Tytuł: Mała Księżniczka
Autor: Karolina Lewestam
Wydawnictwo: W.A.B.
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 102
Premiera: 13.10.2021 r.
Kiedy spojrzycie na okładkę i tytuł książki, od razu pomyślicie o „Małym Księciu”. Ciężko nie mieć takiego skojarzenia. Rzeczywiście „Mała księżniczka” jest wzorowana na tym klasycznym dziele Antoine de Saint-Exupery z tą różnicą, że zamiast chłopca, pilota, róży, lisa, węża i rysunku przedstawiającego baranka, mamy dziewczynkę, pilotkę, tulipana, wilka, skorpiona i rysunek jednorożca. Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka podróżują po różnych planetach, a swe przygody opisują nowo poznanym przyjaciołom. W zasadzie wszystko jest takie samo, a jednak inne.
Nie będę ukrywać, „Małego Księcia” nie da się podrobić. Nie da się stworzyć równie poruszającej historii, wzorując się na jej schemacie. To jedna z moich ukochanych powieści i ulubiona lektura z czasów szkolnych. Do dziś pamiętam emocje, które we mnie wywołała. Jest tak krótka, a zawiera w sobie tak wiele życiowych prawd. Teraz w dorosłym życiu często do niej wracam i z chęcią czytam cytaty, które zna cały świat. Mój ulubiony brzmi: „Gdy ktoś kocha różę, której jedyny okaz znajduje się na jednej z milionów gwiazd, wystarczy mu na nie spojrzeć, aby być szczęśliwym. Mówi sobie: „Na którejś z nich jest moja róża...”.
Ale nie o tej książce miałam pisać. Dwudziesty pierwszy wiek ma tendencje do feminizowania kultowych postaci. Nie rozumiem, dlaczego zamiast tworzyć nowe bohaterki, uparcie przerabiane są postacie męskie. Bardzo nie lubię tego zjawiska. „Małą Księżniczkę” czytało mi się przyjemnie, nawet dała ona radę mnie wzruszyć, ale gdzieś tam z tyłu głowy cały czas miałam myśl, że jest to podróba „Małego Księcia” i za nic nie mogłam się jej pozbyć.
„Mała Księżniczka” to opowieść przede wszystkim o lęku, którego na pierwszy rzut oka nie widać, wszyscy występujący w tej historii bohaterowie czegoś się boją i zamiast stawić czoła swoim „demonom”, wolą udawać, że jest im dobrze tak, jak, jak jest. Myślę, że każdy z nas miał w życiu sytuację, w której żałował, że nie podjął działania, zamiast zaryzykować, a jak wiadomo, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Często też zastanawiamy się, co o nas powiedzą ludzie, sami wycofujemy się, myśląc, że nie zostaniemy zaakceptowani. Łatwiej jest uciec, poddać się, tłumić emocje, ale to nie jest zdrowe. Za ten morał cenię „Małą Księżniczkę”. Uważam, że jeśli choć jednej osobie pomoże ona uwierzyć w siebie, to warto było ją wydać.
Jeśli są tu osoby, które jakimś cudem nie znają powieści Antoine de Saint-Exupery, na pewno spojrzą na tę książkę zupełnie inaczej i ich ocena zapewne będzie wyższa, jednak ci, którzy ją znają, nie będą umieli sparzać na „Małą Księżniczkę” inaczej niż przez jej pryzmat.
Post powstał przy współpracy z:
Nie znam tej historii, więc jestem ciekawa, jak odbiorę tę książkę.
OdpowiedzUsuńO! To musi być bardzo inspirująca książka :)
OdpowiedzUsuńMam tę książeczkę i muszę koniecznie do niej zajrzeć.
OdpowiedzUsuńMam w planach. Słyszałam, że to jedna z najcudowniejszych książek dla małych kobietek.
OdpowiedzUsuńBardzo minimalistyczna okładka, chyba dla dziewczyn. Nie czytałem. ;)
OdpowiedzUsuńoj nie. Mały Książę jest tylko jeden. Podróbki dla mnie nie istnieją choćby w wersji babskiej
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora, ale tę książkę z chęcią bym poznała 😊
OdpowiedzUsuńMalego ksiecia ubostwiam odkad pierwszy raz po niego siegnelam. Absolutnie nie da sie go podrobic w zaden sposob. To kladyka, ponadczasowa. Moze siegne tez po Mala ksiezniczke, na pewno na swoj sposob jest oryginalna. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńInteresująca książka
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, tego jak ją odbiorę, czy mnie porwie i wciągnie :) Pozostaje mi tylko wziąć ją w rękę i przeczytać. Mam nadzieję, że będę miała taką okazję :) Cudowna recenzja Kochana!
Pozdrawiam cieplutko ♡
"Małego księcia" uwielbiam i lubię do niego wracać. Jestem ciekawa "Małej księżniczki", choć boję się, że nie będę mogła pozbyć się wrażenia "podróbki"... tak, jak to było w Twoim przypadku :/
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Małym Księciem, ale może dlatego, że był on obowiązkową lekturą i nie wywołał we mnie żadnych pozytywnych uczuć. :X
OdpowiedzUsuńMały Książe to moja ulubiona książka i jedna z pierwszych, które przeczytałam w swoim kilkuletnim życiu, a zrobiła na mnie wrażenie maksymalne. Oczywiście nikt za bardzo nie wierzył, że zrozumiałam tę książkę, myśląc, że ćwiczyłam tylko czytanie.. Ale jak mama nie miała dla mnie czasu, gdy prosiłam ją o chwilę zabawy, to powiedziałam jej, że jestem samotna jak Mały Książę, mama rzuciła pranie i od razu do mnie przybiegła haha :D Pamiętam jak czytając tę książkę, postanowiłam, że nie będę jak typowi dorośli, tylko zostawię w sobie cząstkę dziecka. Momentami jest trudno, ale gdy się zapominam i rozmawiam z dziećmi czy młodzieżą, aby nie być sztywniarą przypominam sobie fragmenty książki, że nie ważne jest ile kosztował dom, ale jaki jest głos przyjaciela itp. :) Może i Twoją propozycję przeczytam, ale obawiam się, że nie zrobi na mnie aż tak wielkiego wrażenia ;)
OdpowiedzUsuń