Tytuł: Podaruj mi szczęście
Autor: Lidia Liszewska, Robert Kornacki
Wydawnictwo: Czawarta strona
Gatunek: obyczajowa
Liczba stron: 304
Premiera: 30.10.2019 r.
Tom IV
To już czwarty tom cyklu o Matyldzie i Kosmie. Od wydarzeń z poprzedniej części minęło kilkanaście lat. Wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia, więc dorastające Halszka i Różanka zapragnęły sprawić bliskim niespodziankę. Czy uda im się wprowadzić do rodziny na nowo blask, który zgasł dawno temu?
Nie czytałam poprzednich książek z tej serii, więc nie chcę zdradzić zbyt wiele, by niechcący nie wyjawić Wam za dużo informacji i tym samym zepsuć radość z lektury. Zdecydowanie lepiej zaczynać cykl od początku, ale jeśli nie ma takiej możliwości, nic się nie stanie, jeśli niespodziewanie wkroczycie w świat bohaterów. Ja odnalazłam się w nim doskonale. Każdej z postaci poświęcony został rozdział, więc czytelnik ma okazję dogłębnie poznać każdą z nich.
O tym, że zimowe książki mają swój niepowtarzalny klimat, nie muszę Was przekonywać, co roku mnóstwo czytelników, nawet tych, którzy na co dzień czytają innego rodzaju powieści, sięgają po świąteczne perełki i wyobraźnią przenoszą się w świat, w którym króluje śnieg, miłość i bożonarodzeniowa magia. Cieszę się, że ja swój sezon na tego typu pozycję zaczęłam Właśnie z „Podaruj mi szczęście”. Była ona miodem na moje serce. To ciepła, ujmująca, wzruszająca historia o rodzinie, tęsknocie, stracie, bólu. Z jednej strony porusza, a z drugiej wywołuje uśmiech na twarzy. Uważam, że książka ta jest idealną odskocznią od dnia codziennego.
Nie można zapomnieć o mazurskim klimacie. Któż z nas nie chciałby się przenieść choć na moment do zaśnieżonej miejscowości z dala od zgiełku i ludzi, by spędzić miło czas wśród ognia tlącego się w kominku oraz najbliższych nam osób? Dzięki stworzonemu przez Lidię Liszewską i Roberta Kornackiego światu, w którym królują zimowe krajobrazy, mamy okazję na moment znaleźć się w miejscu niczym z bajki. Wyobraźnie sobie długie spacery, dobre wino, sami życzliwi ludzie wokół… istna sielanka.
Żałuję, że to już koniec przygód Kosmy i jego córek, żałuję też, że tak późno poznałam ich historię, ale chętnie wrócę się do czasów, zanim cały ich świat stanął na głowie i poznam ich, kiedy są dużo młodsi. Tymczasem muszę Wam zdradzić, za co najbardziej cenię sobie „Podaruj mi szczęście”. Podoba mi się, że nie ma w tej książce przesady, blichtru i kiczowatości, która niestety często się zdarza w tego typu powieściach. Tu wszystko zostało idealnie wyważone. Myślę, że autorzy tworzą zgrany duet i polecam Wam ich dzieło z całego serca!
Nie czytałam poprzednich książek z tej serii, więc nie chcę zdradzić zbyt wiele, by niechcący nie wyjawić Wam za dużo informacji i tym samym zepsuć radość z lektury. Zdecydowanie lepiej zaczynać cykl od początku, ale jeśli nie ma takiej możliwości, nic się nie stanie, jeśli niespodziewanie wkroczycie w świat bohaterów. Ja odnalazłam się w nim doskonale. Każdej z postaci poświęcony został rozdział, więc czytelnik ma okazję dogłębnie poznać każdą z nich.
O tym, że zimowe książki mają swój niepowtarzalny klimat, nie muszę Was przekonywać, co roku mnóstwo czytelników, nawet tych, którzy na co dzień czytają innego rodzaju powieści, sięgają po świąteczne perełki i wyobraźnią przenoszą się w świat, w którym króluje śnieg, miłość i bożonarodzeniowa magia. Cieszę się, że ja swój sezon na tego typu pozycję zaczęłam Właśnie z „Podaruj mi szczęście”. Była ona miodem na moje serce. To ciepła, ujmująca, wzruszająca historia o rodzinie, tęsknocie, stracie, bólu. Z jednej strony porusza, a z drugiej wywołuje uśmiech na twarzy. Uważam, że książka ta jest idealną odskocznią od dnia codziennego.
Nie można zapomnieć o mazurskim klimacie. Któż z nas nie chciałby się przenieść choć na moment do zaśnieżonej miejscowości z dala od zgiełku i ludzi, by spędzić miło czas wśród ognia tlącego się w kominku oraz najbliższych nam osób? Dzięki stworzonemu przez Lidię Liszewską i Roberta Kornackiego światu, w którym królują zimowe krajobrazy, mamy okazję na moment znaleźć się w miejscu niczym z bajki. Wyobraźnie sobie długie spacery, dobre wino, sami życzliwi ludzie wokół… istna sielanka.
Żałuję, że to już koniec przygód Kosmy i jego córek, żałuję też, że tak późno poznałam ich historię, ale chętnie wrócę się do czasów, zanim cały ich świat stanął na głowie i poznam ich, kiedy są dużo młodsi. Tymczasem muszę Wam zdradzić, za co najbardziej cenię sobie „Podaruj mi szczęście”. Podoba mi się, że nie ma w tej książce przesady, blichtru i kiczowatości, która niestety często się zdarza w tego typu powieściach. Tu wszystko zostało idealnie wyważone. Myślę, że autorzy tworzą zgrany duet i polecam Wam ich dzieło z całego serca!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Nie znam tej serii, ale bardzo zachęciłaś mnie do jej poznania. 😊
OdpowiedzUsuń" do zaśnieżonej miejscowości z dala od zgiełku i ludzi, by spędzić miło czas wśród ognia tlącego się w kominku oraz najbliższych nam osób?" tak ale gdzieś w góry a nie nad jezioro gdzie są komary xD Jakby nie było kiedy przyjdzie odpowiedni czas zajrże do tej książki :)
OdpowiedzUsuńHmm... Ciepłe historie świąteczne bardzo lubię, ale tu przypuszczam, że jak dla mnie byłoby za dużo postaci pierwszoplanowych.
OdpowiedzUsuńTeż nie czytałam poprzednich części i nie za bardzo lubię czytać serii od kolejnego tomu, ale klimat świąt jest zachęcający.
OdpowiedzUsuńJa Mazury uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam pierwszego tomu, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie ksiażki świąteczne za ich okładki.. nie każde historie znam (a książki posiadam trzy, z dwóch lat temu) i do tej pory jeszcze nie czytałam.. to każdą chciałabym mieć własnie za wizualizacje ♥
OdpowiedzUsuńautorka mi nie jest znana. Rzadko sięgam po tego typu pozycje
OdpowiedzUsuńBiałe święta, lekki mrozek szczypiący w nos i dom wypełniony zapachem pomarańczy, goździków i cynamonu....czyli doskonałość przedświąteczna ;) Tym razem wybieram się na Boże Narodzenie na Maltę...co tam śnieg, gdy można spędzić ten czas z najbliższymi ;)
OdpowiedzUsuń