Tytuł: Wesołe przypadki kociej gromadki
Autor: Agnieszka Stelmaszyk
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 48
Premiera: 17.10.2018 r.
Krzyś jest chłopcem, który w wigilijny wieczór znajduje nad stawem cztery zmarznięte kociaki. Postanawia zabrać je do domu, choć nieco obawia się reakcji swoich rodziców, gdyż mają oni już trzy koty. Na szczęście dorośli zgadzają się, by je zatrzymać. Krzyś nie ma pojęcia, jakie przygody na niego czekają. Okazuje się, że zwierzęta te, nie tylko umieją mówić, ale także lubią oglądać telewizję, surfować po internecie oraz wymyślać najróżniejsze sposoby, na rozkręcenie własnego biznesu. Tym sposobem w domu powstaje salon piękności, galeria sztuki, wytworne posiedzenia przy herbatce i jeszcze parę innych rzeczy.
Ta zawierająca siedem krótkich historyjek książeczka jest niezwykle zabawna, sama parę razy się zaśmiałam, więc jestem pewna, że spodoba się ona również Waszym dzieciakom. Jak łatwo idzie się domyślić, rodzice nie wierzą w harce kotów i za ich „dzieła” po uszach obrywa Krzyś. Czy uda mu się zapanować nad tym domowym zwierzyńcem?
Jedynym małym minusem dla mnie jest to, że książka przeznaczona jest dla dzieci od czwartego roku życia, a występują w niej słowa takie jak: „indoktrynowały”, „ekstrawertyk”, „brezent”, „impresjonizm”, „annał”. Nie jestem pewna, czy najmłodsi mają pojęcie, co znaczą te trudne słowa, ale myślę, że może to być dodatkowe zadanie dla rodziców, którzy im je objaśnią.
„Wesołe przypadki kociej gromadki”, mają twardą oprawę i ładną szatę graficzną. Rysunki do tej książki wykonała Marta Kurczewska, jej styl możecie kojarzyć z książeczek o przygodach wikinga Tappiego. Na końcu Krzyś wspomina, że niebawem opowie nam o dalszych przygodach swoich kotów, z czego wynika, że będzie kolejna część. Bardzo mnie to cieszy, gdyż książeczka ujęła mnie swoim zabawnym charakterem.
Jeśli jesteście kociarzami i macie dzieci, to koniecznie musicie zaopatrzyć się w tę pozycję. Sama mam kota, na szczęście tylko jednego, ale potrafi on broić za dziesięciu. Ciekawe, czy pod moją nieobecność nie gada do siebie i nie próbuje rozkręcić własnego biznesu. Wyjaśniałoby to bałagan, który po sobie zostawia. :)
Zbliżają się Mikołajki oraz Boże Narodzenie, jeśli myślicie nad książkowym prezentem dla dziecka, to serdecznie zachęcam Was do zakupu tej książeczki.
Ta zawierająca siedem krótkich historyjek książeczka jest niezwykle zabawna, sama parę razy się zaśmiałam, więc jestem pewna, że spodoba się ona również Waszym dzieciakom. Jak łatwo idzie się domyślić, rodzice nie wierzą w harce kotów i za ich „dzieła” po uszach obrywa Krzyś. Czy uda mu się zapanować nad tym domowym zwierzyńcem?
Jedynym małym minusem dla mnie jest to, że książka przeznaczona jest dla dzieci od czwartego roku życia, a występują w niej słowa takie jak: „indoktrynowały”, „ekstrawertyk”, „brezent”, „impresjonizm”, „annał”. Nie jestem pewna, czy najmłodsi mają pojęcie, co znaczą te trudne słowa, ale myślę, że może to być dodatkowe zadanie dla rodziców, którzy im je objaśnią.
„Wesołe przypadki kociej gromadki”, mają twardą oprawę i ładną szatę graficzną. Rysunki do tej książki wykonała Marta Kurczewska, jej styl możecie kojarzyć z książeczek o przygodach wikinga Tappiego. Na końcu Krzyś wspomina, że niebawem opowie nam o dalszych przygodach swoich kotów, z czego wynika, że będzie kolejna część. Bardzo mnie to cieszy, gdyż książeczka ujęła mnie swoim zabawnym charakterem.
Jeśli jesteście kociarzami i macie dzieci, to koniecznie musicie zaopatrzyć się w tę pozycję. Sama mam kota, na szczęście tylko jednego, ale potrafi on broić za dziesięciu. Ciekawe, czy pod moją nieobecność nie gada do siebie i nie próbuje rozkręcić własnego biznesu. Wyjaśniałoby to bałagan, który po sobie zostawia. :)
Zbliżają się Mikołajki oraz Boże Narodzenie, jeśli myślicie nad książkowym prezentem dla dziecka, to serdecznie zachęcam Was do zakupu tej książeczki.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Mój chrześniak kocha kociak, więc na pewno będzie zadowolony z tej książeczki. 😊
OdpowiedzUsuńŚwietna propozycja na prezent. Rewelacja.
OdpowiedzUsuńTrudne słowa nieco zniechęcają, ale okładka zapowiada świetne ilustracje ;))
OdpowiedzUsuńZabawny tytuł :)
OdpowiedzUsuńte słowa niektóre faktycznie mocno naukowe jak na pułap wiekowy od jakiego można ową pozycję czytać;p
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na prezent, ale fakt takie trudne słowa mogą zniechęcać dzieci..
OdpowiedzUsuńAkurat zbliżają się Mikołajki :)
OdpowiedzUsuńmiłego dnia miau:)
OdpowiedzUsuńIdealna dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńTe słowa niejednego dorosłego wprowadziłyby w konsternacje :P
OdpowiedzUsuńTej autorki czytałam tylko Kroniki Archeo, też polecam :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja :)
OdpowiedzUsuń