Tytuł: Do trzech razy śmierć
Autor: Jenny Blackhurst
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: thriller/kryminał
Liczba stron: 384
Primera: 15.02.2024 r.
W tajemniczych okolicznościach ginie mężczyzna. Ma podcięte gardło i wszystko wskazuje na to, że został wypchnięty z balkonu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby mordercą nie był „człowiek widmo”. Drzwi od mieszkania były zabite deskami od środka, wiec nikt nie miał możliwości z niego wyjść, a gdyby ktoś próbował opuścić lokum przez okno, od razu byłby zauważony. Detektyw Tess Fox będzie musiała połączyć siły ze swoją siostrą, co nie jest dla niej łatwym zadaniem, gdyż bohaterka nie utrzymuje z nią kontaktu. Stoją po dwóch różnych stronach „barykady”. Tess jest policjantką, a Sarah sprytną oszustką, która myśli w sposób nieszablonowy. Okazuje się jednak, że ktoś zna ich tajemnicę z przeszłości, a mężczyzna, który zginął, nie jest przypadkową ofiarą.
Wow! Jestem pod wrażeniem plot twistu, który miał miejsce w tej książce. Autorka musi mieć niezłą wyobraźnię, by stworzyć coś takiego. Jak dokonać zbrodni w zamkniętym mieszkaniu, by nie zostawić po sobie śladu? Jestem ciekawa, na jakie pomysły byście Wy wpadli. Ja miałam różne teorie, ale żadna nie okazała się prawidłowa. Zaskoczeniem było dla mnie również to, kto stał za zbrodnią i jakie miał ku temu pobudki.
Przez cały czas napięcie znajduje się na wysokim poziomie i wiele się dzieje. Dwa światy mocno ze sobą kontrastują. Z jednej strony mamy Tess, która stoi po stronie prawa, pracuje w policji i żyje w zgodzie z zasadami, z drugiej strony jest Sarah, która mimo tego, że jest dorosłą kobietą, jest dość infantylną osobą, zarabia na życie, robiąc przekręty, nabiera ludzi na stłuczony wazon, wyłudza pieniądze jako medium, które mówi ludziom to, co chcą usłyszeć. Jest złodziejką, ale nie jest mordercą. Czy na pewno?
Nie jestem do końca przekonana, czy podobało mi się zakończenie, sam obrót spraw był ciekawy, lecz ostatnie strony nie do końca mnie zadowoliły. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego, co autorka nam zafundowała. Musiałam przespać się z tą myślą, lecz w dalszym ciągu nie jestem do końca przekonana, czy wszystko mi w tym gra. Zobaczymy, jak potoczą się dalsze losy Tess, gdyż „Do trzech razy śmierć” rozpoczyna cykl poświęcony jej osobie.
Mimo zgrzytu na sam koniec uważam, że warto po tę pozycję sięgnąć. Do tej pory przeczytałam wszystkie książki autorki i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jej twórczości. Prezentowana pozycja ma nieszablonową fabułę i zaskakujące zwroty akcji. Choć występuje tu rodzina oszustów, to nie sposób jej nie lubić, aż trudno przyznać, że to, co robią, jest złe. Jeśli jesteście fanami Jenny Blackhurst, to jestem pewna, że nie zawiedziecie się, jeśli zaś pierwszy raz będziecie mieli z tą autorka do czynienia, myślę, że po skończonej lekturze prędko sięgniecie po pozostałe jej powieści.
Post powstał przy współpracy z:
Ta książka czeka na moim czytniku i wkrótce planuję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jej książki. Oprócz tego tytułu mam jeszcze przed sobą "Morderstwo na szlaku".
OdpowiedzUsuńTe dwie od dołu mam przeczytane, tę dopiero muszę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńja właśnie skończyłam Morderstwo na szlaku tej autorki, spodobało mi się, a to było pierwsze spotkanie z Jenny :)
OdpowiedzUsuńTa seria nie jest mi znana, ale chętnie ją poznam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zakończenie okazało się mniej satysfakcjonujące.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, na pewno przeczytam. Do tej pory poznałam tylko "Morderstwo na szlaku", ale bardzo mi się podobało, więc pewnie nadrobię i pozostałe książki autorki.
OdpowiedzUsuń