24 paź 2023

Spadające gwiazdy - Fern Michaels


 

Tytuł: Spadające gwiazdy

Autor: Fern Michaels

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Gatunek: literatura obyczajowa/romans

Liczba stron: 368

Premiera: 11.10.2023 r.

 


Emily kompletne nie spodziewa się tego, ze jej rodzice po przejściu na emeryturę przepiszą  jej działalność narciarską, w której jest instruktorką. Dziewczyna nie do końca jest zachwycona tą sytuacją. Chciałaby wyjechać, zaznać życia i czuje, że jeśli tu zostanie, utknie na dobre. Daje sobie jednak czas do oswojenia z informacją, co zbiega się w czasie z przyjazdem filmowców, w tym znanego aktora – Zacha Rydera, który chce, by to konkretnie ona nauczyła go zjazdu po niebezpiecznej trasie. Między nimi od początku iskrzy, jednak bohaterka, jako profesjonalistka, nie może sobie pozwolić na romans z klientem.

Zdecydowanie nie będzie to moja ulubiona historia świąteczna. Od razu nadmienię, że znajdziecie w niej śnieg i zimową aurę, ale na święta nie macie co liczyć. Na infantylność i lukier mogłabym przymknąć oko, gdyż tego typu powieści często charakteryzują się słodkimi aż do mdłości cechami, lecz ja się podczas lektury najzwyczajniej w świecie się nudziłam i nawet nie byłam ciekawa zakończenia, gdyż przewidywalność tej opowieści sprawiła, że wiedziałam, jaki będzie finał.

Jeśli chodzi o bohaterów, to najbardziej irytowało mnie zachowanie Emily i jej przyjaciółki Kylie. Dwie dorosłe kobiety, a zachowują się, jak dziewczynki, które zauroczyły się swoim idolem, na widok którego miękną im nogi i od razu planują z nim wspólną przyszłość, dąsając się na siebie, jak gdyby chodziło o ulubioną zabawkę. Sam aktor też mnie do siebie nie przekonał. Po pierwsze nie znając nawet bohaterki, strzała Amora trafiła go, wiadomo gdzie i nagle prawie czterdziestoletni facet, od pierwszego wejrzenia zakochuje się, jak nastolatek. Jego podejście jest również niezrozumiałe. W pierwszym momencie jest nieprzyjemny, sarkastyczny, wręcz drażliwy, po czym nagle zmienia się w troskliwego misia, emanującego wrażliwą duszą, który wpatrzony jest w Emily, jak w obrazek.

Akcja początkowo jest bardzo powolna, nic się nie dzieje prócz wałkowania w kółko tematu na temat odziedziczenia przez bohaterkę firmy i tego, że ona nie spodziewała się takiego kroku ze strony rodziców. Swoją drogą nie powinni oni wywoływać w niej presji. Ich córka nie jest ich własnością i ma prawo pójść swoją drogą. Nagle tempo przyspiesza, wszystko dzieje się szybko, aż za szybko i nagle mamy koniec.

Jeśli lubicie lekkie, przewidywalne, proste i słodkie historie, to myślę, że ta pozycja może się Wam spodobać. Wiem, że w okresie jesienno-zimowym nieco łagodniej patrzy się na tego typu książki, więc czytajcie, ale nie oczekujcie, że będzie to wybitne arcydzieło.


Post powstał przy współpracy z:

7 komentarzy:

  1. Czasem każdy z nas potrzebuje lekkiej, niewymagającej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że w okresie jesienno-zimowym lubimy czasami poczytać coś takiego prostego i niezobowiązującego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak ta lukrowość i przewidywalność mnie odpychają, na dodatek motyw aktor i zwykła dziewczyna, która trzyma dystans, za dużo oklepanych rzeczy :), choć z pewnością zimowo-świąteczny klimat jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świąteczne powieści muszą być lekkie i słodkie, więc chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej spodziewałabym się czegoś innego niż nudy i nadmiaru słodkości. Nie chcę dostać próchnicy, więc pasuję. Choć przyznaję, że gdyby nie recenzja pewnie skusiłaby mnie okładka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na razie jeszcze pozostaję w jesiennych klimatach... A okładka śliczna, uwielbiam domki z piernika! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To już czuję, że taka bohaterka bardzo by mnie irytowała. Dlatego rzadko który romans mi w całości pasuje, zazwyczaj akcja jest ok, ale bohaterowie do leczenia.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).