Tytuł: Słuchaj głosu serca
Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 304
Premiera: 30.10.2019 r.
Jagna wiedzie spokojne życie. Jest psychologiem, a jej serce nie zajmuje nic prócz ukochanych gór. Skrycie marzy o tym, by się zakochać i założyć rodzinę. Jest to dla niej drażliwy temat, zwłaszcza że rodzina coraz bardziej naciska oraz zadaje niewygodne pytania. Pewnego dnia na jej drodze staje przystojny przedstawiciel medyczny, jednak mama bohaterki jest do niego nastawiona dość sceptycznie. Czy Jagna w końcu odnajdzie szczęście?
Sięgając po tę książkę, doskonale wiedziałam, jak będzie wyglądał jej schemat, ponieważ wszystkie powieści autorki wyglądają tak samo. Główne bohaterki jakby były jedną i tą samą osobą. Zawsze jest to pozornie samodzielna, odważna, silna kobieta, a tak naprawdę jest ona bojaźliwą sarenką, która rzuca rumieńcem na lewo i prawo, nie potrafi normalnie funkcjonować bez męskiego oparcia, a to oparcie musi oczywiście być silne oraz przystojne. Nie ma w całym świecie literackim chyba postaci, które by mnie tak bardzo irytowały, jak te wykreowane przez Natalię Sońską.
Kolejnym minusem jest dla mnie ilość słodkości przypadającej na każdą stronę książki. Świat nie wygląda tak pięknie, jak w oczach autorki, ludzie nie są tak mili, bezinteresowni i uroczy. Ilość zdrobnień doprowadzała mnie do szału, myślałam, że zaraz z nieba sfruną aniołki i będą rzucać w bohaterów serduszkami. Podczas lektury zdecydowanie można zrezygnować z łakoci, ponieważ „Słuchaj głodu serca” na pewno podniesie Wam cukier.
Sama fabuła opiera się na tym, że Jagna odwiedza babcię w górach, a większość jej rozmyśleń oraz rozmów kręci się albo wokół tego, że jest samotna, albo wokół poznanego przez nią Piotra. W zasadzie można by cały środek z tej pozycji wyciągnąć, a i tak nic znaczącego by czytelnika nie ominęło. Mam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu na tę powieść, choć czytając inne jej książki, wnioskuję, że taki po prostu ma styl. Raczej będę omijać jej dalszą twórczość z daleka, ponieważ żaden polski pisarz nie męczy mnie tak bardzo, jak Natalia Sońska.
„Słuchaj głosu serca” jest przewidywalną historią. Tak, jak napisałam na początku, zanim w ogóle ją otworzyłam, wiedziałam, jaki będzie jej schemat. Nieszczęśliwa dziewczyna szukająca miłości, w końcu kogoś pozna, po drodze zdarzy się jakiś wypadek, jakieś nieporozumienie, a summa summarum wszystko się ułoży. Dobrze, że autorka nie tworzy thrillerów, ponieważ morderca by zabijał chyba swoją miłością.
Cóż, polecam tę książkę tylko osobom, które lubią romanse, książki obyczajowe i mają dużą tolerancję wobec słodkości wylewanej na papier. Jest to lektura na jeden raz, która raczej nie zostanie w pamięci na długo. Nie rozumiem, dlaczego została umieszczona w kanonie świątecznych powieści, jej akcja toczy się latem, wzmianka o Bożym Narodzeniu pojawia się jedynie na samym końcu. Także, jeśli oczekujecie zimowej opowieści, to w tej pozycji jej nie znajdziecie.
Sięgając po tę książkę, doskonale wiedziałam, jak będzie wyglądał jej schemat, ponieważ wszystkie powieści autorki wyglądają tak samo. Główne bohaterki jakby były jedną i tą samą osobą. Zawsze jest to pozornie samodzielna, odważna, silna kobieta, a tak naprawdę jest ona bojaźliwą sarenką, która rzuca rumieńcem na lewo i prawo, nie potrafi normalnie funkcjonować bez męskiego oparcia, a to oparcie musi oczywiście być silne oraz przystojne. Nie ma w całym świecie literackim chyba postaci, które by mnie tak bardzo irytowały, jak te wykreowane przez Natalię Sońską.
