Właśnie obejrzałam reportaże na temat Izy Partyki - osiemnastoletniej dziewczyny która odeszła dziś w nocy. Trafiłam na to przypadkiem. Mam mieszane uczucia. Łzy spływają mi po policzku. Tak strasznie cierpiała, a mimo to nie poddawała się nawet gdy lekarze mówili, że nie ma szans. Patrzę w ekran na tą kruchą istotkę i myślę: 'Boże czemu zabierasz tak młodych ludzi?!' Umierała w bólu. W ostatnich dniach przestałą widzieć, słyszeć i mówić, a morfina nie uśmierzała jej bólu. Powtarzała, że nie da się rakowi bo raki żyją w stawie. Jej marzeniem było udać się na oddział onkologiczny i pokazać, że wyleczyła się, że jest to możliwe.. Niestety mimo walki i wiary nie udało się.
Ludzie nie doceniają tego co mają. Nigdy nie wiadomo co nas spotka dziś, jutro za rok.. Cieszmy się życiem, nie szukajmy problemów tam gdzie ich nie ma i przede wszystkim kochajmy bo mało mamy na to czasu, nigdy nie wiadomo kiedy odejdzie od nas ktoś bliski. To taki mój mały apel do Was.
Bardzo słuszny apel!
OdpowiedzUsuńMasz racje GAska! ja tez tak uwazam...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą. Bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTakich ludzi możemy nazwać silnymi! Wspaniały wzór do naśladowania. Cieszmy się życiem, jak piszesz.
OdpowiedzUsuń