza rzecz jaką w życiu widziała i wiele, wiele innych pism. Najbardziej poruszyły mnie zapiski pasażerów lotu nr 123, na krótko przed katastrofą. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co działo się w ich głowach w momencie kiedy dotarło do nich, że zginą. Nie wszystkie zapiski są smutne, podczas lektury parokrotnie uśmiechnęłam się do siebie. Rozbawił mnie list Mozarta do swojej kuzynki. Jest to chyba najbardziej zagmatwana pozycja w całym zbiorze, przepełniona zabawnymi rymowankami typu: „ja dłonią po mej ukochanej skórze wiodę i sram na Twój nos, tak aby spłynęło CI na brodę”. Z wielką ciekawością oczekiwałam listu naszego rodaka Karola Wojtyły, który również znalazł się wśród zapisków. Najstarsze z pism sięga 2000 r. p.n.e. Zostało wykonane na misie, którą napełniono jedzeniem i umieszono przed grobowcem wierząc, że nieboszczyk po otrzymaniu posiłku odczyta wiadomość. Najnowszy zaś napisany został w 2014 r. przez Roberta Crumba.
Podobnie jak w przypadku I tomu jestem dogłębnie poruszona. Uważam, że obie książki są jednymi z najważniejszych pozycji, które do tej pory powstały. Przez kilka dni, które poświeciłam na lekturę, mogłam na moment wcielić się w różne postacie. Raz byłam sprzedanym niewolnikiem, raz uznanym muzykiem, a jeszcze innym razem córką ateisty z ważnym pytaniem do Boga. Wielki szacunek należy się każdemu, kto przyczynił się do powstania tej pozycji. Największy jednak, przysługuje samemu Shaunowi Uskerowi i Jakubowi Małeckiemu, który przetłumaczył dla nas „Listy niezapomniane”. Całość opiewa w piękną szatę graficzną. Poza uroczą okładką, w środku można znaleźć wiele ilustracji, zdjęć, rysunków i kserokopii korespondencji. Ponadto, każda z pozycji uwieńczona została krótką notatką dotyczącą aktualnie czytanego listu. Taka oprawa zachęca do zapoznania się z książką.
To przykre, że w dobie XXI wieku elektronika wypiera tradycyjne sposoby komunikacji. Skrzynka e-mailowa prędzej czy później się zapełni i trzeba będzie usunąć wirtualne wiadomości. Pamiętam swe oczekiwanie na odpowiedź od przyjaciół, gdy jeszcze nie posiadałam telefonu ani komputera. Towarzyszyła temu swego rodzaju ekscytacja. Dziś odpowiedź otrzymuję wciągu paru sekund na znanym wszystkim portalu społecznościowym. Niespecjalnie wywołuje ona we mnie jakiekolwiek emocje. Boję się, że gdy będę miała dziecko i znajdzie ono list w kopercie, zapyta mnie co to, a ja odpowiem: „dawniej ludzie porozumiewali się w ten sposób” i zobaczę w jego oczach zaskoczenie.
Słowem podsumowania muszę powiedzieć, że ciężko wybrać ulubiony fragment ponieważ wszystkie są niezwykle ciekawe. Musicie sami zapoznać się tym tytułem i poczuć to, co poczułam ja podczas lektury. Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się również III tom.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN
Pierwszy tom jest na mojej liście do przeczytania od bardzo dawna, ale widzę, że drugi też się tam znajdzie. Mnie tez zasmuca fakt, że technologia "zabrała" nam ten sposób komunikacji. Wiadomości elektroniczne są takie jakieś... bezduszne. Tym bardziej prawie się popłakałam, kiedy dostałam od mojej ośmioletniej (!) chrześnicy własnoręcznie przez nią wypisaną kartkę na imieniny :)
OdpowiedzUsuńNietypowa książka. Przyznam, że nie do końca jestem przekonana czy cudze listy powinny być publikowane, nawet jeżeli tych osób nie ma już wśród nas.
OdpowiedzUsuńRymowanka Mozarta jest zdrowo pokręcona :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach.
hm nie wiem czy to jest to dla mnie:) ale dla kumpeli jak najbardzierj:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu formą.
OdpowiedzUsuńChętnie rozejrzę się za pierwszym tomem :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu, więc jeśli już musiałabym się najpierw za niego zabrać, ale na razie nie mam ochoty na tę książkę, więc może kiedyś.
OdpowiedzUsuńto zbiory listów. nie trzeba zaczynać ich od I tonu, ba nawet nie trzeba samych listów po kolei czytać. Żaden z nich nie ma ze sobą związku.
UsuńNiestety nie dla mnie. Męczyłabym się tylko ;/
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chciałabym kiedyś dostać list miłosny... ah, teraz to mogę sobie o nich jedynie poczytać :)
OdpowiedzUsuńChciałabym żyć w czasach, kiedy nie było internetu i ludzie porozumiewali się wysyłając listy ://
OdpowiedzUsuńjulandpi.blogspot.com
Dawno temu miałam w planach pierwszy tom i nadal go nie przeczytałam. A tu już jest drugi :)
OdpowiedzUsuńKiedy pierwszy raz zobaczyłam tę pozycję, w ogóle nie przykuła ona mojej uwagi - ani tytuł, ani okładka specjalnie mnie nie zainteresowały i teraz widzę, że był to duży błąd, bo mogła to być dla mnie pouczająca, wzruszająca, ale też zabawna lektura. Będę musiała zdobyć te Listy ;)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Widać, że zbiór listów jest poruszający. Bardzo chciałabym przeczytać obie części. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać! Robi wrażenie. Ostatnio prezentujesz same diamenciki.
OdpowiedzUsuńTeraz rzadko kto pisze listy... niektórzy pewnie nawet nie wiedzieliby jak się do tego zabrać. Trochę przykre, bo kiedyś największą frajdą było otrzymanie listu :)
OdpowiedzUsuńRany ale zgrzeszyłam... nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam u Ciebie :(
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po oba tomy.
akurat czytanie czyjejś korespondencji pozwala wniknąć w jego świat w niesamowity sposób. jest szalenie bliskie lekturze pamiętników...szczere i fascynujące
OdpowiedzUsuńojej, co za niezwykła pozycja :) ciekawa jestem, czy przemówiłaby do mnie tak bardzo, jak do Ciebie. interesujące dzieło :)
OdpowiedzUsuńJak za bardzo nagrabię sobie u męża, to pisze do niego list :) Listy to piękna rzecz! Jestem ciekawa pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuń