Tytuł: Na jej rozkazy
Autor: A.M. Chaudiere, A. Caligo
Wydawnictwo: Czarna Kawa
Gatunek: erotyk/obyczajowa
Liczba stron: 272
Premiera: 30.10.2016
Tom I / Seria: Trylogia Różana
„Na jej rozkazy” zasługuje na swego rodzaju rozgłos, ponieważ trzeba przyznać, że na rynku wydawniczym brakuje takich książek. Wszystkie erotyki z jakimi się do tej pory spotkałam dotyczyły par heteroseksualnych. Nie oczekiwałam po niej jednak zbyt wiele ponieważ nie lubię tego gatunku, erotyki śmieszą mnie i nudzą. Zbliżenia seksualne są zawsze przerysowane i wyolbrzymione, bohaterzy wręcz niezłomni, a cała otoczka mało realna. Byłam ciekawa jak wyglądać będzie romans dwóch kobiet. Tak jak się spodziewałam, wygląda to zupełnie tak samo jak w tradycyjnych erotykach, z tą różnicą, że zamiast mężczyzny i kobiety mamy tu dwie przedstawicielki tej samej płci.
Postanowiłam nie oceniać książki pod kątem moich upodobań literackich, ponieważ to, że nie lubię danego gatunku nie oznacza, że powieść jest zła. To tak jakby miłośnikom motoryzacji kazać zająć się szydełkowaniem. Muszę jednak zauważyć, że wyłapałam sporo błędów. Pozycja ta nie do końca jest dopracowana i zdecydowanie więcej w niej obyczajówki niż samego erotyku. Występuje w niej dużo rozległych opisów, niekoniecznie wnoszących coś do treści. Za dużo jest też powtórzeń. Każdy akapit w rozdziale potrafi zaczynać się od: „Rose zamknęła drzwi”, „Rose ukryła twarz”, „Rose wtała wcześniej”, „Rose uniosła wzrok” – tak jakby czytelnik nie zorientował się, że jest to fragment właśnie o tej bohaterce. Blurb na tylnej części okładki jak na mój gust został wyolbrzymiony. Jak można się domyślić, nie lubię „50 twarzy Greya” jednak porównanie „Na jej rozkazy” do światowego bestsellera jest odważnym krokiem. W książce nie spodobało mi się również jak zostali przedstawieni mężczyźni, tak jakby byli największym złem wcielonym odpowiedzialnym za to, że bohaterki postanowiły zostać lesbijkami. Z całej powieści najbardziej zapadło mi w pamięci zdanie „Zaczynała od facetów, bo przecież nie można stwierdzić, że woli się kobiety, nie spróbowawszy drugiej opcji”. To znaczy, że jeśli ja nie próbowałam związku z kobietą, to tak naprawdę nie mogę być pewna, że nie jestem lesbijką? Nie wiedziałam, że książka została napisana przez Polki. Zmyliły mnie obco brzmiące nazwiska. Przez cały czas wyczuwałam jednak, że mam do czynienia z rodzimymi pisarkami, co okazało się trafnym przypuszczeniem.
W erotykach zawsze przewidywalne jest to, że istnieje strona dominująca i uległa. Pierwsza jest oczywiście silna, zdecydowana, druga zaś delikatna, niepewna, pokorna. Tak było i tym razem. Rose Lewis – jest niezależną, bogatą panią prezes dobrze prosperującej firmy, Fanny natomiast zdaje być się zagubioną, młodą kobietą, która poszukuje samej siebie. Ma kolorowe włosy oraz mnóstwo tatuaży i kolczyków, tak jakby przez swój wygląd chciała wyrazić swój bunt, tylko tak naprawdę nie wiadomo przeciwko czemu miałby być on skierowany. Zastanawiam się nawet czy jej postać nie jest inspirowana Fanny Hill – bohaterką powieści erotycznej Johna Clelanda z 1748 roku.
Wracając do zbliżeń. Czytelnik musi czekać na nie, aż do połowy książki. Oczywiście bohaterki przeżywają orgazm za orgazmem, jak to w takich pozycjach bywa. Dobrze, że mają sztucznego penisa, bo prawdziwy mógłby tego nie wytrzymać.
Uważam, że książka jest dość kontrowersyjną powieścią, przeznaczoną nie tylko dla kobiet homoseksualnych. Zastanawiam się jakby natomiast została odebrana książka o parze gejów. Mam nadzieję, że kolejny tom „Trylogii Różanej” będzie bardziej dopracowany i tego właśnie życzę autorkom. Póki co nie miałam ani wypieków na twarzy, ani drżących rąk. Wciąż czekam na erotyk, który mnie zwali z nóg.
Postanowiłam nie oceniać książki pod kątem moich upodobań literackich, ponieważ to, że nie lubię danego gatunku nie oznacza, że powieść jest zła. To tak jakby miłośnikom motoryzacji kazać zająć się szydełkowaniem. Muszę jednak zauważyć, że wyłapałam sporo błędów. Pozycja ta nie do końca jest dopracowana i zdecydowanie więcej w niej obyczajówki niż samego erotyku. Występuje w niej dużo rozległych opisów, niekoniecznie wnoszących coś do treści. Za dużo jest też powtórzeń. Każdy akapit w rozdziale potrafi zaczynać się od: „Rose zamknęła drzwi”, „Rose ukryła twarz”, „Rose wtała wcześniej”, „Rose uniosła wzrok” – tak jakby czytelnik nie zorientował się, że jest to fragment właśnie o tej bohaterce. Blurb na tylnej części okładki jak na mój gust został wyolbrzymiony. Jak można się domyślić, nie lubię „50 twarzy Greya” jednak porównanie „Na jej rozkazy” do światowego bestsellera jest odważnym krokiem. W książce nie spodobało mi się również jak zostali przedstawieni mężczyźni, tak jakby byli największym złem wcielonym odpowiedzialnym za to, że bohaterki postanowiły zostać lesbijkami. Z całej powieści najbardziej zapadło mi w pamięci zdanie „Zaczynała od facetów, bo przecież nie można stwierdzić, że woli się kobiety, nie spróbowawszy drugiej opcji”. To znaczy, że jeśli ja nie próbowałam związku z kobietą, to tak naprawdę nie mogę być pewna, że nie jestem lesbijką? Nie wiedziałam, że książka została napisana przez Polki. Zmyliły mnie obco brzmiące nazwiska. Przez cały czas wyczuwałam jednak, że mam do czynienia z rodzimymi pisarkami, co okazało się trafnym przypuszczeniem.
W erotykach zawsze przewidywalne jest to, że istnieje strona dominująca i uległa. Pierwsza jest oczywiście silna, zdecydowana, druga zaś delikatna, niepewna, pokorna. Tak było i tym razem. Rose Lewis – jest niezależną, bogatą panią prezes dobrze prosperującej firmy, Fanny natomiast zdaje być się zagubioną, młodą kobietą, która poszukuje samej siebie. Ma kolorowe włosy oraz mnóstwo tatuaży i kolczyków, tak jakby przez swój wygląd chciała wyrazić swój bunt, tylko tak naprawdę nie wiadomo przeciwko czemu miałby być on skierowany. Zastanawiam się nawet czy jej postać nie jest inspirowana Fanny Hill – bohaterką powieści erotycznej Johna Clelanda z 1748 roku.
Wracając do zbliżeń. Czytelnik musi czekać na nie, aż do połowy książki. Oczywiście bohaterki przeżywają orgazm za orgazmem, jak to w takich pozycjach bywa. Dobrze, że mają sztucznego penisa, bo prawdziwy mógłby tego nie wytrzymać.
Uważam, że książka jest dość kontrowersyjną powieścią, przeznaczoną nie tylko dla kobiet homoseksualnych. Zastanawiam się jakby natomiast została odebrana książka o parze gejów. Mam nadzieję, że kolejny tom „Trylogii Różanej” będzie bardziej dopracowany i tego właśnie życzę autorkom. Póki co nie miałam ani wypieków na twarzy, ani drżących rąk. Wciąż czekam na erotyk, który mnie zwali z nóg.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Kawa
Nigdy nie czytalem zadnego klasycznego eeotyka, ale jak dotad dla mnie najlepsze sceny zblizen opisywal Graham Masterton w swoich horrorach o zgrozo! Zdecydowanie w tym pomagalo mu to, ze byl seksuologiem;)
OdpowiedzUsuńNa początku pomyślałam sobie jeszcze "o, kupię i przeczytam", ale chyba szkoda by mi było czasu. W tego typu erotykach w kółko jedno i to samo - rzec by można ;) Tylko płci się zmieniają ;)
OdpowiedzUsuńErotyki nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę się doczekać drugiego tomu. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterek.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ciekawość u Ciebie zwyciężyła:)
OdpowiedzUsuńNie będę po ten tytuł sięgać, skoro w zasadzie jest tylko zmiana na dwie kobiety a wszystko toczy się jak zwykle. Może poza sztucznym penisem, to jednak pewna nowość ;p
Szczerze polecam i czekam na kolejną część! :-)
OdpowiedzUsuńkompletnie nie moja bajka;p
OdpowiedzUsuńNie lubię erotyków i jeszcze nie spotkałam żadnego, który by zmienił moją opinię do tego typu książek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
W sumie dobrego erotyku nie czytałam już... od naprawdę bardzo, bardzo dawna. Choć to powieść dość kontrowersyjna, może warto ją przeczytać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytam tego gatunku ;)
OdpowiedzUsuńChyba jednak się nie zdecyduje, ale że to polskie autorki? W życiu bym na to nie wpadła :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie niestety zazwyczaj bawią powieści erotyczne. Ciężko znaleźć coś co czytałoby się dobrze, a co dopiero tak dopracowane opisy, że byłyby w stanie podniecić. Niestety w erotykach najczęściej występuje oklepana fabuła i mdłe potraktowanie zbliżeń fizycznych. Ale to dobrze, że ktoś wprowadza również wątki homoseksualne.
OdpowiedzUsuńWidzę, że niewiele straciłam nie decydując się na jej recenzowanie :)
OdpowiedzUsuńByłam dzisiaj w bibliotece i wypożyczyłam sobie na święta erotyk :D a co się będę :D
OdpowiedzUsuń