Tytuł: Odmęty śmierci
Autor: Wojciech Wójcik
Wydawnictwo: Zyski i Sk-a
Gatunek: thriller/kryminał
Liczba stron: 560
Premiera: 4.05.2023 r.
W niewyjaśnionych okolicznościach ginie starsza kobieta. Krystyna była wdową po szanowanym przez ludzi Julianie, który również zginął w tragicznych okolicznościach przed trzydziestoma laty. Okazuje się, że mimo nieposzlakowanej opinii, nie był on tak wspaniałym człowiekiem, za jakiego uważali go inni. Rodzinna legenda głosi, że jego grób jest pusty. Laura i Karol – wnukowie Krystyny, coraz intensywniej zastanawiają się nad tą kwestią, zwłaszcza gdy na jaw wychodzi, że ich babcia nie odwiedzała nigdy grobu swojego męża, zostawiała kwiaty natomiast na innym nagrobku… dziecięcym. Dokąd doprowadzi ich prywatne śledztwo? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? Co z rym wszystkim ma wspólnego pacjent szpitala psychiatrycznego, który panicznie boi się odgłosu wody?
Chaos - to słowo jako pierwsze przychodzi mi do głowy po przeczytaniu tej książki. Dużo się w niej dzieje, fabuła jest ciekawa, ale występuje tyle postaci, wątków pobocznych, niekończących się opisów, dialogów, które niekiedy nic nie wnoszą do fabuły, że ciężko mi się było połapać w mnogości nazwisk i tropów. Nawet tworząc powyższy zarys fabuły, miałam problem, by streścić, o czym właściwie jest ta książka. Jestem pełna podziwu, że autor potrafił to wszystko połączyć w jedną całość tak, by powieść miała sens. Według mnie ta historia jest za długa, czytałam ją przez wiele dni po kawałku, brakowało mi rozdziałów, jakichkolwiek przerywników, większego uporządkowania.
Jestem rozdarta pomiędzy tym, że ta historia naprawdę przypadła mi do gustu, a tym, co napisałam powyżej. Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i nie potrafię szczerze odpowiedzieć, czy było ono ostatnie, czy jeszcze kiedyś sięgnę po coś z jego twórczości. „Odmęty śmierci” nie są mrocznym, ani krwawym thrillerem. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że dużo tu literatury obyczajowej, a nawet dramatu, w którym w tle przewija się wątek kryminalny. Narracja prowadzona jest naprzemiennie z punktu widzenia Laury oraz Karola, którzy z różnych pobudek pragną dowiedzieć się prawdy. Kobieta chce sprawiedliwości i zaspokojenia ciekawości, mężczyzna martwi się głównie o testament, który według niego został niesprawiedliwie rozdysponowany.
Z jednej strony myślę sobie, że nie lubię, gdy książka ma mało akcji, gdy na początku dostajemy najciekawszy fragment, a później aż do zakończenia nie dzieje się nic, lecz w drugą stronę też można przekombinować. Nie będę Was zniechęcać do lektury tej powieści, ponieważ uważam, że była ona dobra, lecz miała parę kwestii, które mi przeszkadzały. Pamiętajcie jednak, że to moja subiektywna ocena. Jestem ciekawa Waszego zdania na jej temat.
Post powstał przy współpracy z:
Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam i mimo iż jest tak jak napisałaś: mnóstwo wątków pobocznych, szerokie grono osób występujących, idzie się pogubić. Też nie czytałam książki na jeden zamach, ale mi się podobała. Ma parę minusów, ale są one dla mnie do przełknięcia, może też dlatego, że to już była 3 książka jego autorstwa, którą czytałam.
OdpowiedzUsuńmyślę,że dałabym jej szansę!
OdpowiedzUsuńFakt, co za dużo, to niestety nie zawsze dobrze wychodzi.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze jej nie czytałam, ale mam tę książkę już na swojej półce.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥️
mało akcji niestett skreśla u mnie każdą pozycję.... bo się zwyczajowo nudzę przy lekturze
OdpowiedzUsuńNie napisałam, że jest mało akcji. Wręcz przeciwnie dzieje się aż za dużo.
UsuńNie miałam jej w planach, a twoją recenzja nie do końca mnie zacheca
OdpowiedzUsuńOdtrasza chaos, o którym piszesz, a z drugiej strony napawa optymizmem duża ilość akcji.