Tytuł: Kraina marzeń
Autor: Nicolas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: dramat
Liczba stron: 416
Premiera: 26.10.2022 r.
„Kraina marzeń” to dwie historie, które na pozór się ze sobą nie łączą. Pierwsza z nich opowiada o Colby’m, który jest farmerem, który potrzebuje odetchnąć od tego, czym zajmuje się na co dzień. W tym celu wyjeżdża na Florydę, by wypocząć, oglądać zachody słońca oraz grać i śpiewać w miejscowym klubie. Finansowo wychodzi na zero, gdyż musi opłacić sobie zakwaterowanie i wyżywienie, ale nie przeszkadza mu to, ponieważ chciał on jedynie na moment odetchnąć od wykonywanej pracy. Na miejscu poznaje Morgan, ambitną córkę lekarzy, która planuje rozpocząć karierę muzyczną, ale zanim do tego dojdzie, chce spędzić urlop z przyjaciółkami. Między bohaterami iskrzy niemal od początku, czy wakacyjna przygoda ma szansę przetrwać dłużej?
Daleko od nich jest kobieta, która ucieka wraz z synem od męża tyrana. Nie ma zbyt wiele pieniędzy i wie, że nie będzie łatwo im ułożyć sobie życia na nowo. Tommy musi pójść do nowej szkoły, ona musi znaleźć pracę, by mogła zapewnić im godne życie w nowym miejscu. Ponadto Beverly cały czas towarzyszy lęk, że zostaną odnalezieni. Co łączy jej historię z Colby’m i Morgan?
Na okładce książki można znaleźć informację, iż Nicolas Sparks jest mistrzem romantycznych historii, nie zgodzę się z tym. Uważam, że jest mistrzem, ale dramatów. Kiedyś bardzo lubiłam jego powieści, lecz czytane zbyt często i pod rząd, mogą wywołać przygnębienie. Autor zawsze w swoich pozycjach wtrąca elementy dramatycznie. Nigdy nie jest lekko i łatwo, zawsze dzieje się coś, co przewraca życie bohaterów o sto osiemdziesiąt stopni. Tak było również tym razem.
Przyznam się, że końcówka mnie zaskoczyła. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czułam się tym bardziej zaskoczona, gdyż wątek tam wprowadzony w pewnej mierze dotyczy mnie, a nie tyle mnie, co mojej rodziny. Napisałabym więcej na ten temat, ale niestety nie mogę, ponieważ to znacznie by zdradziło fabułę, a przecież nie chciałabym Wam zepsuć przyjemności z lektury.
Co jak co, ale trzeba przyznać, że Nicolas Sparks umie poruszać czytelników. To historia, w której wielką wagę odgrywa podążanie za swoimi marzeniami, czasami warto posłuchać serca, a nie kierować się wyłącznie rozumem. To też historia o rodzinie. Każdy ma za sobą bagaż doświadczeń, lepsze lub gorsze stosunki z krewnymi i trzyma coś w przysłowiowej szafie. Czasami wstydzimy się swojego pochodzenia, nadopiekuńczych rodziców, choroby, ale prawda jest taka, że rodziny się nie wybiera.
Myślę, że ta pozycja będzie idealna dla fanów twórczości Sparksa oraz dla miłośników gatunku, choć muszę przyznać, że podczas lektury, miałam uczucie, jakoby ta historia była nieco inna od pozostałych, jakby zmienił się styl autora, ale to tylko moje subiektywne odczucia.
Post powstał przy współpracy z:
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam Sparksa, więc chyba zajrzę do tej książki.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię twórczość tego autora i na pewno nadejdzie moment, kiedy sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze Autora, ale z wymiany świątecznej dostałam jego "Prawdziwy cud". Kto wie, może od tego tytułu zacznie się moja przygoda ze Sparksem.
OdpowiedzUsuńSparks to jeden z moich ulubionych autorów. Z przyjemnością w wolnej chwili przeczytam i tę książkę;)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam sporo książek Sparksa <3
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze autora, ale nie wykluczam poznać twórczości w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po książki tego autora, więc niewykluczone, że kiedyś i tę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKojarzę oczywiście autora, ale jeszcze nic Nicolasa Sparksa nie czytałam. Oglądałam za to kilka ekranizacji jego powieści. :)
OdpowiedzUsuńja średnio trawię owego autora:D za duzo słitaśności
OdpowiedzUsuńkiedyś dużo czytałam jego książek, moze czas wrócić?
OdpowiedzUsuń