Tytuł: Ratunku! Wymyśliłam męża
Autor: Katarzyna Kowalewska
Wydawnictwo: Zysk i S-k
Gatunek: komedia romantyczna
Liczba stron: 296
Premiera: 24.05.2022 r.
Flora wiedzie przeciętne życie. Ma męża, prace, mieszkanie, lecz czegoś jej wciąż brakuje. Chciałaby by jej mąż, był bardziej uczuciowy, by od czasu do czasu powiedział jej coś miłego, zabrał ją do kina lub spędził razem z nią wieczór. Bartek jednak jest mężczyzną dość gruboskórnym i choć bardzo kocha swoją żonę, nie lubi się afiszować ze swoimi uczuciami. Jakże wielce zdziwiona jest Florentyna, kiedy pewnego dnia, jej mąż zaczyna zachowywać się tak samo, jak wymyślona przez nią postać książki.
Na okładce możemy znaleźć informacje, że jest to zwariowana komedia romantyczna, ja jednak uważam, iż ta pozycja mieści się w granicach literatury obyczajowej. Zawiera w sobie nieco poczucia humoru, jednak komedią bym jej nie nazwała. Mało ma też wspólnego z samym tytułem. Żebym zbytnio nie zdradza fabuły, napiszę jedynie, że oczekiwałam czegoś innego.
Przez pierwszych kilkadziesiąt stron, czytanie szło mi bardzo opornie, ale muszę przyznać, że suma summarum miło spędziłam czas z tą książką. Polubiłam główną bohaterkę, która jest zakompleksiona, nieco niezdarna, chodząca z głową w chmurach, do tego romantyczna. Widziałam w jej uosobieniu cząstkę siebie, podobnie jak w Bartku, widziałam mojego męża. Poczułam się, jakby autorka nas znała i na nas wzorowała ich postacie. Prócz głównej pary, mamy na pokładzie powieści jeszcze trójkę istotnych bohaterów, którzy wraz z Florą tworzą klub kreatywnego pisania „Cztery pióra”. Wszyscy oni są dość ekscentryczni. Dżastina jest wulgarna, głośnia, a nawet stwierdziłabym, że wredna. Lucyna jest chodzącą dobrocią, jest nieco wycofana i nieśmiała. Tom natomiast wciąż eksperymentuje z nowymi dietami oraz medytacjami, jest proekologiczny i zachowuje się jak coach.
W książce dużo się dzieje. W zasadzie wszystko, co się dzieje, jest spowodowane pomyłkami i niedomówieniami. Tak to jest, jak człowiek sobie sam coś dopowie. Wiem coś o tym, ponieważ mój własny, osobisty mąż zawsze powtarza, że ja czego nie usłyszę, to sobie dopowiem, albo że nie dam dojść do słowa i z góry mam ustalony scenariusz. Tak właśnie jest z Florentyną, ale mimo naszych wad, mężczyźni kochają nas takimi, jakie jesteśmy. W końcu oni też nie są idealni.
„Ratunku! Wymyśliłam męża”, to lekka pozycja, z gatunku tych, które najprzyjemniej czyta się latem, ale porusza również ważne rzeczy, między innymi prawi o rodzicielstwie, o oczekiwaniach wobec wspólnego życia, o problemach w rodzinie, a także o sile przyjaźni. Uważam, że warto było spędzić przy niej kilka miłych chwil i mam nadzieję, że Wy również takowe przy niej przeżyjecie.
Post powstał przy współpracy z:
O coś takiego mi by się teraz przypadło. Taka lekka pozycja.
OdpowiedzUsuńPomyśleć, co to ludzie nie wymyśla? :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na swojej półce :) więc wkrótce poznam jej treść :)
OdpowiedzUsuńLubię bardzo takie klimaty więc pewnie w przyszłości skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzasem każdy z nas potrzebuje takiej niezobowiązującej lektury.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lekkie lektury, zwłaszcza latem! :)
OdpowiedzUsuńZwykle nie sięgam po takie książki, ale z jakiegoś powodu ta wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno znajdzie swoje grono czytelników. Jednakże to zupełnie nie mój target i nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńna lekki wieczór spoko opcja;)
OdpowiedzUsuńNa letni wieczór akurat :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam... Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńIdealna by była dla mnie ta książka podczas opalania 😊
OdpowiedzUsuń