Tytuł: Jak przestałam być arystokratką
Autor: Christine von Brühl
Wydawnictwo: Prozami
Gatunek: autobiografia
Liczba stron: 224
Premiera: 22.06.2016
Christine von Brühl wywodzi się z rodu Henryka von Brühla – hrabiego cesarstwa. pierwszego ministra i faworyta Augusta III, generała artylerii konnej i wolnomularza. Wychodząc za mąż za mężczyznę, którego poznała na wystawie sztuki współczesnej, złamała wszelkie zasady, bowiem człowiek ten nie wywodził się z rodziny arystokratycznej, nie wyznawał katolicyzmu, a do tego był artystą plastykiem.
Bohaterka nie jest typową hrabiną, zamiast mieszkać w pałacu, wraz z rodziną żyje w berlińskim mieszkaniu, pracuje jako dziennikarka oraz pisarka. Tak naprawdę dopiero z polskich podręczników dowiedziała się jak ogromną rolę odegrał jej przodek. Warszawę z lat osiemdziesiątych opisuje jako szare miasto ze zmęczonymi ludźmi, któremu towarzyszą ciągłe kolejki oraz uciążliwa komunikacja miejska. Zafascynowana okresem „Solidarności” podjęła naukę języka polskiego.
Mieszkając w Lublinie nikt nie traktował jej jak hrabianki. Kobieta dzieli się z czytelnikiem tym jak wyglądało jej ówczesne życie. Tak jak pozostali ludzie, stała w kolejkach po cukier, jadła w studenckiej stołówce, gniotła się w zatłoczonych autobusach. Pozbawiona wszelkich udogodnień toczyła życie, tak jak inni mieszkańcy Polski.
Christine von Brühl wydała mi się niezwykle interesującą postacią. Jest inteligentna, a przy tym skromna. Z ciekawością chłonęłam każdą stronę książki i całą jej biografię, począwszy od narodzin w Afryce, aż po Boże Narodzenie w Wiedniu. Postanowiłam również poszukać informacji o niej w Internecie. Znalazłam liczne wywiady, w których podobnie jak w książce uchyla rąbka tajemnicy na temat swojego pochodzenia i rodziny. Odniosłam wrażenie, że pieniądze nie znajdują się w jej hierarchii na pierwszym miejscu. Wbrew stereotypom, ważne są dla niej zasady, rodzina i głos serca.
Nie przepadam za pozycjami biograficznymi. Na ogół jeśli już po taką książkę sięgam, to dotyczy ona osób, które są moimi idolami lub w jakiś sposób mi imponują. Tym razem skoczyłam na głęboką wodę, gdyż nie miałam pojęcia ani o autorce, ani o jej pochodzeniu. Nie zawiodłam się jednak, gdyż jej historię czytało mi się bardzo przyjemnie. Zawsze opowieści oparte na faktach wywołują we mnie silne emocje. Książka nie jest zbyt długa. Zawiera nieco pond dwieście stron. Warto po nią sięgnąć, zwłaszcza, że kobieta zapoczątkowała swoją życiową drogę w naszym kraju i to jemu poświęciła dużą część biografii.
Bohaterka nie jest typową hrabiną, zamiast mieszkać w pałacu, wraz z rodziną żyje w berlińskim mieszkaniu, pracuje jako dziennikarka oraz pisarka. Tak naprawdę dopiero z polskich podręczników dowiedziała się jak ogromną rolę odegrał jej przodek. Warszawę z lat osiemdziesiątych opisuje jako szare miasto ze zmęczonymi ludźmi, któremu towarzyszą ciągłe kolejki oraz uciążliwa komunikacja miejska. Zafascynowana okresem „Solidarności” podjęła naukę języka polskiego.
Mieszkając w Lublinie nikt nie traktował jej jak hrabianki. Kobieta dzieli się z czytelnikiem tym jak wyglądało jej ówczesne życie. Tak jak pozostali ludzie, stała w kolejkach po cukier, jadła w studenckiej stołówce, gniotła się w zatłoczonych autobusach. Pozbawiona wszelkich udogodnień toczyła życie, tak jak inni mieszkańcy Polski.
Christine von Brühl wydała mi się niezwykle interesującą postacią. Jest inteligentna, a przy tym skromna. Z ciekawością chłonęłam każdą stronę książki i całą jej biografię, począwszy od narodzin w Afryce, aż po Boże Narodzenie w Wiedniu. Postanowiłam również poszukać informacji o niej w Internecie. Znalazłam liczne wywiady, w których podobnie jak w książce uchyla rąbka tajemnicy na temat swojego pochodzenia i rodziny. Odniosłam wrażenie, że pieniądze nie znajdują się w jej hierarchii na pierwszym miejscu. Wbrew stereotypom, ważne są dla niej zasady, rodzina i głos serca.
Nie przepadam za pozycjami biograficznymi. Na ogół jeśli już po taką książkę sięgam, to dotyczy ona osób, które są moimi idolami lub w jakiś sposób mi imponują. Tym razem skoczyłam na głęboką wodę, gdyż nie miałam pojęcia ani o autorce, ani o jej pochodzeniu. Nie zawiodłam się jednak, gdyż jej historię czytało mi się bardzo przyjemnie. Zawsze opowieści oparte na faktach wywołują we mnie silne emocje. Książka nie jest zbyt długa. Zawiera nieco pond dwieście stron. Warto po nią sięgnąć, zwłaszcza, że kobieta zapoczątkowała swoją życiową drogę w naszym kraju i to jemu poświęciła dużą część biografii.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prozami
Lubię takie zawirowania i historie rodem odrobinę z bajki, bo Christiene musiała wybrać miedzy miłością a pochodzeniem, cóż, dla mnie zawsze nieco dziwnym było to przestrzeganie tego... Kodeksu małżeńskiego? :) jestem ciekawa tej historii, lubię takie opowieści:)
OdpowiedzUsuńO autorce nigdy nie słyszałam, biografie czytam rzadko, ale jestem w stanie po tę książkę sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńa to ciekawe, ja też nie przepadam za biografiami, więc sama z siebie bym nie sięgnęła po tę pozycję, jednak Ty mnie zachęcasz :)
OdpowiedzUsuńBiografie lubię, więc może kiedyś dam szansę powyższej, bo zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńbiografii nie lubię czytać oj nie;p
OdpowiedzUsuńChwytliwy tytuł :)
OdpowiedzUsuńSame nie wiemy czy jest w naszym guście, ale może warto się przekonać :)
OdpowiedzUsuńNa początku recenzji pomyślałam: nuuuda. Ale jednak nie. Pozycja wydaje się być interesująca i wartościowa. :)
OdpowiedzUsuńsuper, że historia ciekawa, przyjemna w lekturze, zaczynająca się w Afryce, a kończąca w Europie...może nieco odczarowująca? jestem na tak
OdpowiedzUsuńPo biografie sięgam tylko wtedy, gdy interesuję się jakąś postacią, a to naprawdę rzadkość, więc po tę książkę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuń