Tytuł: Cud na piątej alei
Autor: Sarah Morgan
Wydawnictwo: Harper Collins
Gatunek: obyczajowa / romans
Liczba stron: 304
Premiera: 24.01.2018 r.
Wyobraźcie sobie dwoje zupełnie odmiennych od siebie osób, które zmuszone są spędzić ze sobą kilka dni. Ona – niepoprawna romantyczka, wieczna optymistka, nieco zbyt ufna, w każdym widzi dobre cechy. On – zamknięty w sobie introwertyk, nieco ekscentryczny, popularny twórca kryminałów, który zamyka się w swojej skorupie i nie dopuszcza do niej nikogo. Oboje stracili kogoś bliskiego. Ignorują rosnące między nimi napięcie, które wręcz elektryzuje. Co z tego wyniknie?
Zauroczyła mnie ta powieść. Żałuję, że nie miałam okazji jej czytać w okolicach Bożego Narodzenia, choć śnieżna aura za oknem zarówno u mnie, jak i u bohaterów powieści, jak najbardziej zachęca do zasięgnięcia po nią. Wiem, że zarys fabuły nie jest niczym nowym oraz nadzwyczajnym i że podobnych historii jest wiele, ale czasami człowiek ma ochotę sięgnąć po taką lekką pozycję, która rozgrzeje serce, zrelaksuje i zajmie nam wieczór lub dwa.
Uważam, że bohaterowie zostali bardzo dobrze nakreśleni. Ich odmienne charaktery równoważą się, gdyby oboje byli tacy sami, albo by się pozabijali, albo zanudzili czytelnika. Najbardziej przypadły mi do gustu ich przekomarzanki. Zdarzyło mi się zaśmiać w kilku miejscach, a rzadko która książka doprowadza mnie do takiego stanu. Co prawda Eva w pewnym momencie zaczyna być lekko irytująca, ale przymknęłam na to oko, by nie tracić przyjemności z czytania. Ach… Sama chętnie zamknęłabym się podczas śnieżycy z przystojnym Lucasem.
„Cud na piątej alei” jest trzecim tomem serii „Pozdrowień z Nowego Jorku”. Gdy po niego sięgałam, nie miałam pojęcia, że jest on kontynuacją. Nie stanowi to jednak żadnego problemu, ponieważ każda z książek opowiada losy innej bohaterki. Łączy je to, że są przyjaciółkami. Może w przyszłości sięgnę również po nie, by poznać losy Paige oraz Frankie. Wiem, że autorka napisała kolejną część cyklu, więc koniecznie muszę ją przeczytać.
Na koniec muszę zwrócić uwagę na szatę graficzną. Co prawda okładka jest bardzo ładna, ale kompletnie różni się od pozostałych dwóch. Moja dusza estety cierpi z powodu tej odmienności, nawet gdy patrzę na nie jedynie w Internecie.
„Cud na piątej alei”, to lekka, nieskomplikowana powieść. Nie wymaga od czytelnika głębokiej analizy ani zbytniego skupienia. Jestem pewna, że nie jednej czytelniczce umili czas, zwłaszcza tej, która ma duszę romantyczki. Polecam!
Zauroczyła mnie ta powieść. Żałuję, że nie miałam okazji jej czytać w okolicach Bożego Narodzenia, choć śnieżna aura za oknem zarówno u mnie, jak i u bohaterów powieści, jak najbardziej zachęca do zasięgnięcia po nią. Wiem, że zarys fabuły nie jest niczym nowym oraz nadzwyczajnym i że podobnych historii jest wiele, ale czasami człowiek ma ochotę sięgnąć po taką lekką pozycję, która rozgrzeje serce, zrelaksuje i zajmie nam wieczór lub dwa.
Uważam, że bohaterowie zostali bardzo dobrze nakreśleni. Ich odmienne charaktery równoważą się, gdyby oboje byli tacy sami, albo by się pozabijali, albo zanudzili czytelnika. Najbardziej przypadły mi do gustu ich przekomarzanki. Zdarzyło mi się zaśmiać w kilku miejscach, a rzadko która książka doprowadza mnie do takiego stanu. Co prawda Eva w pewnym momencie zaczyna być lekko irytująca, ale przymknęłam na to oko, by nie tracić przyjemności z czytania. Ach… Sama chętnie zamknęłabym się podczas śnieżycy z przystojnym Lucasem.
„Cud na piątej alei” jest trzecim tomem serii „Pozdrowień z Nowego Jorku”. Gdy po niego sięgałam, nie miałam pojęcia, że jest on kontynuacją. Nie stanowi to jednak żadnego problemu, ponieważ każda z książek opowiada losy innej bohaterki. Łączy je to, że są przyjaciółkami. Może w przyszłości sięgnę również po nie, by poznać losy Paige oraz Frankie. Wiem, że autorka napisała kolejną część cyklu, więc koniecznie muszę ją przeczytać.
Na koniec muszę zwrócić uwagę na szatę graficzną. Co prawda okładka jest bardzo ładna, ale kompletnie różni się od pozostałych dwóch. Moja dusza estety cierpi z powodu tej odmienności, nawet gdy patrzę na nie jedynie w Internecie.
„Cud na piątej alei”, to lekka, nieskomplikowana powieść. Nie wymaga od czytelnika głębokiej analizy ani zbytniego skupienia. Jestem pewna, że nie jednej czytelniczce umili czas, zwłaszcza tej, która ma duszę romantyczki. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harper Collins
Ja jestem zarówno romantyczka jak i strasznym wrażliwe. Zdecydowanie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię takie nieskomplikowane książki. Chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam ochotę na coś lekkiego :). Nie zawsze musi być w książkach pełno namotanych rzeczy.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze umila czas, jest lekka, z wyrazistymi bohaterami. Nie czytałam poprzednich tomów, ale skoro nie jest to konieczne to chętnie rozejrzę się za książką :)
OdpowiedzUsuńWolałbym jednak czytać taką serię od początku.
OdpowiedzUsuńTo chyba coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemnie by się pewnie czytało.
Wydaje się interesująca i taka leciutka.
Pozdrawiam cieplutko :)
hehe ja mam coś szczęście do introwertyków lol
OdpowiedzUsuńTaka typowo amerykańska seria, dla poniesienia na duchu w zimne wieczory?
OdpowiedzUsuńdokładnie tak :)
UsuńDobrze, że można czytać te książki nie po kolei.
OdpowiedzUsuńRacja, czasami człowiek ma ochotę przeczytać coś, co już zna :)
OdpowiedzUsuńTakie historie wręcz chłonie nasza mama i babcie :D Już wiemy jakie książki kupić im na przyszłe święta bo Bożonarodzeniowe już przeczytały :P
OdpowiedzUsuńWydaje się fajna, lekka i nie wymagająca to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio potrzebuję takiej niewymagającej myślenia literatury, więc muszę zapamiętać tytuł ;)
OdpowiedzUsuńo mi taka lektura często jest potrzebna!
OdpowiedzUsuń