20 lis 2018

Układanka - Karin Slaughter


Tytuł: Układanka
Autor: Karin Slaughter
Wydawnictwo: Harper Collins
Gatunek: thriller
Liczba stron: 512
Premiera: 3.10.2018 r.




Andrea jest dyspozytorką w policji. Jej praca polega na odbieraniu telefonów i pomocy ludziom w sytuacjach kryzysowych. W dniu swoich trzydziestych pierwszych urodzin marzy tylko o tym, by jak najszybciej zakończyć obiad z matką i pójść spać. Niestety w restauracji, w której się znajdują, dochodzi do napadu. Młody chłopak zaczyna strzelać, a większość gości wpada w panikę, ale nie Laura. Matka Andrei nie tylko podchodzi do napastnika, ale również zabija go z zimną krwią. Okazuje się, że Andrea w ogóle nie zna swojej matki. Kim ona jest? Jakie skrywa sekrety?

Mam mieszane uczucia, co do tego thrillera, z jednej strony zapowiadał się on fajnie, na początku jego akcja była wciągająca, można tu dostrzec nierozwiązane tajemnice, mające korzenie, gdzieś daleko w przeszłości, jest odpowiedni dla tego gatunku klimat, występują retrospekcje, ukazujące zdarzenia mające wpływ na teraźniejszość i dość szybką akcję, ale z czasem powieść ta zaczęła mnie nudzić. Zauważyłam, że za dużo jest w niej wewnętrznych monologów głównej bohaterki, zastanawiania się w kółko, o co chodzi, kim jest jej matka, jak doszło do tej sytuacji. Rozumiem, że spotkało ją niecodzienne zdarzenie, ale wałkowanie w kółko tego tematu jest laniem wody i niepotrzebnym przedłużaniem książki. Gdyby zamiast przeszło pięciuset stron, miała ona trzysta pięćdziesiąt, to zapewne nie dłużyłaby się wcale.

Andrea znalazła się w niecodziennej sytuacji, nic więc dziwnego, że dopadł ją szok, tylko niestety to uczucie wstrząsu łapało ją zbyt często, nieustannie jąkała się, zapadała w odrętwienie, nie wiedziała co zrobić, zastanawiam się jakim cudem mogła ona być dyspozytorką, skoro ludzie często musieli dzielić się z nią niepokojącymi, szokującymi historiami.

Zakończenie nieco podciąga moją ocenę, akcja przyspieszyła tempa, w końcu dostałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, pisarce udało się mnie nawet nieco zaskoczyć i gdyby nie to przeciąganie w nieskończoność scen i dialogów, byłabym tą powieścią zachwycona. Nie każda gruba książka jest nudna, nie ma to związku z jej objętością, ale w niektórych przypadkach, tak jak właśnie w przypadku „Układanki”, lepiej było nieco się ograniczyć.

Karin Slaughter miałam okazję poznać przy lekturze „Dobrej córki”. Pamiętam, że wtedy również przeszkadzała mi duża objętość książki, niesprzyjająca aura za oknem i jej czytanie szło mi opornie, ale sam zamysł fabuły mi się podobał. Ciekawa jestem innych dzieł autorki, ponieważ najwyraźniej ma ona po prostu taki styl i albo się ją polubi, albo nie.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:

http://www.harpercollins.pl/

12 komentarzy:

  1. Jakoś nie do końca przekonuje mnie ta książka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznamy, że to całkiem nietypowa historia :) Ciekawe jak się zakończyła :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej autorki i jej twórczości. Nie wiem czego mogłabym się spodziewać po jej stylu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wewnętrzne monologi bohaterki w nadmiarze mogą być nużące :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze nie znam książek Karin Slaughter. Muszę zmienić ten stan rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja lubię styl owej pani. Czytałam kilka jej książek i zawsze mnie pociągały od początku do końca:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam niestety jeszcze. Idą święta ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm... Chyba jej nie mam jeszcze w bibliotece :O Muszę kupić, dobrze, że u Ciebie zobaczyłam ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).