Tytuł: Kronika Strasznego Dworku czyli wakacje z dziewuchami
Autor: Ada Johnson
Wydawnictwo: Zysk i Sk-a
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 472
Premiera: 14.04.2020 r.
Ada staje się właścicielką sporego dworku, musi podjąć decyzję, czy chce go zatrzymać, czy nie. Postanawia spędzić w nim wakacje wraz ze swoją rodziną i przyjaciółmi, ale niemal od początku dzieją się w nim dziwne rzeczy. Czyżby w nim straszyło? A może ktoś chce ją stamtąd po prostu przepędzić?
Ach, jakże trudno mi ocenić tę książkę. Z jednej strony mam sentyment do tej serii. Nie możemy zapomnieć, że „Kronika strasznego dworu” jest kontynuacją losów bohaterów z „Kalendarza z dziewuchami”. Nie wiem, czy zacząć od plusów, czy od minusów. Ok., niech na pierwszy plan wyjdą dobre cechy. Jest to lekka, typowo babska (choć nie tylko, niech każdy czyta, co chce!) powieść, w którą nie trzeba się dogłębnie zanurzać, by nadążyć nad biegiem wydarzeń. Zawiera w sobie wiele absurdalnych sytuacji, które niejednokrotnie są komicznie. Mam wrażenie, że autorka nieco przystopowała ze zdrobnieniami. Choć oczywiście występują, to chyba nie aż w takiej ilości, jak w części pierwszej. Podobał mi się również klimat: pięknie usytuowany dworek, niepokojące zdarzenia.
A teraz czas na negatywy i poświęcę temu osobny akapit, ponieważ sporo tego. Najbardziej doskwierał mi chaos. W tej książce nie występuje dużo bohaterów, jest ich po prostu ogrom. W pewnym momencie przestałam ogarniać, kto jest synem kogo, matką, przyjaciółką, ojca brata konia synem. Plus jest taki, że poboczne role nie odgrywają tu zbytniej roli. Po drugie książka, tak jak pierwsza część jest przegadana. Lubię grube pozycje, ale jeśli ich treść ma sens, a tu jest dużo wątków pobocznych, wciskanie dialogów o niczym na silę. Humor przeważnie nieśmieszony i wymuszony. Nieco się wynudziłam, a do tego miałam wiele podejść do tej pozycji, kusiło mnie, żeby przeczytać „po łebkach” i tym samym ominąć dywagacje o niczym, ale moja dusza perfekcjonisty mi na to nie pozwoliła, tak więc męczyłam się do samego końca…
…A jak już do tego końca doszłam, to nie przeczytałam niczego, co by mnie przestraszyło, wbiło w fotel, czy rozśmieszyło. Zastanawiam się, do jakiego gatunku zakwalifikować tę pozycję, ale zupełnie nie wiem. Przez większość czasu jest to typowa obyczajówka, ale ma w sobie też nutę romansu i kryminału. W powieści pół żartem, pół serio poruszony został również temat homofonii oraz rasizmu. Temat ważny, ale mam wrażenie, że w obecnych czasach jest wszędzie wciskany na siłę.
Podsumowując: nie jest to zła książka i na pewno wielu osobom umili czas, jednak mi podobałaby się bardziej, gdyby była krótsza, mam wrażenie, że niektórymi, nic niewnoszącymi do fabuły wydarzeniami, autorka chciała zwiększyć jej objętość, przez co powieść okazała się przegadana. Ilość bohaterów wywołuje chaos, zwłaszcza że co chwilę ktoś odjeżdżał i wyjeżdżał z dworku. Zakończenia może nie idzie się domyślić, ale szybko wiadomo, kto macza palce w dziwnych zjawiskach. Ani Wam jej nie polecam, ani nie odradzam!
Ach, jakże trudno mi ocenić tę książkę. Z jednej strony mam sentyment do tej serii. Nie możemy zapomnieć, że „Kronika strasznego dworu” jest kontynuacją losów bohaterów z „Kalendarza z dziewuchami”. Nie wiem, czy zacząć od plusów, czy od minusów. Ok., niech na pierwszy plan wyjdą dobre cechy. Jest to lekka, typowo babska (choć nie tylko, niech każdy czyta, co chce!) powieść, w którą nie trzeba się dogłębnie zanurzać, by nadążyć nad biegiem wydarzeń. Zawiera w sobie wiele absurdalnych sytuacji, które niejednokrotnie są komicznie. Mam wrażenie, że autorka nieco przystopowała ze zdrobnieniami. Choć oczywiście występują, to chyba nie aż w takiej ilości, jak w części pierwszej. Podobał mi się również klimat: pięknie usytuowany dworek, niepokojące zdarzenia.
