Tytuł: Biuro podróży samotnych serc. Kierunek: Tajlandia
Autor: Katy Colins
Wydawnictwo: Harper Collins
Gatunek: obyczajowa
Liczba stron: 304
Premiera: 17.08.2016 r.
Tom I
„Jeśli świat
ma się skończyć, to z hukiem, a nie ze
skomleniem!”
Kto z nas
nie chciałby czasem rzucić wszystkiego, zostawić przeszłości za zamkniętymi
drzwiami i wyruszyć z plecakiem w podróż w nieznane? Niestety prócz niewystarczających
środków finansowych, często ogranicza nas strach. Bohaterka „Biura podróży
samotnych serc” odważyła się zrobić krok do przodu. Po rozstaniu z narzeczonym,
który zostawił ją dla innej kobiety tuż przed ślubem, Georgie spotkała dalsza
część życiowych niepowodzeń: została bez pracy i domu. Wbrew sceptycznemu
nastawieniu matki, uległa namową przyjaciółki i wyruszyła w samotną podróż do
Tajlandii, gdzie zamierzała spełnić swą listę życzeń. Niestety zamiast
ekscytujących przygód, przeżywa nieustanne rozczarowania oraz porażki. Czy przekorny
los w końcu odwróci się i uśmiechnie do kobiety?
„Biuro podróży
samotnych serc” to sympatyczna, lekka i jakże życiowa pozycja. Bawiłam się przy
niej przednio, choć jak w życiu różnie bywa, tak i fabuła książki nie była
usłana różami. Czasem słonce, czasem deszcz, choć czytając o perypetiach
głównej bohaterki lepiej powiedzieć z deszczu pod rynnę. Georgia jest
dwudziestoośmioletnią kobietą pochodzącą z Anglii. Z jednej strony można ją
polubić za jej upór i odwagę, a z drugiej znienawidzić za naiwność i użalanie
się nad sobą. Summa summarum oceniam ją na plus, przebiła sobie sutek i zjadła
robaka – myślę, że byśmy się polubiły. Całkiem słusznie została nazwana Bridget
Jonas z plecakiem. Otaczające ją postacie są różnorodne i ciekawie nakreślone.
W powieści możemy znaleźć tuzin rozmaitych osobowości, począwszy od pustych
małolat poprzez napakowanych cwaniaków, aż po erudycyjnych mnichów.
Autorka przedstawiła
ciekawą koncepcję poszukiwań swojego miejsca na świecie. Każdy z nas szuka bezpiecznego
lądu, na którym chce osiąść, ale zanim go znajdzie, musi przejść przez multów
niepowodzeń i połknięć. Nie jest to ckliwa historia, wywołująca smutek i
współczucie. To ciekawa, odważna, zabawna przygoda, pełna wyzwań i przeciwności
losu. Akcja nie staje w miejscu. Zabiera człowieka do ciepłych krajów, gdzie
nieustannie świeci słońce, a ludzi ogarnia słodkie lenistwo. Gwarantuję Wam, że
przez nią zatęsknicie za latem, które właśnie dobiega końca.
Jak na
debiut, jest to niesłychanie udana pozycja. Dochodząc do ostatniej strony
dowiedziałam się, że Katy Colins szykuje dla nas kolejną część eskapad przebojowej,
zakręconej Georgii, na którą czekam z niecierpliwością. Jeśli macie ochotę na
niezobowiązującą, relaksującą, ale pełną wyzwań przygodę w Tajlandii, to jest
to pozycja dla Was.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harper Collins
Kiedyś bardzo chciałam tam jechać, nawet mój pies miał na imię Tajla.
OdpowiedzUsuńdla zabicia wolnego czasu czemu nie;D
OdpowiedzUsuńBrzmi jak odprężająca lektura na chłodne jesienne wieczory ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mnie też książka przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie udane debiuty. Może uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie, proste książki, może i na tę pozycję kidyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
przeczytałabym z ochotą ☺
OdpowiedzUsuńswietna lektura na wakacje :) a że piękna pogoda nadal nam towarzyszy - także na teraz :)
OdpowiedzUsuńFajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuń