Tytuł: Ulica Noel
Autor: Richard Poul Evans
Wydawnictwo: Znak
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 304
Premiera: 10.11.2021 r.
Elle nie ma łatwego życia. Pracuje w barze i ledwo wiąże koniec z końcem, by utrzymać siebie i swojego syna Dylana. Jest jej trudno, ponieważ jest sama. Jej mąż zginął na wojnie, a jej syn musi znosić wyzwiska z tego powodu, że jest czarnoskóry. William cierpi na syndrom stresu pourazowego. W Wietnamie widział i doświadczał rzeczy, których nikt nie chciałby przeżyć. Po powrocie do kraju nie może prawidłowo funkcjonować, wszędzie widzi zagrożenie. Kiedy tych dwoje ludzi spotyka się, okazuje się, że są w stanie sobie nawzajem pomóc.
Po książki Richarda Paula Evansa mogę sięgać w ciemno, są jak miód na moje poobijane serce. Przeczytałam chyba wszystko, co do tej pory wydał. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam. „Ulica Noel” jest cudowną, ciepłą, ale również bardzo bolesną historią, która na pewno da Wam do myślenia. Jej akcja toczy się w 1975 roku i jest wspomnieniem Elle. Sięgając po tę książkę, przenosimy się do małego miasteczka o uroczej nazwie Mistletoe. Dookoła panuje mróz i utrzymuje się śnieg. Wszyscy się ze sobą znają, jak to często bywa w tego typu miejscowościach. Aż chce się wejść do baru, w którym pracuje Elle i ogrzać przy gorącej czekoladzie z bitą śmietaną lub kakao z piankami.
Krótkie rozdziały oraz warta akcja sprawiają, że powieść jest się w stanie przeczytać w jeden wieczór. Straszne nad tym ubolewam, ponieważ ciężko mi się było rozstać z postaciami, które bardzo polubiłam. Tematyka jest ciężka i smutna, ponieważ zarówno William, jak i mąż Elle walczyli za swój kraj, niestety Isaak, nigdy nie wrócił z Wietnamu, ale pozytywnym aspektem jest to, że gdyby żył, główni bohaterowie nigdy by się nie poznali. Ciężkie jest również to, że kilkuletni Dylan jest wyzywany od murzynów oraz wytykany palcami. Nic dziwnego, że ludzie mu się przyglądają, ponieważ w całym mieście jest jedyną czarnoskórą osobą, lecz zastanawia mnie, dlaczego niektórzy potrafią być tak okrutni i perfidni. Dlaczego tak im ciężko zaakceptować czyjąś odmienną radę. Nienawidzę rasizmu i braku tolerancji.
„Ulica Noel”, to idealna pozycja na tę porę roku, choć można ją oczywiście czytać nawet latem, lecz świąteczne książki, czytane przed świętami, jak wiemy, mają swój niezastąpiony klimat. Jeśli macie w planach przeczytać tylko jedną zimową powieść, to sięgnijcie po tę. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie, zwłaszcza jeśli lubicie powieści obyczajowe oraz lekkie romanse.
Post powstał przy współpracy z:
Książka mnie zaciekawiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapowiada się klimatycznie, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam tę książkę już na swojej półce. Zapowiada się bowiem fajna lektura.
OdpowiedzUsuńja średnio czytuję tego typu powieści ale może w jakiś wieczór jesienny z gorącą czekoladą najdzie mnie na ową lekturę:)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja na zimowe wieczory:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę, szukam podobnych lektur na najbliższy czas. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego autora. Polecam wszystkim
OdpowiedzUsuńBardzo mnie do niej ciągnie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mam chęć na taką świąteczną książkę, myślę, że w Grudniu to bankowo po coś takiego sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńLubię książki tego autora, więc pewnie kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam czytać takie świateczne ksiażki właśnie przed świetami, żeby jeszcze bardziej wkrecić się w świetczny klimat. Wydaje się mega ciekawa :)
OdpowiedzUsuńU mnie w grudniu świąteczne książki są obowiązkowe, więc i tę dopisuję do listy.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam sporo Evansa ❤
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka książek Evansa i z chęcią poznałabym tę.
OdpowiedzUsuńLubię książki tego autora, ta jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńGenialna recenzja aż kusi by po tą książkę sięgnąć
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji zapoznać się z piórem Autora, ale chętnie zaczęłabym znajomość właśnie od tego tytułu.
OdpowiedzUsuńJak ciężko było się rozstać z postaciami, to znaczy że to była dobra książka ;)
OdpowiedzUsuń