Tytuł: W imię natury
Autor: Jędrzej Pasierski
Wydawnictwo: Czarne
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 304
Premiera: 19.06.2019 r.
Uwielbiam wszelakie kryminały oraz thrillery,
niestety zawsze stawiam im wysoko poprzeczkę, dlatego ciężko im sprostać moim
wymaganiom. Sprawdźcie, może Wam przypadnie do gustu „W imię natury”. Książkę
możecie zakupić w formie ebooka lub audiobooka na stronie Virtualo.
Mateusz pewnego dnia dostaje zdjęcie człowieka,
który leży martwy na śniegu. Początkowo nie przejmuje się tym i uznaje to za
głupi żart. Kiedy jednak jego żona znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a na
pomoc policji nie może liczyć, zaczyna prywatne śledztwo, a na jaw wychodzą
rzeczy, których zupełnie się nie spodziewał. Czy jego żona naprawdę jest tym,
za kogo się podaje?
Rzadko mi się zdarza wybrać książkę, która mi się
nie podoba, niestety tym razem tak właśnie było. „W imię natury” ciągnęło mi
się w nieskończoność i nie mogłam doczekać się, kiedy wreszcie ją skończę.
Powieść długo się rozwija, zawiera wiele przemyśleń głównego bohatera, jego
rozterek, rodzicielskich problemów, a gdy w końcu akcja nabiera tempa, nie jest
wcale lepiej. Cała ta historia wydaje mi się niezbyt ciekawa, schematyczna.
Trudno mi ją ulokować w jakimś gatunku, ponieważ nie jest to do końca thriller,
ani sensacja, ani obyczajówka, a może wszystkiego jest po trochę. Autor
dorzucił jeszcze nutę psychologii i w efekcie jest tego za dużo.
Mateusz jest przerysowaną postacią, schematyczną do
granic możliwości. Jest przystojny, przykładny, ma własną firmę – jest prawnikiem
w założonej przez siebie fundacji, prócz tego ma żonę, dwójkę dzieci i dom pod
Warszawą. Dopóki nie zaczynają się dziać u niego dziwne rzeczy, wiedzie
spokojne życie. Kiedy w grę wchodzi dobro rodziny, zmienia się w detektywa oraz
nieustraszonego bohatera.
Klimat i tajemniczość, która jest niezbędna w tego
typu pozycjach, tutaj również występuje, lecz cóż z tego, gdy wszystko
przesłonięte zostało wszechogarniającą monotonią. To nie tak, że nic się nie
dzieje, ponieważ dzieje się bardzo dużo, ale mimo wszystko zostało to
poprowadzone w taki sposób, że co tylko włączałam audiobooka, to miałam ochotę
iść spać. Sprawy nie poprawia lektor, nie podobała mi się modulacja jego głosu
oraz powolny sposób czytania.
Było to moje pierwsze spotkanie z Jędrzejem
Pasierskim, ale zapowiada się na to, że jest ono również ostatnie. Zraziłam się
do tego stopnia, że nie mam ochoty sięgnąć po żadną jego książkę. Jako
miłośniczka książek z dreszczykiem, zawiodłam się na całej linii.
Za możliwość przesłuchania książki serdecznie dziękuję:
Ja niestety przy audiobookach zbyt często zasypiam. Dlatego wolę czytać daną książkę.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro kochana, że się tak bardzo zawiodłaś. Mam nadzieję, że książka, którą teraz czytasz, zrekompensuje Ci rozczarowanie tym tytułem. 😊
OdpowiedzUsuńSkoro tak nudzi to nawet nie będę jej szukać.
OdpowiedzUsuńOjj, audiobook to nie dla mnie.. ja muszę książkę czuć i skupić się na niej :) bo inna wersja powoduje znudzenie
OdpowiedzUsuńCzasami tytuł czy okładka albo opis redakcyjny mija się z tym co znajdujemy wewnątrz książki. Dla mnie kryminał musi toczyć się wartko, chociażby tak jak u Aghaty Cristie :)
OdpowiedzUsuńOj raczej się na nią nie skuszę :(
OdpowiedzUsuńZnów miałyśmy nadzieję na dreszczyk emocji :/
OdpowiedzUsuńMoże audiobook to nietrafiony wybór ;) może inaczej odebrałabyś historię na papierze :D
OdpowiedzUsuńNiee, dla mnie to bez różnicy czy czytam, czy słucham (lektor ma tylko wpływ na ocenę), lubię audiobooki, bo książka może mi towarzyszyć, gdy idę przez miasto, albo sprzątam. Nie uważam, by ta sama historia czytana w tradycyjnej wersji mogła być lepsza od audiobooka.
UsuńNie słucham audiobooków (nie dorosłam do nich). Wolę standardowo czytać pozycję na papierze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Edi.
Szkoda, że się zawiodłaś. :(
OdpowiedzUsuń