28 kwi 2019

Tak cię straciłam - Jenny Blackhurst


Tytuł: Tak cię straciłam
Autor: Jenny Blackhurst
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: thriller
Liczba stron: 416
Premiera: 3.04.019 r.




Susan została skazana za zabicie swojego maleńkiego synka. Podobno udusiła go poduszką, problem w tym, że zupełnie tego nie pamięta. Po wyjściu na wolność zmienia imię oraz nazwisko i próbuje na nowo zacząć życie, choć piętno przeszłości ma ciągnąć się za nią do końca jej dni. Wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które wzbudzają w kobiecie nadzieję, że jej syn żyje.

Temat utraty pamięci, czy to częściowy, czy też całkowity bardzo często pojawia się w thrillerach psychologicznych i jest dość oklepany. Muszę przyznać, że twórczość Jenny Blackhurst nie przypadła mi zbytnio do gustu. Zanim sięgnęłam po „Tak cię straciłam”, miałam już za sobą lekturę książki pt. „Zanim pozwolę ci wejść”. Obie pozycje mnie wynudziły, ale możliwe, że jest to po prostu kwestia gustu, gdyż mojej koleżance bardzo się one podobały.

Jaki jest mój największy zarzut wobec opisywanej przeze mnie pozycji? Całość jest ogromnie naciągana, wręcz odrealniona i ledwo trzyma się przysłowiowej kupy. Począwszy od zabójstwa dziecka, na które nie ma dostatecznej ilości dowodów, poprzez sytuacje z przeszłości, które są ukazywane czytelnikowi w formie wspomnień, aż do przekombinowanego zakończenia. Nie wspominając już nawet o tym, że w życiu głównej bohaterki pewnego dnia zjawia się mężczyzna, który bezinteresownie stara się jej pomóc, stając się dla niej niemal rycerzem, brakuje mu jedynie zbroi.

Główna bohaterka działała mi niekiedy na nerwy. Z jednej strony próbowałam ją zrozumieć ze względu na sytuację, w której się znalazła oraz na bezwarunkowe uczucia, jakimi matka darzy swoje dziecko, ale zachowywała się ona skrajnie nieodpowiedzialnie. Jej wybuchy nerwów w stosunku do osób, które próbowały jej pomóc, były równie nie na miejscu.

Uważam, że potencjał został zmarnowany. Przez większą część książki najzwyczajniej w świecie się nudziłam i marzyłam tylko o tym, by nareszcie dobić do końca, poznać prawdę i ze spokojem móc odłożyć tę pozycję na półkę. Szkoda, że dłuży się ona w nieskończoność. Może, gdyby autorka poprowadziła tę historię w nieco inny sposób, to byłaby ona ciekawsza.

W „Tak cię straciłam” prócz bieżących sytuacji, poznajemy również zdarzenia mające miejsce między 1987, a 1992 rokiem. Zdecydowanie bardziej byłam ciekawa ich, niźli dochodzenia prowadzonego przez Susan. Początkowo owa retrospekcja zdaje się zupełnie niepowiązana z historią bohaterki, ale z czasem poszczególne elementy układanki wskakują na odpowiednie miejsce.

Postaci jest całkiem sporo i ciężko było mi się wśród nich odnaleźć, na szczęście, gdy udało mi się to zrobić, łatwiej było mi zrozumieć opowieść, co nie zmienia jednak faktu, że w dalszym ciągu była ona dla mnie nużąca. Nie mogę stwierdzić, bym do kogokolwiek w tej pozycji zapałała sympatią. Raczej wszyscy byli mi obojętni.

Pozycję można potraktować jako niezobowiązującą lekturę, ale raczej nie jest ona czymś, co zapamiętam na długo. Widziałam, że zbiera ona również wiele pozytywnych recenzji, więc najlepiej będzie, jeśli przekonacie się sami, czy odpowiada Wam ona, czy też nie. 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:

https://www.wydawnictwoalbatros.com/

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie do końca spełniły Twoje oczekiwania.
    Mnie natomiast, bardzo się podobała i wszystkim serdecznie ją polecam. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zachęciłaś mnie do jej przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że jednak poczułaś zawód ale i tak bywa - ciężko trafić na książkę idealną ale i takie niedociągnięcia sprawiaja, że jesteśmy w stanie lepiej poznać swoje upodobania czytelnicze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam właśnie sporo pozytywnych recenzji tej książki, które mnie zachęcają do niej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No szkoda, że książka Ci się dłużyła i że ta historia jest tak odrealniona. Mimo wszystko jednak jestem jej ciekawa, bo lubię takie klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. oj jak nudzi to nie. Książka musi trzymać w ciarach :D

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).