8 sie 2016

Zabawy z bronią - Faye Kellerman

 




Tytuł: Zabawy z bronią
Autor: Faye Kellerman
Wydawnictwo: Harper Collins
Gatunek: thriller
Liczba stron: 432
Premiera: 6.07.2016








Nastoletni chłopiec popełnia samobójstwo. Zrozpaczona matka, która nie może uwierzyć w to co się stało, zgłasza się do detektywa Deckera z prośbą o bliższe przyjrzenie się sprawie. Wkrótce ginie kolejna nastolatka. Bohater szybko dochodzi do wniosku, że powiązaniem jest szkoła, do której oboje uczęszczali. Elitarne liceum słynie z narkotykowych dilerów i handlarzy bronią. Czy ktoś upozorował samobójstwa? Czy mamy do czynienia z  okrutną grą?

Nie od razu zorientowałam się, że bohaterów miałam okazję już poznać. Dopiero po przeczytaniu kilkudziesięciu stron moje myśli nakierowały się na fabułę czytaną pięć miesięcy temu. „Zabawy z bronią” są kontynuacją „Pętli” i choć obie te książki można traktować jako odrębne historie, to przez cały czas przewija się niedokończony wątek dotyczący głównej postaci. Nie wiem co poszło nie tak, ale tym razem dzieło Faye Kellerman mnie nie porwało. Więcej w nim wątków pobocznych, niż thrillera z prawdziwego zdarzenia. Autorka skupiła się bardziej na irytującym związku piętnastoletniego chłopca z rok młodszą dziewczynką, jego ciągłych erekcjach i wzajemnych pieszczotach, co z racji wieku bohaterów było dla mnie nieprzyjemne w odbiorze. Ich bezwstydne i niemoralne zachowanie gorszy, w końcu to tylko dzieci, o czym autorka chyba zapomniała. Duże zastrzeżenie mam również do dialogów, które wyglądały jakoby zostały stworzone przez niewprawioną rękę, a nie doświadczoną pisarkę, były płytkie i nieskładne. W samej fabule również dostrzegłam niedociągnięcia. Niby jest to książka z serii o detektywie Deckerze, a występuje on w niej niezwykle rzadko. Większość i tak ukróconych spraw załatwiają jego pracownicy, a na prowadzeniu znajduje się jego podopieczny – Gabe, który niby jest nieśmiałym, zamkniętym w sobie dzieckiem, ale zawsze stawia czoła zagrożeniom, zachowując się jak waleczny, dorosły mężczyzna.

Jestem miłośniczką książek z dreszczykiem i muszę przyznać, że nie jest to najwybitniejsze dzieło. Nie czyta się go źle, ale nie nazwałabym go lekturą konieczną. Jak dla mnie było w nim zbyt mało akcji, za dużo przydługich opisów wątków pobocznych, przewidywalności oraz wątku miłosnego, który jeśli już znajdzie się w kryminale, to powinien być jedynie delikatnym tłem, a nie elementem przewodnim. Niby w „Zabawie z bronią” toczy się jakieś śledztwo, ale całość ocieka zwyczajną obyczajówką. Zbyt dużo chaosu wkradło się w krótkie momenty dotyczące zbrodni. Czytelnik może nieco pogubić się w tym o co właściwie chodzi.  Końcówka nieco ratuje całość, ale również jest bez fajerwerków.

Blurb z tyłu okładki zapowiada całkiem fajną historię i jeśli poświęcono by jej więcej miejsca, wysuwając naprzód tajemnicze samobójstwa, to byłaby to całkiem przyjemna powieść. Tymczasem mogę ją nazwać jedynie przeciętną pozycją, z którą można miło spędzić czas, ale niekoniecznie zachować ją w swojej pamięci. Brakowało mi elementu zaskoczenia i nieco się wynudziłam. W porównaniu do swej poprzedniczki - „Pętli”, w mojej ocenie ogólnej wypada bardzo słabo. 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harper Collins

http://www.harpercollins.pl/

8 komentarzy:

  1. ech, szkoda tych dialogów i erotycznych momentów. był potencjał :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że to jednak taka przeciętna pozycja. Nie mam jej w planach obecnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah a zapowiadała się naprawdę świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To już kolejna, niezbyt pochlebna recenzja tej książki, jaką czytam, więc tym bardziej ją sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem ciekawa książka, chętnie sobie zapamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie są to moje klimaty, więc nawet jak nie jest zbyt dobra to i tak nie sięgnę :P

    OdpowiedzUsuń
  7. O, przed chwilą czytałam recenzję innej blogerki tej samej książki :) i utwierdziłaś mnie w decyzji, że nie warto tego czytać :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).