A teraz czas na negatywy i poświęcę temu osobny akapit, ponieważ sporo tego. Najbardziej doskwierał mi chaos. W tej książce nie występuje dużo bohaterów, jest ich po prostu ogrom. W pewnym momencie przestałam ogarniać, kto jest synem kogo, matką, przyjaciółką, ojca brata konia synem. Plus jest taki, że poboczne role nie odgrywają tu zbytniej roli. Po drugie książka, tak jak pierwsza część jest przegadana. Lubię grube pozycje, ale jeśli ich treść ma sens, a tu jest dużo wątków pobocznych, wciskanie dialogów o niczym na silę. Humor przeważnie nieśmieszony i wymuszony. Nieco się wynudziłam, a do tego miałam wiele podejść do tej pozycji, kusiło mnie, żeby przeczytać „po łebkach” i tym samym ominąć dywagacje o niczym, ale moja dusza perfekcjonisty mi na to nie pozwoliła, tak więc męczyłam się do samego końca…
…A jak już do tego końca doszłam, to nie przeczytałam niczego, co by mnie przestraszyło, wbiło w fotel, czy rozśmieszyło. Zastanawiam się, do jakiego gatunku zakwalifikować tę pozycję, ale zupełnie nie wiem. Przez większość czasu jest to typowa obyczajówka, ale ma w sobie też nutę romansu i kryminału. W powieści pół żartem, pół serio poruszony został również temat homofonii oraz rasizmu. Temat ważny, ale mam wrażenie, że w obecnych czasach jest wszędzie wciskany na siłę.
Podsumowując: nie jest to zła książka i na pewno wielu osobom umili czas, jednak mi podobałaby się bardziej, gdyby była krótsza, mam wrażenie, że niektórymi, nic niewnoszącymi do fabuły wydarzeniami, autorka chciała zwiększyć jej objętość, przez co powieść okazała się przegadana. Ilość bohaterów wywołuje chaos, zwłaszcza że co chwilę ktoś odjeżdżał i wyjeżdżał z dworku. Zakończenia może nie idzie się domyślić, ale szybko wiadomo, kto macza palce w dziwnych zjawiskach. Ani Wam jej nie polecam, ani nie odradzam!
Nie lubię przegadanych książek - nie wiem czy po tę sięgnę
OdpowiedzUsuńFajnie napisana recenzja. Jeśli książka jest tak samo ciekawa to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ksiażka ma tyle minusów. Z tymi bohaterami to faktycznie - chyba notatki trzeba by było sobie zrobić i rozrysować kto jest kim :D
OdpowiedzUsuńPani recenzja mnie zaintrygowała:D
OdpowiedzUsuńRaczej mnie nie kusi. 😊
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo okładka bardzo zachęcająca :) Choć na letnie czytanie może i w sam raz.
OdpowiedzUsuńNie koniecznie mój typ książki, ale recenzja ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńRaczej po nią nie sięgnę. Czasami ciężko zaklasyfikować daną książkę do konkretnego gatunku.
OdpowiedzUsuńCzasami właśnie przegadanie psuje cały efekt.
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcie, to raz. A dwa, książka wydaje się typowym 5/10, dlatego chyba dam sobie spokój. Nie ma żadnych głębszych emocji podczas czytania, to i nie ma co próbować. :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę, nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKurcze, powiem Ci że zostawiasz mnie po przeczytaniu tej recenzji z mieszanymi uczuciami, bo z jednej strony zaciekawiła mnie historia, ale jak piszesz że jest to średniak to sama nie wiem :/
OdpowiedzUsuńNie lubię takich zapychaczy w książce :/
OdpowiedzUsuńKurczę szkoda, że ta książka jest z takiej no powiedzmy średniej póki. Bardzo dobra recenzja! :)
OdpowiedzUsuńciekawe czy mi by się spodobała ;D
OdpowiedzUsuńjuż wiem, że by mi się nie spodobała, a szkoda ;/
OdpowiedzUsuńTo częsty błąd - zbyt dużo postaci i powiązań. Mnie takie książki męczą :) ale fajny tytuł i okładka.
OdpowiedzUsuńHmm chyba mam jednak zbyt wiele książek do przeczytania by spędzić czas z tą. Naprawdę nie przepadam za chaosem, przegadanie zniechęca, nie kuszą mnie dialogi "na siłę" ani tym bardziej wymuszony humor. Tym razem jednak zapamiętuję jako książkę, która mnie nie pociąga. ;)
OdpowiedzUsuńByć może ta książka mogłaby mi się spodobać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szkoda, że trochę tych niedociągnięć jednak jest. Nie będę jej szukać na siłę, ale jeżeli trafi w moje ręce, to sięgnę po nią. Zawsze warto dać szansę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie jeszcze się nad nią zastanowię :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja tylko żałować ze brak mi czasu na książki
OdpowiedzUsuńA zapowiadało się ciekawie ...
OdpowiedzUsuńNie lubię takich "spokojnych" książek. Wolę jak się dużo dzieje, a fabuła wbija w fotel ;)
OdpowiedzUsuń