Tytuł: Dziedzictwo
Autor: Ann Patchett
Wydawnictwo: Znak
Gatunek: literatura piękna
Liczba stron: 384
Premiera: 14.06.2017 r.
Początkowo ciężko było mi się wczuć w tę historię. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron odłożyłam książkę na bok. Po jakimś czasie wróciłam do niej i to była bardzo dobra decyzja. Z czasem zaintrygowała mnie ona, choć żałuję, że początek wyszedł w moich oczach słabo, ponieważ to on jest preludium do reszty wydarzeń. A co takiego się stało? Na imprezie z okazji chrzcin małej Franny, którą zorganizowali jej rodzice – Fix i Beverly, zjawił się Albert - kolega z pracy Fixa, choć kolega, to zbyt duże słowo. Bohater ledwo umiał dopasować jego twarz do nazwiska. Było dużo alkoholu, dużo soku pomarańczowego i dużo ludzi. Sprawy potoczyły się szybko, Bert zakochał się w Beverly i tym sposobem rozbił rodzinę swoją oraz Fixa.
W „Dziedzictwie” mamy do czynienia z dziesiątką głównych bohaterów: czterema dorosłymi i szóstką dzieci, których losy połączyły się dzięki romansowi dwójki z wyżej wymienionych ludzi w wieku dojrzałym. Dla najmłodszych jest to trudna sprawa: rozwód rodziców, przyrodnie rodzeństwo, przeprowadzka i balansowanie między dwoma rodzinami. W powieści występuje również dużo postaci drugoplanowych, które odgrywają istotną rolę w tej pozycji.
Podczas lektury skaczemy do różnych etapów z życia postaci. Po latach, kiedy więzi rodzinne nieco osłabły i nie do końca przetrwały upływ czasu oraz tragedię, jaka dotknęła rodzinę Cousinsów oraz Keatingów, bohaterowie próbują na nowo poskładać swoją historię w jedną całość. Okazuje się, że łączy ich niejeden sekret.
„Dziedzictwo” Ann Patchen ma lepsze i gorsze momenty, niekiedy brakowało mi spójności pomiędzy różnymi wątkami, dlatego też czasem połykałam stronę za stroną, a innym razem miałam ochotę przekartkować książkę do przodu i pominąć nic niewnoszący w fabułę fragment. Ta powieść jest połączeniem przeciętnej historii, których na rynku wydawniczym jest bardzo wiele z czymś głębokim, tajemniczym, co nie pozwala przejść obok niej obojętnie.
Wszechogarniające wyrzuty sumienia oraz chęć cofnięcia się w czasie przesycają powieść dogłębnie, ale jest już za późno, by móc odwrócić zły los i naprawić błędy przeszłości. Poczucie winy nigdy nie mija, towarzyszy do ostatnich dni.
Podsumowując: „Dziedzictwo” jest klimatyczną powieścią, w której dużo się dzieje. Czegoś w niej brakuje, ale i tak warto ją przeczytać, ponieważ ma w sobie coś, co intryguje oraz wciąga. Jest to również historia o lojalności, która połączyła ze sobą obce osoby.
W „Dziedzictwie” mamy do czynienia z dziesiątką głównych bohaterów: czterema dorosłymi i szóstką dzieci, których losy połączyły się dzięki romansowi dwójki z wyżej wymienionych ludzi w wieku dojrzałym. Dla najmłodszych jest to trudna sprawa: rozwód rodziców, przyrodnie rodzeństwo, przeprowadzka i balansowanie między dwoma rodzinami. W powieści występuje również dużo postaci drugoplanowych, które odgrywają istotną rolę w tej pozycji.
Podczas lektury skaczemy do różnych etapów z życia postaci. Po latach, kiedy więzi rodzinne nieco osłabły i nie do końca przetrwały upływ czasu oraz tragedię, jaka dotknęła rodzinę Cousinsów oraz Keatingów, bohaterowie próbują na nowo poskładać swoją historię w jedną całość. Okazuje się, że łączy ich niejeden sekret.
„Dziedzictwo” Ann Patchen ma lepsze i gorsze momenty, niekiedy brakowało mi spójności pomiędzy różnymi wątkami, dlatego też czasem połykałam stronę za stroną, a innym razem miałam ochotę przekartkować książkę do przodu i pominąć nic niewnoszący w fabułę fragment. Ta powieść jest połączeniem przeciętnej historii, których na rynku wydawniczym jest bardzo wiele z czymś głębokim, tajemniczym, co nie pozwala przejść obok niej obojętnie.
Wszechogarniające wyrzuty sumienia oraz chęć cofnięcia się w czasie przesycają powieść dogłębnie, ale jest już za późno, by móc odwrócić zły los i naprawić błędy przeszłości. Poczucie winy nigdy nie mija, towarzyszy do ostatnich dni.
Podsumowując: „Dziedzictwo” jest klimatyczną powieścią, w której dużo się dzieje. Czegoś w niej brakuje, ale i tak warto ją przeczytać, ponieważ ma w sobie coś, co intryguje oraz wciąga. Jest to również historia o lojalności, która połączyła ze sobą obce osoby.
Kolejna ciekawa książka ;) Ostatnia "Dama z kotem", którą wygrałyśmy u Ciebie w rozdaniu spodobała się nie tylko nam ale szczególnie naszej babci :D
OdpowiedzUsuńMogłabym się skusić. Ciekawi mnie jak wyglądały później te rodzinne relacje. W dobie rodzin patchworkowych to lektura w pewien sposób na czasie
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej książce. Jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę, kiedyś w przyszłości, pomimo drobnych niedociągnięć, o których piszesz ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takim brakiem spójności w książce.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... póki co bym się chyba na nią nie pisała, tym bardziej, że ostatnio natknęłam się na ciekawą autorkę i pożeram jej książki :)
Pozdrawiam ciepło :)
Może w wolnej chwili przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak tym razem nie czuję się zachęcona...
OdpowiedzUsuńRaczej nie planuję w najbliższym czasie jej lektury, ale w przyszłości, kto wie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, żaden element tej książki nie przekonuje mnie, aby się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuń