Tytuł: Willa pod jemiołą
Autor: Anna Szczęsna
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: literatura obyczajowa/świąteczna
Liczba stron: 400
Premiera: 12.10.2022
Luiza, bohaterka „Willi pod jemiołą” nagle w jednym momencie traci pracę i partnera, który w zasadzie bez powodu stwierdził, że powinni się rozstać. Jako że kobieta jest załamana oraz nie ma nic do stracenia, postanawia przenieść się do tytułowej willi, którą jej ojciec odziedziczył po ciotce. Chce uporządkować to miejsce, zanim zostanie sprzedane, a przy tym chce odpocząć i pomyśleć, co zrobić ze swoim życiem. Los stawia na jej drodze Gabriela, który dogląda domu, od kiedy jego właścicielka zmarła. Razem jest im raźniej w tym odludnym miejscu.
Luiza jest nieco zbyt kaleczna i jak na mój gust, autorka użyła w książce zbyt wiele dramatyzmu, lecz summa summarum uważam, że jest to piękna historia, w której czai się mnóstwo tajemnic i pewien mistycyzm związany z rzeczami, które bohaterka odkrywa na temat ciotecznej babci, a jak się okazuje, była to bardzo ciekawa osoba. Niestety Luiza nie miała okazji jej poznać osobiście, ponieważ kobieta odcięła się od swojej rodziny, przez co bliższy był jej dawny podopieczny niż rodzeni krewni.
Najbardziej spodobał mi się lekko niepokojący klimat książki. Wyobraźcie sobie, że mielibyście spędzić noc w chłodnych murach opuszczonej willi, w której wciąż coś skrzypi i stuka. Nie ma tam nikogo więcej prócz Was. Znaleźlibyście w niej wiele intrygujących pamiątek, zapisków, książek, ale jednocześnie mielibyście uczucie, że wciąż Wam ktoś towarzyszy. Brzmi nieco niepokojąco prawda? Luiza jednak się nie boi, czuje, że Julia nad nią czuwa i nie da jej zrobić krzywdy.
„Willa pod jemiołą” opowiada o tym, że czasem trzeba dać się porwać chwili i zaufać swojemu sercu. Nie zawsze trzeba stąpać twardo po ziemi, a to, co wydaje nam się przysłowiowym końcem świata, może się okazać początkiem czegoś lepszego, co sprawi, że wcale nie będziemy tęsknić za przeszłością. Jako świąteczna opowieść, idealnie sprawdzi się w okresie zimowym. Ja wtedy lubię sięgać po takie otulające serce lekkie romanse, a Wy?
Jeśli macie ochotę na inny romans, odsyłam Was na stronę księgarni TaniaKsiazka.pl
Post powstał przy współpracy z:
W przyjemnością sięgnę po nią na przyszłe święta, może będą lepsze niż te w 2022 :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie!
Ja też w święta lubię sięgać po takie książki, więc będzie musiała poczekać do przyszłych świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńTytuł mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńJa też lubię sięgać po takie książki w zimowej scenerii.
OdpowiedzUsuńteraz jest idealna pora na takie książki :)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię sięgać po podobne książki, niekiedy takie lekkie lektury są bardzo potrzebne. :)
OdpowiedzUsuńJa po romanse sięgam rzadko, ale te świątecznym klimacie chętnie czytam :)
OdpowiedzUsuńJeeeejku ale słodkie te reniferki! :)
OdpowiedzUsuńNiepokojący klimat chyba rzadko pojawia się w tego typu książkach. Z ciekawości zapisze sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPS. Super są te renifery na zdjęciu.
Myślę, że jest to książka idealna dla mnie 😊
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu książkami, więc raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś książkę tej autorki i mimo tego, że była napisana dość prostym językiem, to czytało się ją przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńPo burzy zawsze przychodzi słońce ;) Ciekawi mnie ta książka
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię książki świąteczne. Mam wrażenie, że wszystkie są takie same.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale jakoś mnie do niej nie kusi ;)
OdpowiedzUsuń