Tytuł: Mikołajek. Jak to się zaczęło
Autor: Jean-Jacques Sempé, René Goscinny
Wydawnictwo: Znak
Gatunek: komiks
Liczba stron: 64
Premiera: 23.04.2019 r.
Chyba nie ma osoby, której musiałabym przedstawiać Mikołajka, bohatera książek napisanych przez René Goscinny'ego, a zilustrowanych przez Jean-Jacques'a Sempé. Oboje twierdzili, że osobno nie stworzyliby tej serii, także dziękujmy zbiegowi okoliczności, który połączył ich drogi w 1954 roku. Mało kto jednak wie, że zanim powstały książki, przygody tego kultowego bohatera pojawiały się na łamach belgijskiej prasy w formie komiksu.
Mikołaj jest kilkuletnim chłopcem mieszkającym we Francji wraz ze swoimi rodzicami. Jest bardzo pociesznym dzieckiem i nigdy nie ma złych zamiarów, ale zawsze przypadkowo pakuje się w tarapaty lub jest inicjatorem zdarzeń, które denerwują jego mamę i tatę. Lepiej by było, gdyby nie próbował im pomagać. Prócz wymienionych przeze mnie bohaterów jest jeszcze nieznośny sąsiad Blédurt, który zawsze rywalizuje o wszystko z tatą Mikołajka. Jako poboczni bohaterowie występują koledzy tytułowego urwisa.
W „Mikołajek. Jak to się zaczęło” znajduje się dwadzieścia osiem plansz przedstawiających krótkie, jednostronicowe przygody chłopca. Wszystkie mi się bardzo podobały. Uwielbiam zawarte w nich poczucie humoru i ciekawe rysunki. Rzadko mam okazję sięgać po komiksy, dlatego cieszę się, że miałam okazję poznać bohaterów w tej formie, a nie jak to dotąd miało miejsce, jako powieści oraz filmy. Najbardziej podobało mi się to, że mimo przedstawienia jedynie krótkich epizodów, nie zabrakło w nich sensu, ani puenty. Z pozycji tej dowiadujemy się o stosunkach sąsiedzkich, relacji Mikołajka z jego rodzicami oraz o jego przyjaciołach. To zwykłe, codzienne sytuacje, które w wykonaniu owej rodzinki są komiczne, nawet wizyta u fryzjera, wypoczynek na plaży, czy też kupowanie butów, nie są tak proste, jak mogłoby się wydawać, gdy uczestniczy w nich nasz rezolutny bohater.
Każdemu komiksowi towarzyszy jeden rysunek zawierający oryginalny, francuski tekst, co również jest ciekawym pomysłem. Pozycja ta została wydana w dużym formacie oraz twardej oprawie. Dla kogo będzie idealna? Oczywiście dla fanów Mikołajka, tych dużych i tych małych. Ja bawiłam się doskonale, więc mam nadzieję, że i Wy pójdziecie w moje ślady i sięgniecie po prezentowany przeze mnie komiks. Jeśli jakimś cudem nie znacie tych postaci, to „Jak to się zaczęło” będzie idealną rzeczą, do zaczęcia z nimi przygód, choć tak naprawdę nie ma znaczenia czy w pierwszej kolejności sięgniecie po książkę, film czy komiks. Polecam!
Mikołaj jest kilkuletnim chłopcem mieszkającym we Francji wraz ze swoimi rodzicami. Jest bardzo pociesznym dzieckiem i nigdy nie ma złych zamiarów, ale zawsze przypadkowo pakuje się w tarapaty lub jest inicjatorem zdarzeń, które denerwują jego mamę i tatę. Lepiej by było, gdyby nie próbował im pomagać. Prócz wymienionych przeze mnie bohaterów jest jeszcze nieznośny sąsiad Blédurt, który zawsze rywalizuje o wszystko z tatą Mikołajka. Jako poboczni bohaterowie występują koledzy tytułowego urwisa.
W „Mikołajek. Jak to się zaczęło” znajduje się dwadzieścia osiem plansz przedstawiających krótkie, jednostronicowe przygody chłopca. Wszystkie mi się bardzo podobały. Uwielbiam zawarte w nich poczucie humoru i ciekawe rysunki. Rzadko mam okazję sięgać po komiksy, dlatego cieszę się, że miałam okazję poznać bohaterów w tej formie, a nie jak to dotąd miało miejsce, jako powieści oraz filmy. Najbardziej podobało mi się to, że mimo przedstawienia jedynie krótkich epizodów, nie zabrakło w nich sensu, ani puenty. Z pozycji tej dowiadujemy się o stosunkach sąsiedzkich, relacji Mikołajka z jego rodzicami oraz o jego przyjaciołach. To zwykłe, codzienne sytuacje, które w wykonaniu owej rodzinki są komiczne, nawet wizyta u fryzjera, wypoczynek na plaży, czy też kupowanie butów, nie są tak proste, jak mogłoby się wydawać, gdy uczestniczy w nich nasz rezolutny bohater.
Każdemu komiksowi towarzyszy jeden rysunek zawierający oryginalny, francuski tekst, co również jest ciekawym pomysłem. Pozycja ta została wydana w dużym formacie oraz twardej oprawie. Dla kogo będzie idealna? Oczywiście dla fanów Mikołajka, tych dużych i tych małych. Ja bawiłam się doskonale, więc mam nadzieję, że i Wy pójdziecie w moje ślady i sięgniecie po prezentowany przeze mnie komiks. Jeśli jakimś cudem nie znacie tych postaci, to „Jak to się zaczęło” będzie idealną rzeczą, do zaczęcia z nimi przygód, choć tak naprawdę nie ma znaczenia czy w pierwszej kolejności sięgniecie po książkę, film czy komiks. Polecam!
Za możliwość przeczytania komiksu serdecznie dziękuję:
Mam już tę książkę. Będę ją niebawem zgłębiać :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej z części przygód Mikołajka. Jednak, kiedy będę chciała to zmienić, raczej wolę sięgnąć po tradycyjną formę. 😊
OdpowiedzUsuńLubię i przyznam, że poczułam lekki niedosyt :D
OdpowiedzUsuńMikołajek znany i lubiany :P
OdpowiedzUsuńMikołajek towarzyszy mi od lat :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że jest to komiks. Nam również taka forma pewnie by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńMikołajka uwielbiam, mam wszystkie książki z jego przygodami! Ale nie miałam pojęcia, że komiks był pierwszy! Super, muszę mieć do wydanie ;p
OdpowiedzUsuń