Kolejnym minusem jest dla mnie ilość słodkości przypadającej na każdą stronę książki. Świat nie wygląda tak pięknie, jak w oczach autorki, ludzie nie są tak mili, bezinteresowni i uroczy. Ilość zdrobnień doprowadzała mnie do szału, myślałam, że zaraz z nieba sfruną aniołki i będą rzucać w bohaterów serduszkami. Podczas lektury zdecydowanie można zrezygnować z łakoci, ponieważ „Słuchaj głodu serca” na pewno podniesie Wam cukier.
Sama fabuła opiera się na tym, że Jagna odwiedza babcię w górach, a większość jej rozmyśleń oraz rozmów kręci się albo wokół tego, że jest samotna, albo wokół poznanego przez nią Piotra. W zasadzie można by cały środek z tej pozycji wyciągnąć, a i tak nic znaczącego by czytelnika nie ominęło. Mam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu na tę powieść, choć czytając inne jej książki, wnioskuję, że taki po prostu ma styl. Raczej będę omijać jej dalszą twórczość z daleka, ponieważ żaden polski pisarz nie męczy mnie tak bardzo, jak Natalia Sońska.
„Słuchaj głosu serca” jest przewidywalną historią. Tak, jak napisałam na początku, zanim w ogóle ją otworzyłam, wiedziałam, jaki będzie jej schemat. Nieszczęśliwa dziewczyna szukająca miłości, w końcu kogoś pozna, po drodze zdarzy się jakiś wypadek, jakieś nieporozumienie, a summa summarum wszystko się ułoży. Dobrze, że autorka nie tworzy thrillerów, ponieważ morderca by zabijał chyba swoją miłością.
Cóż, polecam tę książkę tylko osobom, które lubią romanse, książki obyczajowe i mają dużą tolerancję wobec słodkości wylewanej na papier. Jest to lektura na jeden raz, która raczej nie zostanie w pamięci na długo. Nie rozumiem, dlaczego została umieszczona w kanonie świątecznych powieści, jej akcja toczy się latem, wzmianka o Bożym Narodzeniu pojawia się jedynie na samym końcu. Także, jeśli oczekujecie zimowej opowieści, to w tej pozycji jej nie znajdziecie.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Lubię ciepła książki, ale jeśli są zbyt słodkie to mnie zniechęca. 😊
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu mam ochotę na tego typu lekturę. Nie mówię więc nie.
OdpowiedzUsuńLubię ciepłe powieści, ale kiedy już jest za dużo słodkości, to mnie zniecheca. 😊
OdpowiedzUsuńi właśnie za tę słodkość, rumieńce, niby mocne baby a jednak nie, nie mogę czytać tego typu książek. A już książki pani Sońskiej w tym wiodą prym;p
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam inną świąteczną i też mnie powolutku główna postać zaczyna irytować :D.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po takie powieści a jak jest za dużo słodkości to już mi się nie chce czytać.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu nawet nadmiar słodkosci nei zaszkodzi xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam element zaskoczenia i kiedy każdy rozdział wnosi coś nowego. Czasem jednak można po prostu poczytać, ale czy za rok będę jeszcze tę książkę pamiętać ?
OdpowiedzUsuńCzasami chętnie sięgam po nieskomplikowane historie ale muszą one mieć to "coś" :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że schemat jest zawsze ten sam, bo czytając dużo zawsze się szuka świeżości i jakiegoś zaskoczenia.
OdpowiedzUsuńFajna książeczka na ten czas♥
OdpowiedzUsuńWydaje się idealna na długi wieczór :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam romanse:)
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłym roku uda mi się sięgnąć po tę książkę. Teraz już mam inne w planach. ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, ale nie w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię takie książki, ale jak są zbyt przesłodzone to juz niekoniecznie niestety xx
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie okazała się tak dobra jak na to wskazują niektóre recenzje...
OdpowiedzUsuń