Tytuł: Konsjerż
Autor: Abby Corson
Wydawnictwo: Kobiece
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 304
Premiera: 26.03.2025 r.
W eleganckim luksusowym hotelu dochodzi do morderstwa. Zwłoki znajduje konsjerż, który zostaje głównym podejrzanym. Nikt nie może opuścić hotelu. Wśród gości znajduje się między innymi para młoda i ich goście, pisarz oraz nowy właściciel, który sprawia wrażenie dziecka zamkniętego w ciele dorosłego. Kto zabił?
Historia opowiedziana została z perspektywy Hectora – ekscentrycznego siedemdziesięciotrzyletniego konsjerża, który, choć wiele widzi i słyszy, dla innych staje się niewidzialny. Jest niczym obraz na ścianie. Opiekuje się gośćmi, spełnia ich zachcianki, ale jest przy tym dyskretny i nie wścibia nosa w nieswoje sprawy. Kiedy zostają na niego rzucone niesłuszne podejrzenia, postanawia zabrać głos i z pomocą przyjaciółki napisać książkę, w której wyjaśni przebieg zdarzeń. To oddany swojej pracy człowiek, który nie wyobraża sobie życia bez Hotelu Cavengreen, spędził w nim większość swojego życia, tymczasem pewien bogaty Amerykanin chce go zastąpić nowszą technologią, do tego niechcący został uwikłany w morderstwo.
„Konsjerż” łączy w sobie elementy klasycznego kryminału z humorem. Z pewnością zostanie doceniony przez fanów komedii kryminalnej, choć mam wrażenie, ze humor jest tu bardziej wyważony, niż w przeciętnej powieści, należącej do tego gatunku. Taki charakter nadają jej komentarze Haectora, który potrafi być sarkastyczny. Bohaterowie są oryginalni, wręcz przerysowani, a komizm wynika z kontrastu między tradycyjnymi metodami pracy tytułowego bohatera, a nowoczesnym podejściem do zarządzania hotelem. Autorka bawi się schematami. Mamy zamkniętą przestrzeń, tajemniczą zbrodnię, barwne postaci oraz detektywa, który wydaje się średnio kompetentny. Nic zatem dziwnego, że Hector wziął dochodzenie w swój ręce.
Niewątpliwą zaletą książki jest jej tło - elegancki hotel dla rozpieszczonych bogaczy, lekki styl mimo tego, że fabuła tyczy się poważnej kwestii, którą jest morderstwo. Elementy parodii i satyry wplatające się w tę pełną zwrotów akcji powieść oraz uroczy konsjerż, którego nie sposób nie lubić. Ten starszy, miły, staroświecki, pełen dystansu do siebie pan, to ktoś, z kim można by było „konie kraść”.
Choć mamy tu klasyczny obraz kryminału – zamkniętą przestrzeń, ograniczoną liczbę podejrzanych i tajemniczą zbrodnię, to Corson nadaje mu lekkości i humoru. Jeśli lubicie komedie detektywistyczne, które są proste, aczkolwiek inteligentne, to tu się odnajdziecie doskonale.
Post powstał przy współpracy z:
Nie przepadam za kryminałami, ale książka na pewno znajdzie swoich czytelników ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ten gatunek książki, jakoś szczególnie do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię gatunek cosy crime i mam już tę książkę na swojej półce.
OdpowiedzUsuńChętnie bym się skusiła na taki kryminał z humorem 😊
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale jej poszukam, bo przepadam za komediami kryminalnymi.
OdpowiedzUsuńGatunek komedii detektywistycznych dopiero odkrywam, a ta zapowiada się interesująco :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale wydaje się być interesująca.
OdpowiedzUsuń